Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Życzenia ze Świętego Krzyża - kulisy niezywkłego koncertu kolęd z gwiazdami (zdjęcia)

Jarosław Panek
Dawid Łukasik
Byliśmy przy realizacji wielkiego bożonarodzeniowego koncertu, który Telewizja Polska, program 2 wyemituje w pierwszy dzień świąt. Koncert był rejestrowany w poniedziałek na Świętym Krzyżu. Zaśpiewały największe gwiazdy polskiego showbiznesu.
Koledowanie na Świetym Krzyzu

Kolędowanie na Świętym Krzyżu

- Stop, stop, stop, dubel! Robimy dubel. Sebastianku, jeszcze raz - wołał reżyser koncertu Leszek Kumański do Sebastiana Karpiela Bułeczki. W poniedziałek gwiazdy polskiego showbiznesu przyjechały na Święty Krzyż, zaśpiewać kolędy. Odsłaniamy kulisy tego przedsięwzięcia.
- Proszę Państwa, bijemy brawa, reagujemy żywo, będziemy wiele rzeczy powtarzać, proszę o cierpliwość i zaangażowanie - woła do zgromadzonej na Świętym Krzyżu publiczności Leszek Kumański. W tym czasie niewielka zakrystia kościoła zapełniała się już artystami, bo to tu właśnie urządzono kulisy. A kulisy wyglądały niezwykle "malowniczo", głównie za sprawą kostiumów ludowych zespołów, w tym przede wszystkim części słynnego "Śląska".

- Maciej to zaczynasz, gdzie jest Maciek - woła Leszek Kumański, a prowadzący koncert Maciej Miecznikowski właśnie przeciska się przez artystów w zakrystii.

- Akcja - ogłasza Leszek Kumański. Maciej Miecznikowski wita gości, zapowiada pierwszy zespół.
- Nie, nie, stop! Jeszcze raz, to musi być z większym zaangażowaniem - przerywa reżyser. Maciej Miecznikowski zaczyna więc jeszcze raz. Teraz jest dobrze. Na scenę wchodzi Sebastian Karpiel Bułecka. Śpiewa pierwszą kolędę wieczoru. W pewnym momencie wchodzi za szybko w kolejnym zwrotkę. I znowu stop.

- Sebastianku jeszcze raz. A państwo klaszczą - woła Leszek Kumański, który ogląda cały koncert na monitorze właśnie w zakrystii, a do artystów i publiczności przemawia przez mikrofon. Za drugim razem poszło dobrze. Zakopower kończy koncert, Maciej Miecznikowski zaprasza lidera zespołu na kanapę. Będą rozmawiać o świątecznych zwyczajach. Chwilę porem na scenę wchodzi zespół Kościerzyna z Kaszub. - Moi krajanie - chwali się Maciej Miecznikowski. Ma razem z tym zespołem zaśpiewać "Dzisiaj w Betlejem" po kaszubsku. Ale prowadzący coś chyba za bardzo kaszubskich słów kolędy zna. Śpiewa, czytając słowa z kartki

- Nieeee, no co on robi. Jaki niego kaszub, jak nie zna słów - irytuje się Leszek Kumański. - Maciek ty tego nie możesz czytać. Stop, dubel - ogłasza reżyser. Prowadzący szybko uczy się słów na pamięć. Wszystko idzie dobrze. A dwie rodowite kaszubki Weronika Korthals i Natalia Szroeder wprost porywają publiczność swoim nowoczesnym wykonaniem kolędy po kaszubsku.

- Gdzie jest Dżani, don Vasyl na scenę - woła reżyser, a Don Vasyl i Roma, błyskając kolorowymi strojami wbiegają przed kamerę. To mała sensacja - kolęda śpiewana po romsku. Wciąż chyba nie wszyscy wiedzą, że Romowie to katolicy. Ale Maćkowi Miecznikowskiemu zapowiedź Don Vasyla wybitnie nie idzie. Zapowiada go raz jako Vasyla, raz bez syna Dżanniego. - Don Vasyl - poprawia go do przez mikrofon Leszek Kumański, tłumacząc przy okazji że "Don" to książę.

W tym czasie za kulisami charakteryzatorki malują Ewę Farnę, która chwilę potem brawurowo wykonuje swoją kolędę. A potem dość nieoczekiwanie razem z prowadzącym intonują bez muzyki kolejną kolędę. Leszek Kumański jest zachwycony, a do zakrystii wpada Andrzej Piasek Piaseczny, charakteryzatorki poprawiają makijaż członkiniom zespołu Śląsk.

- Zmalujcie twarz marszałkowi, nie może się tak świecić w telewizji - wydaje komendę Leszek Kumański. Bo marszałek Jarubas siedzi w pierwszym rzędzie, a na koniec wraz z ojcem superiorem klasztoru na Świętym Krzyżu Zygfrydem Wiechą złożą życzenia.

Przerwa na poprawę makijażu publiczności w pierwszych rzędach. I znów nagranie.
- Na scenę wchodzi Piasek. Śpiewa swoją kolędę. W pewnym momencie przerywa. - No zapomniałem słów - mówi publiczności. Stres, nerwy emocje. Leszek Kumański pogania całą ekipę, wszyscy ledwo trzymają nerwy na wodzy.

- Andrzeju jeszcze raz, spokojnie - uspokaja reżyser. Piasek zaczyna po raz kolejny. Tym razem awaria sprzętu. I znów dubel. Za chwilę kolejny. Piasek nie ma szczęścia, ale te duble tak go rozluźniają, że wykonuje na koniec "Cichą noc" rewelacyjnie. Mury drżą tak samo jak przy Ewie Farnie. W rozmowie o świętach z Maciejem Miecznikowskim Piasek wspominana co gwiazdkę dostał w czasach PRL, sprowadzony gdzieś z zagranicy zdalnie sterowany samochód.

Chwilę potem na scenie zespół Wilia z Wilna i niespodzianka. Wileńscy artyści przywieźli publiczności prezenty. - Niech z tym idą w dalsze rzędy, dobrze, dobre - dyryguje przez mikrofon Leszek Kumański. I znów przerwa. Na scenę mają wejść wszyscy artyści i zaśpiewać "Bóg się rodzi". Trochę trwa ustawienie wszystkich. Maciej Miecznikowski wpada do zakrystii po wodę. Zaschło mu w gardle. - Akcja - woła Leszek Kumański, a kierownik produkcji Ewa Ślufik, już nie chodzi, a prawie biega między artystami, ekipą a samym reżyserem, żeby wszystko było jak trzeba. Rusza nagranie.

Gdy śpiewa Don Vasyl i jego syn Dżani, Leszek Kumański zaciera ręce. Bardo mu się podoba ten duet. Finał wygląda prawe dobrze, ale… znów trzeba powtórzyć nagranie. Dźwiękowcy za późno puścili dźwięk, ktoś wszedł w kadr. Za drugim razem wszystko wypada świetnie. Jeszcze tylko życzenia marszałka województwa i ojca superiora. Też wypadli dobrze. Nagranie skończone. Zaproszeni goście i artyści przechodzą na bankiet. Zziębnięta chłodem kościoła Ewa Farna i Pasek chętnie biorą gorące dania. Ewę Farnę czeka jeszcze powrót nocą do domu. Rano musi być… w szkole. Przecież chodzi jeszcze do liceum.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie