- Skręcaliśmy już w ulicę Tatarską - opowiada strażnik. - Z przeciwka widziałem jadącego rowerem mężczyznę, który nagle zaczął osuwać się i tracić przytomność. Na początku myślałem, że dostał ataku padaczki. Po chwili zorientowałem się, że ustały czynności życiowe. Rozpocząłem masaż serca. Podbiegł do mnie inny mężczyzna, mówił, że jest z Opatowa. Już wspólnie pomagaliśmy nieprzytomnemu rowerzyście. Ja robiłem sztuczne oddychanie, opatowianin masaż serca. Czułem tak, jakby dwukrotnie puls i oddech wróciły. Cały czas do przyjazdu pogotowia robiliśmy masaż serca. Kiedy dotarła karetka, po defibrylacji widziałem, jak akcja serca wróciła - relacjonuje Strażnik Miejski. I opowiada o stojących wkoło gapiach, którzy radzili, by nieprzytomnego mężczyznę najlepiej zostawić w spokoju.
Artur Krop, zastępca dyrektora sandomierskiego szpitala do spraw medycznych potwierdza zdarzenie.
- Życie człowieka zostało uratowane. Teraz lekarze, pielęgniarki i ratownicy medyczni robią wszystko, by jego zdrowie przywrócić do optymalnej formy - informuje wicedyrektor.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?