MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tragiczny pożar przy ulicy Żwirki i Wigury: lokatorzy nadal są w szoku, opłakują zmarłych

Barbara KOŚ [email protected]
Szymon Wykrota
W poniedziałek ekipy Radomskiej Spółdzielni Mieszkaniowej przystąpiły do prac porządkowych. Ciężki sprzęt usuwa też pozostałości po pożarze wokół bloku. - To było coś potwornego - mówią nam lokatorzy.

Lokatorzy przychodzą tylko od czas do czasu. Jak informuje kartka na zamkniętych dla postronnych osób drzwiach bloku - do środka wolno wejść wyłącznie za okazaniem dowodu osobistego: trzeba podać ochronie swoje dane i numer mieszkania.

- Od rana było już parę osób - mówią panowie z ochrony.

Z drugiej strony bloku na chodniku stoją grupki ludzi. Mieszkańcy sąsiednich bloków, przechodnie.

Wśród nich spotykamy pana Wacława Sutułę, lokatora jednego z mieszkań.

-Najgorszy był ten dym - mówi pan Wacław. - W tym fatalnym mieszkaniu parkiet ułożony był na lepik. To się potwornie pali i cuchnie.

U pana Wacława nocował akurat syn z dwuletnim wnuczkiem.

- Krzyczeliśmy: ratujcie Dominiczka! - wspomina nasz rozmówca.

Dziecko zawinięte w kocyk strażacy spuszczali oknem.

- A nam wszystkim strażacy nałożyli szmaty na głowy...Sami byli maskach. I tak nas sprowadzali ze schodów - opowiada pan Wacław.

Podchodzi do nas małżeństwo. To oni są właśnie czteroosobową rodziną, którą przewieziono do szpitala.

- Jesteśmy jedynymi, którzy ocaleli w tym pionie - pokazuje pan Robert.

Mieszają na czwartym piętrze. Pod nimi zginęły od pożaru panie z trzeciego i drugiego piętra. Na pierwszym wybuchł ogień.

- Dym był tak potworny, że dusiliśmy się - mówi pan Robert. - W ostatnim momencie zmoczyłem ręczniki i kazałem wszystkim zakryć nimi twarze. Ja z żoną i dwóch synów, 16- i 17 - letnich, padliśmy na podłogę trzymajac te ręczniki przy twarzach. Kiedy nas wyprowadzano, słanialiśmy się na nogach, żonę nawet chcieli dłużej zostawić w szpitalu.

Panie, sprzątające wnętrze bloku, co jakiś czas wychodzą na powietrze. Wtedy zmienia je inna ekipa.

- Nie da się wytrzymać od pozostałości dymu i smrodu - wzdycha jedna z nich. - Boże, jak żal mi tych ludzi...

Pod wejście bloku podchodzi młoda para. Tak, mieszkają tu. Ale nie sa w stanie rozmawiać o tym, co przeszyli.

Marek Ratuszyński, zastępca prezesa Radomskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, mówi, że trzeba będzie przeprowadzić generalny remont. Wymienić okna. Sprawdzić wszystkie instalacje, zwłaszcza gazowe.

W najbliższym czasie zostanie przeprowadzona ekspertyza techniczna, która wykaże stan poszczególnych mieszkań. Od tego zależy, kiedy będzie można do mieszkań powrócić.

-Postaramy się żeby wszystko przebiegło jak najszybciej - zapewnia nas prezes Ratuszyński.

Skutki pożaru który wybuchł w sobotę nad ranem w bloku przy ulicy Żwirki i Wigury 4 okazały się tragiczne. Na miejscu zmarły dwie starsze kobiety, które mieszkały w lokalach nad palącym się mieszkaniem. Na klatce schodowej strażacy znaleźli mężczyznę, który prawdopodobnie próbował uciekać z płonącego mieszkania. Jest mocno poparzony, leży na oddziale intensywnej terapii.

W sumie do szpitala trafiło osiem osób. Wypisano je już do domu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie