Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Awantura o opłaty za przedszkola

Piotr BURDA, Współpraca: MJR, Anna Śledzińska , Anna Salamon
Dzieci z Przedszkola Samorządowego numer 16 przy ulicy Nowy Świat w Kielcach.
Dzieci z Przedszkola Samorządowego numer 16 przy ulicy Nowy Świat w Kielcach. Mateusz Kołodziej
Przedszkola samorządowe są coraz droższe. Gminy podwyższają stawki za dodatkowe godziny pobytu dziecka.

Pobyt dziecka w przedszkolu przez pięć godzin jest bezpłatny. Stawki za dodatkowe godziny, które dziecko spędzi w przedszkolu, wyznaczają samorządy. Nowa ustawa obowiązuje od roku, ale dopiero teraz zrobiło się o niej głośno, a opłaty przedszkolne stały się tematem kampanii wyborczej.

NA WARMII PRZESADZILI

Zaczęło się od Biskupca, miasteczka pod Olsztynem. Sześćdziesięcioosobowa grupa rodziców okupuje tam przedszkole, protestując między innymi przeciw drastycznym podwyżkom dodatkowych opłat, ustalonych przez gminę.
Dodatkowa godzina kosztuje tam cztery złote. Jeśli dziecko jest w przedszkolu osiem godzin, rodzic płaci 12 złotych za dzień. Miesięcznie daje to około 250 złotych. Po dodaniu kosztów wyżywienia i dodatkowych zajęć - ponad 400 złotych miesięcznie.

- W miejscowości, gdzie ludzie nie mają pracy albo zarabiają bardzo mało, takie podwyżki są zwykłym draństwem - mówi Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego. W miniony piątek protestował na rynku w Biskupcu wraz z grupą związkowców. - To jest taktyka gminy. Zniechęcić rodziców wysokimi opłatami. Kiedy przestaną posyłać dzieci, zamknąć przedszkole i pozbyć się problemu - mówi Broniarz.

NIE MA KASY

Przedszkola samorządowe są finansowane z gminnej kasy. Samorządy nie dostają na nie subwencji. Inaczej jest w przypadku szkół, gdzie państwo płaci za każdego ucznia około 4,7 tysiąca złotych rocznie. Pensje przedszkolnych nauczycieli, kucharek i utrzymanie budynków pokrywane są głównie z budżetu gminy. Cześć kosztów ponoszą rodzice. Nic dziwnego, że w gminach próbują przerzucać te koszty na nich. Jednak nie wszędzie.

- Są miasta, gdzie władze nie chcą zarobić na przedszkolach - mówi prezes Broniarz. Jako przykład podaje Kielce. Jeszcze inaczej wygląda sprawa w dużych aglomeracjach. W Warszawie podwyżki mają inne tło. - Nikt tego wprost nie powie, ale chodzi o to, aby jak najwięcej sześcioletnich dzieci poszło do pierwszej klasy zamiast do przedszkolnej "zerówki". Bo za dzieci w podstawówce dostaje się państwową subwencję, a za dzieci w przedszkolu już nie - mówi anonimowo jeden z samorządowców. W Warszawie do pierwszej klasy poszła połowa dzieci z rocznika 2005.
PIĘĆ TO MINIMUM

W stolicy województwa świętokrzyskiego opłaty przedszkolne należą do najniższych w kraju. Do tego wprowadzono sześć, a nie pięć darmowych godzin pobytu. - Bardzo mi się to podoba. W ustawie nie jest napisane, że to ma być tylko pięć darmowych godzin, ale "co najmniej pięć godzin". Samorząd może wprowadzić nawet dziesięć godzin w przedszkolu - mówi prezes Sławomir Broniarz. Wprowadzenia dziesięciu darmowych godzin w przedszkolu chce Prawo i Sprawiedliwość. Premier Donald Tusk potraktował ten pomysł jak "z kosmosu", gdyż oznaczałoby to wydatek co najmniej dodatkowych dwóch miliardów złotych. Te pieniądze musiałyby znaleźć samorządy.

TANIE KIELCE

Opłata za dodatkową godzinę w Kielcach to 1,85 złotego. Jeśli do tego dołożymy szóstą darmową godzinę i bezpłatne zajęcia z języka angielskiego i rytmiki w starszych grupach, to okazuje się, że rodzice w Kielcach nie mają powodów do narzekań. Problemem jest mała liczba miejsc w kieleckich przedszkolach. Nie wszystkim podoba się też elektroniczny system mierzenia czasu pobytu dziecka, wprowadzony od tego roku. - Co roku wydajemy ponad 30 milionów złotych na przedszkola, nie szukamy pieniędzy w kieszeniach rodziców. W tym kontekście robienie problemów z konieczności użycia karty chipowej jest nie na miejscu - uważa Mieczysław Tomala, dyrektor Wydziału Edukacji, Kultury i Sportu Urzędu Miasta w Kielcach.

DWA ZŁOTE ZA GODZINĘ

W innych miastach naszego regionu stawki są wyższe niż w Kielcach. W gminie Staszów za każdą dodatkową godzinę pobytu dziecka w przedszkolu rodzice płacą dwa złote. W Przedszkolu numer 4, działającym przy Zespole Placówek Oświatowych numer 1 w Staszowie, jest w tym roku 222 przedszkolaków, z czego 86 dzieci będzie korzystało tylko z pięciu darmowych godzin. Reszta będzie dopłacać.

- Jest z tym różnie, od pół godziny do nawet pięciu godzin dziennie - mówi Małgorzata Kazimierska, dyrektorka Zespołu Placówek Oświatowych numer 1 w Staszowie. Jeśli do tego dojdą dodatkowe zajęcia z języka angielskiego czy rytmiki, trzeba będzie doliczyć po około trzech złotych za każdą godzinę zajęć. W ostrowieckich przedszkolach pobyt dzieci przez pięć godzin, od ósmej do trzynastej, jest bezpłatny. Jeżeli rodzice chcą, aby dziecko przebywało w przedszkolu dłużej, muszą zapłacić za każdą godzinę 2,10 złotego. Opłata jest naliczana za pełną godzinę. Nie ma przypadków dodatkowych opłat za odebranie dziecka 10 minut po czasie.

Dopiero kiedy te spóźnienia połączą się w pełną godzinę, będzie doliczane kolejne 2,10 zł. W Starachowicach radni ustalili miesięczną stawkę za dodatkową godzinę. Wynosi ona 22 złote. Zatem rodzice, którzy przy zapisach do przeszkoli zadeklarowali, że ich pociechy będą tam spędzać maksymalny czas - 10 godzin - zapłacą około 110 złotych miesięcznie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie