Śmierć znanego piłkarza na polowaniu. Kto zawinił? (najnowsze fakty)

Grójecka prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie wypadku na polowaniu. Postrzelony dzik śmiertelnie poranił tam mężczyznę.

Tragedia wydarzyła się w 17 grudnia 2010 roku w lesie niedaleko miejscowości Magierowa Wola koło Warki. Na polowanie pojechali dwaj myśliwi z koła "Bażant" w Warce, towarzyszyło im też dwóch mężczyzn.

Po dojechaniu samochodem na miejsce jeden z myśliwych wszedł na ambonę, pozostali trzej mężczyźni siedzieli w samochodzie. Po około dwóch godzinach myśliwy strzelił do dzika, który zniknął jednak w lesie. O tym, że zwierzę zostało postrzelone świadczyły ślady krwi na śniegu.

Po 20 minutach myśliwy powiedział przez telefon o tym, co się stało innym osobom. Dwaj mężczyźni opuścili samochód i razem z myśliwym poszli, wraz z psem, krwawym tropem w stronę zagajnika. Niespodziewanie wyskoczyło z niego poranione zwierzę, które rozcięło szablą jednemu z mężczyzn tętnicę na udzie. Potem uciekło.

Myśliwi próbowali ratować rannego kolegę, którym był Daniel Malinowski, znany w regionie piłkarz, zawiązując mu opaskę na nodze, nie mogli jednak odjechać, bo utrudnił im to głęboki śnieg. Ekipa pogotowia dotarła do nich dopiero po dłuższym czasie przywieziona wezwanym przez nich samochodem terenowym, który też miał kłopoty z dojazdem. Trwające 40 minut próby reanimacji okazały się jednak nieskuteczne.

Postępowanie w tej sprawie wszczęła grójecka prokuratura. Teraz podjęto decyzje o umorzeniu śledztwa.

Zdaniem prokuratury zachowane zostały wszelkie procedury i zasady związane z polowaniem na dzika, zaś zmarły nie był jego uczestnikiem polowania, a tylko biernym obserwatorem.

Szczątki dzika znaleziono dopiero w lutym. Odyniec ważył około 100 kilogramów i leżał 10-15 metrów od miejsca tragedii.