Wystarczyło, że puchacz rozłożył skrzydła, by ze skweru wyniosły się stada kawek.
Skarżyski sokolnik Radosłąw Sulczyński ma nową podopieczną. To samica puchacza o imieniu Irma. - Na ofertę sprzedaży natrafiłem przypadkowo, na... forum hodowców kanarków. Okazało się, że ktoś zrobił prezent dziecku i sprowadził z Niemiec pochodzącego z hodowli puchacza. Ptak ma wszystkie potrzebne "papiery". Właściciel nie potrafił zająć się sową, chętnie ją odkupiłem - opowiada sokolnik. Na razie puchacz jest oswajany, już spokojnie siedzi na rękawicy. Po szkoleniu, które przeprowadzi nowy właściciel, ptaka będzie można oglądać podczas pokazów sokolniczych. - Puchaczy używa się jako ptaków łowczych, szczególnie w Rosji. Są w stanie upolować zająca, a nawet młodą sarnę - wyjaśnia Radosław Sulczyński.
Największa sowa świata
Irma waży 3,5 kilograma, ma skrzydła o rozpiętości 180 centymetrów i uścisk potężnych szponów o sile tony! Nic w tym dziwnego, bo puchacz to największa sowa świata. W Polsce jest ściśle chronionym, ginącym gatunkiem. Żyje u nas nieco ponad 250 par tego gatunku. Puchacze najczęściej zakladają gniazda w lasach, na ziemi, lub na terenach górskich na półkach skalnych. Spłoszone przez człowieka porzucają lęgi. Dlatego wokół każdego stwierdzonego lęgowiska wyznaczana jest półkilometrowa strefa ochronna. - W naszym regionie nie ma stwierdzeń lęgów puchaczy, zdarzają się pojedyncze obserwacje. Ostatnia pochodzi z lasów suchedniowskich - mówi Piotr Wilniewczyc z Towarzystwa badań i Ochrony Przyrody.
Kawki się boją
Kiedy pan Radosław pojawił się z puchaczem na skwerze przed skarżyskim magistratem, zaraz zbiegła się grupka ludzi, najczęściej rodziców z dziećmi. Podziwiali wspaniałą sowę i robili sobie z nią zdjęcia. Kiedy nieco zdezorientowany ptak kilka razy syknął rozłożył skrzydła, wszyscy zauważyli, jak ze skweru raptem wynoszą się dziesiątki kawek. Te ptaki, paskudzące odchodami ławki i chodniki, są dla miasta kłopotem. Radni nie raz zastanawiali się, co z tym fantem zrobić. Były różne propozycje, a gmina kupiła specjalną syrenę do odstraszania ptaków, choć efektów tego zakupu nie widać.
Sposobem na pozbycie się uciążliwych krukowatych mogłoby być właśnie wynajęcie sokolnika. - Pracujemy w różnych miejscach, na lotniskach, w parkach. Niedługo jadę z ptakami na plantację borówki. Widok i głos drapieżnika odstrasza mniejsze ptaki - przyznaje Radosław Sulczyński.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?