Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzice Adasia dziękują czytelnikom "Echa Dnia" za pomoc

Iwona Rojek
Półroczny Adaś kilka dni po operacji splotu ramiennego w Niemczech.
Półroczny Adaś kilka dni po operacji splotu ramiennego w Niemczech. Łukasz Zarzycki
Nie tak dawno pisaliśmy o półrocznym Adasiu Hajduku z Gnieździsk koło Piekoszowa, który urodził się niesprawny. Po porodzie w Szpitalu Kieleckim uszkodzono mu splot ramienny i ręka stała się całkiem bezwładna. Jedynym ratunkiem dla chłopca była operacja.

- Przeżyliśmy szok, bo wkrótce po porodzie okazało się, że synek nie rusza rączką, była do niego przyczepiona jak do lalki - opowiada mama dziecka Aneta Hajduk. - W czasie ciąży czułam się bardzo dobrze, wiedziałam tylko, że dziecko będzie bardzo duże, co moim zdaniem wymagało ze strony personelu szpitalnego odpowiednich działań. Gdyby zrobiono mi cesarskie cięcie, a nie wyciągano by dziecka na siłę, to wszystko byłoby dobrze, byłby całkiem zdrowy. Niestety tak się nie stało. Do dziś nie możemy się z tym pogodzić. Wpadłam w depresję, ale trzeba było też zacząć działać.

Rodzice wspominają, że po przeżyciu pierwszego szoku zaczęli zdobywać informację na temat tej wady, bo nic o niej nie wiedzieli. Adaś stał się podopiecznym Fundacji Splotu Ramiennego. - Okazało się, że naszemu synkowi może pomóc tylko operacja rekonstrukcji wszystkich nerwów, przeprowadzona za granicą - mówi Bartłomiej Hajduk. - Ale nie posiadaliśmy aż tak dużych środków i poprosiliśmy o pomoc redakcję "Echa Dnia". - Po ukazaniu się artykułu w piątkowym Relaksie ruszyła lawina pomocy - mówi Marta Szczecińska, koordynatorka akcji zbierania funduszy dla chłopczyka.

- Dzięki wsparciu, zaangażowaniu wielu osób, klub ATV Kielce zorganizował pokaz quadów, w Pasażu Świętokrzyskim była Mikołajkowa akcja, czytelnicy wpłacali pieniądze na konto szczęśliwie udało się zebrać kwotę wystarczającą na operację w Niemczech.

Zrekonstrowano nerwy.

Aneta Hajduk informuje, że w grudniu synek pojechał do Aachen, gdzie był operowany przez doktora Bahn'a. - Operacja trwała 9 godzin, neurochirurdzy zrekonstruowali wszystkie nerwy - mówi mama. - Było to dla nas rodziców i dziadków niesamowicie stresujące przeżycie. Do rodzinnego domu synek wrócił w specjalnym "opatrunku", który unieruchomił prawie całe ciało. Ponieważ nerwy w rączce są bardzo wrażliwe, dlatego po zdjęciu opatrunku mogliśmy rozpocząć tylko delikatną rehabilitację, polegającą na kąpielach bąbelkowych. W poniedziałek Adaś wyjeżdża na pierwszy trzytygodniowy turnus rehabilitacyjny do Dziekanowa.

Tata Adasia dopowiada, że pierwsze rezultaty leczenia operacyjnego będzie można ocenić dopiero za półtora roku. - Wtedy lekarze zadecydują czy będą potrzebne kolejne zabiegi - informuje. - Na razie synek rośnie, rączka stoi w miejscu, ale podobno tak ma być, nerwy odbudowują się powoli. Jesteśmy dobrej myśli. Jeszcze raz dziękujemy wszystkim za wsparcie, sami sobie nie poradzilibyśmy.
- A ja apeluję do kobiet, aby prosiły w uzasadnionych wypadkach o cesarskie cięcie, wtedy można uniknąć tragedii - namawia mama chłopca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie