Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielka sowa z Niemiec wywołuje sensację w Skarżysku

Mateusz Bolechowski
Przy wielkiej sowie szybko zgromadziła się grupa spacerowiczów. Byli zachwyceni urodą puchacza.
Przy wielkiej sowie szybko zgromadziła się grupa spacerowiczów. Byli zachwyceni urodą puchacza. Mateusz Bolechowski
Sokolnik ze Skarżyska kupił największą sowę świata, puchacza Irmę. Ptak został sprowadzony z Niemiec. Jego pojawienie się w Skarżysku wywołało sensację.

Wystarczyło, że puchacz rozłożył skrzydła, by ze skweru wyniosły się stada kawek.

Skarżyski sokolnik Radosłąw Sulczyński ma nową podopieczną. To samica puchacza o imieniu Irma. - Na ofertę sprzedaży natrafiłem przypadkowo, na... forum hodowców kanarków. Okazało się, że ktoś zrobił prezent dziecku i sprowadził z Niemiec pochodzącego z hodowli puchacza. Ptak ma wszystkie potrzebne "papiery". Właściciel nie potrafił zająć się sową, chętnie ją odkupiłem - opowiada sokolnik. Na razie puchacz jest oswajany, już spokojnie siedzi na rękawicy. Po szkoleniu, które przeprowadzi nowy właściciel, ptaka będzie można oglądać podczas pokazów sokolniczych. - Puchaczy używa się jako ptaków łowczych, szczególnie w Rosji. Są w stanie upolować zająca, a nawet młodą sarnę - wyjaśnia Radosław Sulczyński.

Największa sowa świata

Irma waży 3,5 kilograma, ma skrzydła o rozpiętości 180 centymetrów i uścisk potężnych szponów o sile tony! Nic w tym dziwnego, bo puchacz to największa sowa świata. W Polsce jest ściśle chronionym, ginącym gatunkiem. Żyje u nas nieco ponad 250 par tego gatunku. Puchacze najczęściej zakladają gniazda w lasach, na ziemi, lub na terenach górskich na półkach skalnych. Spłoszone przez człowieka porzucają lęgi. Dlatego wokół każdego stwierdzonego lęgowiska wyznaczana jest półkilometrowa strefa ochronna. - W naszym regionie nie ma stwierdzeń lęgów puchaczy, zdarzają się pojedyncze obserwacje. Ostatnia pochodzi z lasów suchedniowskich - mówi Piotr Wilniewczyc z Towarzystwa badań i Ochrony Przyrody.

Kawki się boją

Kiedy pan Radosław pojawił się z puchaczem na skwerze przed skarżyskim magistratem, zaraz zbiegła się grupka ludzi, najczęściej rodziców z dziećmi. Podziwiali wspaniałą sowę i robili sobie z nią zdjęcia. Kiedy nieco zdezorientowany ptak kilka razy syknął rozłożył skrzydła, wszyscy zauważyli, jak ze skweru raptem wynoszą się dziesiątki kawek. Te ptaki, paskudzące odchodami ławki i chodniki, są dla miasta kłopotem. Radni nie raz zastanawiali się, co z tym fantem zrobić. Były różne propozycje, a gmina kupiła specjalną syrenę do odstraszania ptaków, choć efektów tego zakupu nie widać.

Sposobem na pozbycie się uciążliwych krukowatych mogłoby być właśnie wynajęcie sokolnika. - Pracujemy w różnych miejscach, na lotniskach, w parkach. Niedługo jadę z ptakami na plantację borówki. Widok i głos drapieżnika odstrasza mniejsze ptaki - przyznaje Radosław Sulczyński.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie