Wrocławska prokuratura zarzuca mu paserstwo związane z łapówką, jaką arbiter Piotr K. przyjął za ustawienie meczu Stali Stalowa Wola z Motorem Lublin w sezonie 2004/2005.
2 kwietnia 2005 roku - to wtedy, jak ustalili prokuratorzy, doszło do przestępstwa. Dzień był charakterystyczny, gdyż to właśnie tego dnia wieczorem zmarł papież Jan Paweł II. Kibice ze Stalowej Woli zapamiętają też inne wydarzenie - w czasie drugiej połowy rozgrywanego o godzinie 11 meczu trzecioligowej "Stalówki" z Motorem Lublin, doszło do wybryków chuligańskich i starcia kibiców obu drużyn.
KASA W SIATCE Z WÓDKĄ
Z aktu oskarżenia przygotowanego przez Prokuraturę Apelacyjną we Wrocławiu prowadzącą śledztwo dotyczące korupcji w piłce nożnej, dowiadujemy się o pozaboiskowych wydarzeniach.
Przed meczem w Stalowej Woli dyrektor sportowy Motoru, znany szkoleniowiec (trenował między innymi pierwszoligową Siarkę Tarnobrzeg) Roman D. skontaktował się telefonicznie z sędzią Piotrem K. z Tychów i umówił się na spotkanie przed meczem ze "Stalówką". Zanim Piotr K. pierwszy raz dmuchnął w gwizdek, w Stalowej Woli przyjął od Romana D. 5 tysięcy złotych łapówki za "korzystne sędziowanie" na rzecz lublinian. Motor walczył wówczas o awans do II ligi, piłkarze Stali - o utrzymanie w III lidze.
Zanim mecz się rozpoczął, Piotr K. lojalnie poinformował oceniającego jego boiskowe poczynania obserwatora tegoż meczu z ramienia Polskiego Związku Piłki Nożnej - Romana W., że przyjął łapówkę. Ten przyjął tę informację do wiadomości. Jak ustaliła prokuratura, sędzia włożył tysiąc złotych (część przyjętej łapówki) do siatki z alkoholem i przekazał ją Romanowi W. Później rozpoczął się mecz.
NIGDY TEGO NIE ROBIŁ?
Pomimo finansowej motywacji, arbiter nie był w stanie pomóc Motorowi, bo tego dnia "Stalówka" była w lepszej dyspozycji i choć zmarnowała kilka dogodnych strzeleckich okazji, tego meczu nie przegrała. Padł bezbramkowy remis. Wobec takiego obrotu sprawy sędzia postanowił zwrócić działaczom Motoru część łapówki - oddał 3 tysiące złotych. Skontaktował się też telefonicznie z obserwatorem meczu Romanem W., który w czasie rozmowy miał stwierdzić, że "nigdy takich rzeczy nie robił". Przekazanego mu tysiąca złotych jednak nie zwrócił.
Proces oskarżonego o paserstwo umyślne mające związek z oszustwem przy organizacji imprezy sportowej (obserwator wiedział, że sędzia wziął łapówkę), ruszył w środę przed Sądem Rejonowym w Stalowej Woli. Grozi za to kara od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności.
Roman W. to były sędzia (przewodniczący Kolegium Sędziów Łódzkiego ZPN), wyznaczony został jako jeden z obserwatorów meczy ekstraklasy z ramienia PZPN na rundę wiosenna sezonu 2010/2011.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?