Mężczyźni: Dariusz Grabka, Zbigniew Romanowski, Jerzy Gajek, Tadeusz Prędotka są po złamaniach kręgosłupa i mówią, że to, kto się nimi opiekuje jest dla nich bardzo ważne. Unieruchomieni w łóżkach czy na wózkach, potrzebują pomocy w najbardziej intymnych czynnościach, takich jak zmiana cewnika czy pomoc w fizjologicznych potrzebach.
SĄ ZŻYCI Z OPIEKUNAMI
- Wcześniej było dobrze, byliśmy zżyci z opiekunkami, pokojowymi, pielęgniarkami, a od lutego wprowadzono u nas takie zmiany, że po trzech miesiącach personel przechodzi na inny oddział - narzekają. - Tak jest na każdym oddziale. Musimy przyzwyczajać się do nowych osób, przeżywać wstyd czy skrępowanie, kiedy ktoś nieznany zaczyna sprawować nad nami opiekę.
Wielu pielęgniarkom i opiekunkom też nie podobają się zmiany. - Boimy się, bo jak nie zgadzamy się na te rotacje, to straszy się nas zwolnieniami - mówi jedna z pielęgniarek. - A jak zostanę przeniesiona na inny oddział, to nawet nie wiem, czy będę mogła wziąć urlop wypoczynkowy, bo tam mogą być inne realia. Nasze fartuchy z numerem oddziału będą również nieprzydatne.
Zatrudnieni w placówce narzekają też na wynagrodzenia. - Po dwudziestu latach pracy mamy po 1200-1500 złotych pensji, praca jest bardzo ciężka - skarżą się opiekunki. - Wydaje nam się, że przez te rotacje dyrekcja specjalnie chce nas z sobą skłócić, żebyśmy bały się wystąpić o lepsze pobory.
Pensjonariusze i personel napisali w sprawie nowych warunków pracy skargi do dyrektora Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie i prezydenta Kielc.
Marek Scelina, dyrektor Ośrodka Pomocy, któremu placówka podlega, powiedział, że dyrektor zarządzający DPS ma prawo wprowadzić zmiany w swojej placówce i on nie będzie w to ingerował. Z kolei władze miasta wyjaśniły, że w tym roku w jednostkach budżetowych nie będzie podwyżek, ale jeśli dyrektor DPS wygospodaruje jakieś oszczędności, może je porozdzielać między pracowników.
NIE BÓJMY SIĘ ZMIAN
Zarówno przełożona pielęgniarek Lidia Kopeć, jak i dyrektor Piotr Piwowarczyk bronią się, że nowe ustalenia nie miały nikogo krzywdzić, a jedynie poprawić położenie personelu i chorych. Miały przeciwdziałać rutynie i stagnacji. - Wiele opiekunek i pielęgniarek skarżyło się na wypalenie zawodowe, monotonię pracy, szczególnie uskarżały się te osoby, które pracowały na najcięższych oddziałach, choćby na tym, gdzie leżą chorzy na Alzheimera - wspomina przełożona. - Teraz mają szanse poznać, jak wygląda praca na innych oddziałach, zdobyć nowe umiejętności. A jeśli poprzednio jakiś pracownik przyzwyczaił się do podopiecznego czy na odwrót, to mogą się przecież odwiedzać.
- Niektórzy pensjonariusze też nie mogli się dogadać z opiekunkami, działali sobie na nerwy - dopowiada dyrektor Piwowarczyk.
- Zmiany zostały wprowadzone po blisko 40 spotkaniach z pracownikami. Zostały skontrolowane przez Państwową Inspekcję Pracy, która nie dopatrzyła się żadnych uchybień. Poza tym rotacja będzie dotyczyć na razie jedynie 10 procent personelu.
- Jak chciano nam pomóc, to można było zorganizować szkolenia na temat tego, jak radzić sobie ze stresem czy z wypaleniem, a nie przenosić nas na siłę na inne odziały - mówią pielęgniarki. - Powinna istnieć dobrowolność, ktoś może się przenieść, a nie musi - podkreśla Agnieszka Młynarczyk z zakładowego związku zawodowego Solidarność. - Nie zgadzamy się na te zmiany i będziemy interweniować, a nawet strajkować.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?