Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jan Gierada: Przebolałem to, co się stało i za głosy, jakie otrzymałem, wszystkim serdecznie dziękuję

Iwona ROJEK
Jan Gierada, dyrektor szpitala na Czarnowie, odpoczął po kampanii i teraz przy choince ładuje akumulatory do nowych zadań.
Jan Gierada, dyrektor szpitala na Czarnowie, odpoczął po kampanii i teraz przy choince ładuje akumulatory do nowych zadań. Łukasz Zarzycki
Jan Gierada należy do najbarwniejszych osób publicznych w województwie. Dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kielcach w ostatnich wyborach walczył o prezydenturę w Kielcach. Prowadził wyjątkowo silną kampanię, używał wielu nowatorskich sposobów.

Iwona Rojek: * Miał pan nadzieję, że powita 2011 rok jako prezydent Kielc?
Jan Gierada: - Byłem przekonany, że jednak będzie druga tura. Chociaż tak się nie stało, to uważam, że zdobyłem bardzo dobry wynik. Pokonałem kandydatów Prawa i Sprawiedliwości, Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego. Trudno byłoby mi uzyskać wyższe notowania niż 16 procent, skoro nawet tak znany polityk jak Wojciech Olejniczak zdobył w Warszawie 13 procent poparcia.

* Zmęczyła pana kampania ?
- Jestem pracoholikiem, każdego dnia pracuję od świtu do nocy i nie czułem się wykończony, chociaż wiele rzeczy było na mojej głowie. Sam przygotowywałem wszystkie wystąpienia do prasy, radia i telewizji. W innych sprawach wspomagał mnie 25-osobowy sztab wyborczy, jestem też wdzięczny pięknym hostessom, które mi cały czas pomagały. Na ten czas wziąłem sobie trzy tygodnie urlopu, bo pogodzić wszystkie spotkania z zarządzaniem szpitalem byłoby mi jednak ciężko. Zdarzały się i przykre momenty, kiedy konkurenci zrywali plakaty czy niszczyli moje billboardy, oceniam to jako świństwo.

* Nie żałuje pan tego, że wziął udział w tym pojedynku?
- Absolutnie. To była bardzo ciekawa merytorycznie kampania, odbyło się wiele interesujących spotkań i dyskusji. Inna od poprzedniej także ze względu na dużą liczbę kandydatów. Obecny prezydent nie mógł się czuć wygrany już nas starcie, co też stanowiło pewien smaczek. Jako pierwszy ogłosiłem mój program wyborczy, a potem wielu kontrkandydatów go powieliło, co oznacza, że nie mieli własnych pomysłów jak zmienić miasto. Naśladowali mnie, z czego też mam pewną satysfakcję.

* Co pan zyskał przez ten start?
- Moje nazwisko od dawna było znane nie tylko w Kielcach, ale także w Polsce, przez wybory przypomniałem tym osobom, które może już o mnie zapomniały, że Gierada istnieje i nadal ma się dobrze.

* Niektórzy złośliwi twierdzą, że zyskał pan przydomek Gejrada, po wypowiedzi na temat homoseksualistów.
- Na ten temat wydałem już oświadczenie, ale z drugiej strony nie muszę lubić tego, co inni lubią. Chyba mam prawo mieć własne zdanie. Nie zdarzyło mi się, żebym kogoś dyskryminował ze względu na poglądy religijne czy orientację seksualną. Zwykle mówię to, co myślę, a to może niektórych boleć. Dziwią mnie tak ostre reakcje, żyjemy w kraju katolickim, a z tego, co wiem kościół nie popiera takich zachowań seksualnych. Nie było z czego robić tak wielkiej burzy.

* Są i tacy, którzy twierdzą, że na kampanii wyborczej można się wzbogacić?
- Ktoś mi zarzuca, że startując zdobyłem dodatkowe pieniądze? To bzdura. Moimi finansami dysponował sztab wyborczy i oświadczam, że nie były to wielkie kwoty. Sam nie udźwignąłbym finansowo kampanii, a wielu moich przyjaciół wpłaciło pieniądze na konto, za co jestem im wdzięczny. My dysponowaliśmy małymi gadżetami, wapnem, witaminami, serduszkami. Ale jak ktoś twierdzi, że kampania może być źródłem zarobku, niech sam za cztery lata wystartuje, to zarobi.

* Nie odebrał pan wyborczego wyniku jako porażki?
- Liczyłem się z nią, znając kieleckie uwarunkowania. Nie ukrywam, że przez moment było mi z tego powodu przykro. Przebolałem to, co się stało i za głosy, jakie otrzymałem, wszystkim serdecznie dziękuję.

* Został pan radnym, jakimi sprawami chciałby się zająć?
- Muszę się pochwalić, że jako na radnego też zagłosowało na mnie najwięcej osób. Będę zajmował się służbą zdrowia, gospodarką komunalną, wodociągami, bo mam też uprawnienia budowlane z zakresu wody i kanalizacji. Na pewno zostanę członkiem Komisji Zdrowia. Znam się na tym, w ostatnim czasie oddałem rekordową liczbę inwestycji, psychiatrię, neurochirurgię, lądowisko, nefrologię, kardiochirurgię, rehabilitację.

* Do zakończenia zostały panu kolejne trzy przedsięwzięcia?
- Tak, wielopoziomowy parking przyszpitalny będzie gotowy w maju przyszłego roku, nowoczesne Świętokrzyskie Centrum Neurologii, do którego przeniesie się oddział neurologiczny z Morawscy, w sierpniu 2011 roku, jesteśmy już po przetargu na budowę ośrodka opieki długoterminowej na Stadionie, na sto miejsc.

* Kończąc temat wyborów, co chciałby pan doradzić prezydentowi Lubawskiemu?
- Jestem optymistą, co do różnych inwestycji, które prowadzone są w mieście, ale przeraża mnie potężne bezrobocie, jakie tu panuje. Prezydent musi zrobić wszystko, żeby je ograniczyć, bo w przeciwnym razie miasto będzie wymierało. Przede wszystkim powinien on ściągnąć inwestorów, którzy dadzą ludziom pracę. Rozwiązałbym spółkę chińską, bo to niewypał, dałbym sobie spokój z Obicami, bo są ważniejsze sprawy. Trzeba postarać się o utworzenie nowych firm, które mogłyby zatrudnić kielczan. Więcej wymagałbym od wiceprezydentów i dyrektorów.

* Nie uważa pan, że po wyborach lewica została odsunięta na boczny tor?
- Jestem człowiekiem lewicy i takim pozostanę. A to, co się stało, że stanowiska zostały obsadzone ludźmi z innych partii, to efekt koalicji rządzącej, która wygrała wybory. Nie będę się na nikogo obrażał, chciałbym współpracować zarówno z marszałkiem Jarubasem, jak i prezydentem Lubawskim dla dobra naszego miasta i województwa. Przyrzekłem panu Lubawskiemu, że będę go wspierał, a słowa dotrzymuję zawsze.

* Pracuje pan w jednym szpitalu z wicemarszałkiem Grzegorzem Świerczem, którego pan zatrudnił, macie jakieś wspólne plany?
- Doktor Świercz już u mnie nie pracuje, został zwolniony z dniem 2 grudnia, bo tak nakazuje ustawa, będzie pełnił jedynie dyżury. Nigdy nie prosił mnie o zatrudnienie, to była moja inicjatywa. Nadchodzą ciężkie czasy dla służby zdrowia, dlatego im więcej głów znających te problemy, tym lepiej.

* Jak spędza pan wolne dni świąteczno-noworoczne?
- Lubię święta i Nowy Rok, przyda mi się trochę odpoczynku. Nigdzie nie wyjeżdżam, spędzę wolne dni w domu razem z dziećmi i szóstką wnuków. No i oczywiście z moją partnerką, z którą jestem od 14 lat. Z żoną rozstałem się, a w tym układzie, jaki stworzyliśmy, wszyscy szanujemy się i rozumiemy. W życiu nie zawsze jest tak jakby się chciało, ale mądrość polega na tym, aby godzić się z tym, co ono przynosi.

* A woli pan kupować prezenty czy dostawać?
- Dostaję wiele drobiazgów, ale zawsze lubiłem sprawiać przyjemność innym. Zadeklarowałem też pomoc dla schroniska w Dyminach i ją realizuję.

* Z jakimi przemyśleniami wejdzie pan w następny rok, co jest w życiu najważniejsze?
- Na co dzień widzę wiele ludzkich cierpień, chcę, aby chorzy w szpitalu mieli najlepsze warunki i czynię to z dużym oddaniem. Zdrowie jest najważniejsze. Wierzę, że uda mi się zrobić dużo jako radny miasta Kielce.

* Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie