Mokną na przystanku przy ulicy Grunwaldzkiej w Kielcach

- Postawiono nową wiatę, ale ona jest gorsza od starej. Chroni tylko zbyt dużą ławkę, która znajduje się pod nią, ludzie już się pod nią nie mieszczą - narzeka nasz czytelnik. - Poza tym przystanek został przesunięty, co myli nawet kierowców autobusów - dodaje.

Mowa o przystanku przy ulicy Grunwaldzkiej, który wcześniej znajdował się na wysokości szpitala wojewódzkiego. - Teraz wszystko się pozmieniało i są z tym same problemy - denerwują się kielczanie korzystający z komunikacji miejskiej.

KTO PROJEKTOWAŁ?

Podróżujący w pierwszej kolejności narzekają na złą konstrukcję wiaty, pod którą mieści się tylko zbyt głęboka ławka. - Ludzie, którzy chcieliby się schronić przed deszczem czy wiatrem już nie mają gdzie stanąć - opowiada kielczanin. - Z przystanku korzystają głównie starsze schorowane osoby jeżdżące do szpitala. Mają stać na zimnie? Kto wymyślił taki projekt? - dopytuje mężczyzna.

Inni podróżujący skarżą się także na nową lokalizację przystanku, który został przesunięty w górę ulicy Grunwaldzkiej. - Nawet kierowcy autobusów nie mogą się przyzwyczaić do zmiany, bo wciąż zatrzymują się w dawnym miejscu i pasażerowie muszą dobiegać - relacjonują ludzie.

JESZCZE NIEZNISZCZONA

- Wiata, która stanęła przy ulicy Grunwaldzkiej, nie jest pasażerom obca. Nie jest to żaden nowy model. Została ona zdemontowana na ulicy Świętokrzyskiej i po uzgodnieniu z Miejskim Przedsiębiorstwem Komunikacji i Zarządem Transportu Miejskiego umieszczona w nowym miejscu - tłumaczy Zbigniew Czekaj, zastępca dyrektora Miejskiego Zarządu Dróg w Kielcach i dodaje, że dobry stan techniczny wiaty pozwolił dalej ją użytkować. - Siedzisko jest rzeczywiście szersze, z czego część osób będzie zadowolonych, część nie. Tak jest zawsze - kwituje dyrektor Czekaj.