Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąd: Z premedytacją uciekł z miejsca śmiertelnego wypadku

Marcin RADZIMOWSKI
32-letni Jerzy Sz. opuszcza salę rozpraw.
32-letni Jerzy Sz. opuszcza salę rozpraw. Marcin Radzimowski
Siedem lat pozbawiania wolności i zabrane na zawsze prawo jazdy - taki wyrok Jerzy Sz. z Furmanów (powiat tarnobrzeski) usłyszał w środę w Sądzie Rejonowym w Tarnobrzegu. Dokładnie siedem miesięcy wcześniej kierując samochodem potrącił śmiertelnie rowerzystę i uciekł z miejsca wypadku.

Za pięć tygodni Jerzy Sz. z Furmanów skończy 32 lata. To pierwsze, ale nie ostatnie urodziny, jakie będzie "świętował" w zakładzie karnym. W ostatnim słowie przed wyrokiem, przeprosił rodzinę nieżyjącego rowerzysty. Mówił o wyrzutach sumienia i żalu. Takich uczuć nie wykazał jednak feralnego dnia, 22 listopada ubiegłego roku.

TO NIE BYŁ SZOK

W ostatnim dniu procesu przed sądem zeznania złożyli biegli psychiatrzy i psycholog, którzy wcześniej wydali opinię o zdrowiu psychicznym oskarżonego. Storpedowali linię obrony przyjętą przez obrończynię Jerzego Sz., która próbowała (także w mowie końcowej) zasugerować, że oskarżony uciekł z miejsca wypadku, gdyż był w szoku.

Psycholog jednak nie miał wątpliwości - szok powypadkowy może trwać kilka minut, a nie blisko dwie doby (po takim czasie kierowca zgłosił się na policję). Nie powiodła się też próba dowiedzenia, że oskarżony uciekając działał instynktownie, gdyż w poprzednich latach w sytuacjach stresowych przeżywał załamanie nerwowe.

- Kierowca naruszył umyślnie przepisy ruchu drogowego, jadąc z nadmierną prędkością i nie obserwując drogi przed sobą. Warunki były wtedy bardzo trudne. Padał deszcz i robiło się ciemno - wyliczała prokurator Małgorzata Bokwa z Prokuratury Rejonowej w Tarnobrzegu. - Nie można tu mówić także o szoku, bo ucieczka i spowodowanie w jej trakcie kolizji drogowej, porzucenie samochodu w lesie i telefoniczne nakłanianie żony do zgłoszenia policji kradzieży samochodu, były przemyślanymi działaniami mającymi na celu uniknięcie odpowiedzialności karnej.

PRZYZWOLENIE NA ALKOHOL

Prokurator wspomniała także, iż w 2005 roku Jerzy Sz. był karany sądownie za jazdę rowerem w stanie nietrzeźwości. - To świadczy o tym, że w jego umyśle jest przyzwolenie na kierowanie pojazdami pod wpływem alkoholu - mówiła Małgorzata Bokwa (ucieczka z miejsca wypadku jest traktowana na równi ze spowodowaniem wypadku po pijanemu, gdyż powodem większości ucieczek jest właśnie alkohol).
Kończąc, oskarżyciel publiczny domagał się kary ośmiu lat więzienia. Dożywotnie pozbawienie prawa jazdy jest w takich przypadkach karą orzekaną obligatoryjnie.

Sąd po półgodzinnej przerwie ogłosił wyrok: siedem lat pozbawienia wolności, dożywotnio zabrane prawo jazdy, częściowe pokrycie (3600 zł) kosztów i opłat sądowych.

- To, że oskarżony kilkakrotnie przeprosił rodzinę pokrzywdzonego i wyraził żal, bez wątpienia przemawia na jego korzyść. Oprócz tego sąd dostrzega już wyłącznie okoliczności obciążające - uzasadniała wyrok sędzia Ewa Pokutycka z Sądu Rejonowego w Tarnobrzegu. - Jak słyszeliśmy opinię psychologa, działania oskarżonego po wypadku nie można usprawiedliwiać szokiem. To były działania racjonalne i przemyślane.

UCIEKAŁ PRZED ODPOWIEDZIALNOŚCIĄ

22 listopada ubiegłego roku, przed godziną 17 Jerzy Sz. wrócił z pracy w Tarnobrzegu-Nagnajowie. Miał problemy z samochodem, gdzie wskutek usterki przełączało się zasilanie z gazu na benzynę. Po dokonaniu naprawy obok swojego domu w Furmanach, ruszył autem w kierunku Sokolnik, by sprawdzić efekt naprawy. Zamiast na jezdnię patrzył na kontrolki.

W tym czasie 63-letni Józef N. wziął rower i wyjechał z podwórka do sklepu. Jechał prawidłowo, jednoślad miał światła odblaskowe (brakowało lampy z przodu). Jerzy Sz. kierując renault 19 uderzył w rowerzystę, siła była ogromna - rower i szczątki auta rozrzucone były na odcinku dwustu metrów.
Kierowca nie zatrzymał się, zaczął uciekać. Po drodze zahaczył o lusterko innego samochodu - tamten kierowca ruszył w pościg. Pogoń zakończyła się kilka kilometrów dalej w lesie, gdzie Jerzy Sz. porzucił auto i uciekł pieszo. Na policję zgłosił się dwa dni później. Był trzeźwy.

Wyrok nie jest prawomocny i niewątpliwie adwokat oskarżonego złoży od niego apelację.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie