Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Włochy. Manopello i Lanciano cudami słynące

Piotr Kutkowski
Kościół w Manopello
Kościół w Manopello Piotr Kutkowski
Twarz zmartwychwstałego Chrystusa na całunie z Manopello to wciąż jedna z największych zagadek chrześcijańskiego świata. Nie mniejszą jest relikwiarz z ciałem i krwią Chrystusa przechowywany w kościele w Lanciano. Ale nawet nie wierząc w cuda każdy przyzna, że oba miejsca są cudowne…

[galeria_glowna]
Kropla, druga, już cały potok na samochodowej szybie. A miało przecież nie padać! Co gorsza - niebo z ciemnoniebieskiego zamienia się coraz bardziej na stalowoszare i nie widać szans na jakieś przejaśnienie. W strugach deszczu pokonujemy serpentyny wąskiej drogi, która po oddaleniu się od autostrady Rzym-Pescara prowadzi do Manopello. 5-tysięczne miasteczko wita nas pustkami na ulicach. Zupełnie pusty jest też plac przed malutkim, kilkusetletnim kościółkiem Kapucynów. To w nim, od XVI wieku przechowywane jest Volto Santo - Cudowne Oblicze.

W świątyni jesteśmy jedynymi turystami. Wizerunek Chrystusa znajduje się w głównym ołtarzu i można go oglądać z jego obu stron. Z obu, bo całun jest dwustronny. Będąc z tyłu ołtarza
daje się go nieomal dotknąć. Zamknięty pomiędzy dwoma szybami wizerunek nie jest obrazem, nie jest fotografią, rysunkiem ani hologramem. Jest świadectwem umęczonej, zmasakrowanej twarzy człowieka, wykonanym na najdelikatniejszej i najdroższej tkaninie antycznego świata, bisiorze. Tyle wiedzieliśmy z papierowych przewodników, więcej dowiadujemy się od Ojca Czesława, polskiego zakonnika, który pełni posługę w Manopello.

Prowadzi nas do znajdującej się w zakrystii małej ekspozycji. Widać na niej między innymi skorupy morskich małż Pinna nobilis, które wytwarzają w swych gruczołach jedwabiste nici. Obecnie tylko na wyspie Sant' Antioco koło Sardynii jest jedyne miejsce na świecie, gdzie produkuje się z tych nici niewielkie ilości bisioru. Tkanina ma niesamowite właściwości - jest ognioodporna, a jednocześnie tak delikatna, że nie da się niej malować, a tym bardziej rysować. Wystawione w kościele makrofotografie pokazują, że na tkaninie całunu nie ma nawet śladu pędzla, ołówka czy gruntowania. A wizerunek jest…Jakim cudem?

Ojciec Czesław tylko uśmiecha się i rozkłada ręce …

DWA CAŁUNY

W kolejnej sali można zobaczyć fotografie porównujące całun z Manopello z całunem turyńskim. Według badaczy nałożone na siebie obrazy nakładają się i uzupełniają.

Czy całun z Manopello jest opisywaną przez świętego Jana, w Biblii chustą, którą okryta była w grobie głowa Jezusa? Czy jest to chusta znana w kościele jako chusta Świętej Weroniki? A jeśli tak, to czym jest relikwia przechowywana w Watykanie?

Ojciec Czesław przyznaje, że na wiele pytań dotyczących całunu do dziś nie ma odpowiedzi i nawet badania dokonywane przy pomocy najnowszej aparatury nie rozwikłały tajemnic.

Tajemnicze jest również to, w jaki sposób całun znalazł się w Manopello. Napis na tablicy z 1654 roku umieszczonej na opuszczonych drzwiczkach relikwiarza głosi, że stało się to za sprawą "cudownej interwencji Niebios" . Któregoś niedzielnego popołudnia, latem 1506 roku, przybył do Manopello tajemniczy pielgrzym, przynosząc w darze cienki jak pajęczyna welon, na którym widniało oblicze Pana.

Obraz aż do roku 1923 przechowywany był w bocznej kaplicy, gdzie niemal nie docierało światło dzienne, i dopiero w 1960 roku przeniesiono go nad główny ołtarz.

Pielgrzymuje do niego coraz więcej ludzi ciekawych ujrzenia czegoś, co w racjonalny sposób nie da się wytłumaczyć.

Ojciec Czesław żegnając nas, wita kolejna grupkę turystów. Za godzinę wyjdą stąd równie zdumieni, jak my…

EUCHARYSTYCZNY CUD

A jednak wiara czyni cuda! W Manopello modliliśmy się o to, by przestał padać deszcz i deszcz po pewnym czasie łaskawie padać przestał. Mało tego - następnego poranka, w oddalonym o kilkadziesiąt kilometrów od Manopello Lanciano witało nas błękitne niebo, słońce i panorama ośnieżonych gór w oddali. Równie piękny widok roztaczał się na Lanciano - miasto z mostem pamiętającym rzymskie czasy, z romańskimi, kamiennymi budowlami, z resztkami murów obronnych. Pełne urokliwych, wąskich, stromych uliczek, na których czas zatrzymał się w miejscu i nawet oderwany od ściany kawałek tynku i rozwieszona między oknami bielizną nie rażą, a dodają kolorytu.

Można chodzić oznaczonymi grubą kreską na mapie traktami, można odrzucić mapkę i po prostu włóczyć się, chłonąc atmosferę i zapachy miasta takimi, jakimi one są naprawdę. Czy wybierzemy ten czy inny sposób poznawania Lanciano to i tak znajdziemy się w końcu obok kościoła świętego Franciszka, w którym znajduje się relikwiarz z dowodami jednego z pierwszych i największych cudów eucharystycznych kościoła katolickiego.

Cud zdarzył się w VIII stuleciu w małym kościółku pod wezwaniem świętego Legoncjana. Podczas odprawiania mszy świętej przez wątpiącego w tajemnicę eucharystii mnicha, po dokonanej konsekracji, hostia stała się Ciałem, a wino przemieniło się w żywą Krew, krzepnąc w pięć nierównych i rożnych co do kształtu i wielkości grudek. Wykonane na początku lat 70-tych XX wieku oraz w 1981 roku badania wykazały, że Ciało jest prawdziwym ciałem ludzkim, będącym cząstką mięśnia sercowego, a Krew jest prawdziwą ludzką krwią o grupie AB. Nauka nie odpowiedziała natomiast na pytanie, jak jest to możliwe, że przez 12 wieków obecności Ciała i Krwi w Lanciani nie uległy one rozkładowi? Tym bardziej, że nie ma w nich nawet śladu jakichkolwiek substancji konserwujących.

Sanktuarium wybudowane zostało przez franciszkanów w 1258 roku. Od 1713 roku Ciało jest przechowywane w artystycznie wykonanej przez neapolitańskich jubilerów monstrancji.
Cudowna Krew znajduje się w kielichu z kryształu górskiego.

Obok sanktuarium ojcowie franciszkanie zorganizowali stałą ekspozycję poświęconą Cudowi Eucharystycznemu. Ukazuje ona historię Cudu na przestrzeni dziejów, zarówno w wymiarze religijnym, jak i w świetle badań naukowych. Jest jeszcze sklep z pamiątkami, którego nie sposób opuścić z pustymi rękami.

STRAWY DLA CIAŁA

Po wyjściu z sanktuarium na zewnątrz mistyczny nastrój natychmiast zmienia się w nastrój radosny. W południe miasto aż kipi życiem, słychać nawoływania się ludzi, widać slalomującą pomiędzy samochodami i przechodniami młodzież na skuterach, uśmiechy na twarzach sprzedawców zachęcających zamaszystymi gestami rąk do wstąpienia do ich sklepików i spróbowania różnych, lokalnych specjałów. Najlepszą ku temu okazją jest jednak hala targowa, pełna wszelkiego dobra wyprodukowanego przez naturę i ludzi. Ryby, owoce morza, pomarańcze, mandarynki, szynki i wędliny najróżniejszej maści, całe rzędy butelek lokalnego wina i znakomita, tłoczona na zimno przez rolników oliwa z oliwek. Surowa, nieco gorzkawa, albo z dodatkiem czosnku bądź bazylii.
- Do Polski też ją wysyłamy - chwali się sprzedawca, ozdabiając dla nas każdą z butelek specjalną nalepką.

Można smakować, próbować, degustować. Potem wypada już tylko kupować no i…konsumować włoskie przysmaki, patrząc przy okazji na pana wchodzącego na towarową wagę, staruszkę niosąca kilka związanych ze sobą kawałków drewna do kominka, wygrzewające się w słońcu koty i psa - dosłownie - z kulawą nogą.
Cudowne miejsce? Na pewno…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie