Niemcy - Skarby Jeziora Bodeńskiego

[galeria_glowna]
Szwajcaria nie należy do Unii, ale podróżując po niej nie odczuwa się różnic. Nie trzeba mieć już nawet paszportu, a i dowodu osobistego na granicy z Niemcami nikt nie ma zamiaru sprawdzać, bo o granicy przypominają tylko charakterystyczne zabudowania na dawnym przejściu. Do Konstanz, niemieckiej enklawy na południowym brzegu Jeziora Bodeńskiego wjeżdżamy w samo południe. Jest upalnie, odnosimy bardziej wrażenie, że znajdujemy się w którymś ze sródziemnomorskich regionów niż w kraju związkowym Badenia-Wirtembergia.

RZYMSKIE KORZENIE

Dla świata odkrył to miejsce w III wieku naszej ery Konstancjusz I Chlorus, ojciec Konstantyna Wielkiego, zakładając tu rzymską warownię Constantia. Biskupstwo istniało tu już od roku 570, a w 780 roku Konstancja uzyskała prawa miejskie. Znakomity rozwój wiązał się z usytuowaniem na szlaku handlowym i organizowanymi tu targami. O randze i znaczeniu Konstanz świadczył fakt, że w latach 1414-1418 miał tu miejsce sobór powszechny, w czasie trwania którego spalono na stosie Jana Husa. Także … zakusy czynione na miasto przez różne mocarstwa. Prze pewien czas było ono w posiadaniu Austriaków, bezskutecznie próbowali je zdobyć Szwedzi, w późniejszym czasie znajdowało się w granicach Badenii.

To, co dzisiaj można zwiedzać jest autentyczne, bo Konstanz dzięki swojemu położeniu na granicy ze Szwajcarią uniknęło w czasie II wojny światowej bombardowań aliantów i związanych z tym zniszczeń.

TAM, GDZIE BRONIŁ SIĘ JAN HUS

Najciekawszą częścią podzielonego przez Ren miasta jest Altstad - plątanina ulic i uliczek z zabytkowymi, pełnymi uroku, starannie odrestaurowanymi kamieniczkami oraz kościołami. Romańsko-gotycka katedra Najświętszej Maryi Panny budowana była przez 600 lat na miejscu XI -wiecznej katedry, która zawaliła się w 1052 roku. Dziś świątynia stanowi zlepek wielu stylów architektonicznych, również z akcentami renesansu i baroku.

Przez ponad tysiąc lat kościół był siedzibą biskupów i to w nim właśnie w 1417 roku sąd papieski badał Jana Husa, który w efekcie został uznany za heretyka i spalony na stosie . Miejsce, gdzie ponoć miał stać podczas procesu zaznaczone jest w środkowej nawie bocznej przy 24 rzędzie.

REJS

Spacerując malowniczymi, ukwieconymi ulicami dotrzemy w kilka minut do domu, w którym mieszkał Jan Hus. Kamienica została kupiona jeszcze w 1923 roku przez praskie muzeum, które stworzyło tu ekspozycję poświęconą temu religijnemu reformatorowi. W Konstanz znajduje się jeszcze jedno muzeum godne polecenia - Rosgarten. Choc nazwa sugeruje, że ma ono coś wspólnego z różami. to rzeczywistość jest inna - pod tą nazwą kryła się końska jatka, w której to budynku stworzono po 1871 roku ekspozycję znalezisk archeologicznych z okresu paleolitu oraz średniowiecznych dzieł sztuki i przedmiotów.

Oglądamy w Konstanz jeszcze wzmiankowany już w 613 roku kościół świętego Stefana, stary i nowy Ratusz, wieże i bramy obronne. Przy okazji słuchamy, licznych, ulicznych muzyków, podziwiamy pomysły dekoratorskie sprzedawców i - nie ma co kryć - chłodzimy się kufelkami piwa.

Ale tak naprawdę upał przestaje nam doskwierać dopiero nad brzegiem Jeziora Bodeńskiego, drugiego co do wielkości jeziora alpejskiego. 65 kilometrów długości, 14 kilometrów w najszerszym miejscu, ponad 260 metrów głębokości - te liczby robią wrażenie. Jeszcze bardzo dostrzega się ogrom jeziora z pokładu promu, który przewozi nas na drugi brzeg. Statek wyładowany jest samochodami, rowerami i przede wszystkim ludźmi, którzy albo chłoną piękne widoki, albo wystawiają twarze do słońca. Przeprawa nie trwa długo, około pół godziny i aż szkoda, że tak krótko, bo rejs sprawia ogromną przyjemność.

DWA ZAMKI W JEDNYM MIEŚCIE

Ale przyjemnością jest też wizyta w maleńkim miasteczku Meersburg, które wita nas górskim krajobrazem i stromymi ulicami z kamieniczkami z muru pruskiego. Duma mieszkańców jest najstarszy zamieszkały zamek w Niemczech, Altes Schloss. Pochodzi z czasów średniowiecza, a zajmowali go miedzy innymi biskupi z Konstanz po wyrzuceniu ich z tego miasta w okresie reformacji.

Zamek można zwiedzać, wchodzi się do niego przez most nad fosą, a bilety sprawdza odziany w średniowieczny strój strażnik. W środku znajduje się między innymi stara kuchnia z oryginalnymi sprzętami, a dla miłośników militariów - eksponowana w lochach kolekcja zbroi i broni.

Starą broń, tyle że nie średniowieczną można kupić w sklepach z pamiątkami pod warunkiem jednak, że ma się sporo gotówki. Negocjacje cenowe raczej nie wchodzą w grę.

Meersburg ma także Nowy Zamek, zbudowany w XVIII wieku przez księcia-biskupa, w którym znajduje się miejskie centrum kultury oraz muzeum historii regionu. A że region ten słynie z produkcji wspaniałych win, to i obowiązkowym punktem wizyty w tym mieście jest ich degustowanie. Prawie w samym centrum znajduje się kamienica, gdzie próbuje się najróżniejsze gatunki szlachetnego trunku, by na koniec wybrać i kupić butelkę tego, który najbardziej nam przydał do gustu. Wybór jest trudny a najbardziej żal, że nie gościmy tu w czasie organizowanego w lipcu Święta Wina. Na pocieszenie pozostają nam wspaniałe widoki roztaczające się góry na jezioro i rysujące się w dali Alpy. Jak się dowiadujemy szczególnie warto przyjechać nad Jezioro Bodeńskie w drugą sobotę sierpnia, kiedy odbywa się wielki festyn Konstanzer Seenachtfest z pokazem sztucznych ogni nad wodą. Ale i teraz jest naprawdę pięknie…