Tak pomyślała Justyna Łaski z Szydłowca i mimo obaw, rozkręca swoją firmę fotograficzną. Od razu też zamarzyła, by robić takie zdjęcia, o jakich nikt jeszcze nie pomyślał, choćby latając nad dachami.
- To dopiero początek mojej zawodowej fotografii, jeszcze wszystko przede mną. Wiem, jak trudny jest rynek fotograficzny, ale powinno się udać - uśmiecha się pani Justyna, ale ten uśmiech zdradza też, że wierzy w siebie.
Obok pani Justyny stoi niewielkie urządzenie. To mikrokoter. Niewielka latająca maszyna, niemal nieznane urządzenie w Polsce.
- Rzeczywiście mało kto słyszał o mikrokopterze. To niemiecki sprzęt, mało znany w Polsce i wciąż wzbudza sensację - pokazuje pani fotograf.
LEKCJA W CIEMNI
Zanim jednak pani Justyna zawiesiła swój aparat w latającej maszynie, musiała nauczyć się fotografować. Wiele lat temu w Szydłowcu działał klub fotograficzny "Jupiter", do którego zaglądali miejscowi uczniowie by poznać tajniki robienia zdjęć.
- Jeszcze będąc uczennicą wstąpiłam do tego klubu i bardzo zaciekawiła mnie fotografia. To były jeszcze czasy fotografii analogowej. Trzeba było nie tylko nauczyć się, jak się robi zdjęcia, ale i potem prawidłowo wywołać je - opowiada pani Justyna.
Godziny spędzone w pracowni i w ciemni przydały się. Pani Justynie wychodziły coraz lepsze zdjęcia. Ważne też było i to, że w "Jupiterze" panowała wspaniała atmosfera. Przychodzili tu fajni ludzie, pełni zapału. Fotografii uczył między innymi Wiesław Wismont, wyjątkowy spec od fotografii, a klubowicze chętnie sobie pomagali.
- Z czasem zauważyłam, że gdy komuś robiłam zdjęcia, choćby na rodzinnych imprezach, to moje fotografie bardzo się podobały znajomym. Namawiali mnie, bym robiła więcej takich zdjęć - opowiada pani Justyna.
Jednak nadal były to tylko amatorskie próby. Czas płynął. Pani Justyna skończyła studia, założyła rodzinę, pracowała. W pewnym momencie pomyślała o swojej firmie.
PROJEKT Z UNII
Justyna Łaski zaczęła szukać szansy na założenie interesu. Aplikowała się do kilku programów, w których można było skorzystać z dofinansowania unijnego na prowadzenie firmy. Bez powodzenia. Szczęście uśmiechnęło się po kolejnej takiej aplikacji, do radomskiego Zakładu Doskonalenia Zawodowego. Akurat ZDZ prowadził nabór do "Asów Przedsiębiorczości", programu finansowanego z Unii. Zgłosiło się 168 osób, tymczasem miejsc było 22. Ruszyła kilkuetapowa rekrutacja miała charakter kilkuetapowy, a prowadziła ją specjalnie powołana komisja.
- Nam zależało, by z propozycji skorzystali ludzie, autentycznie chcących rozwijać się zawodowo we własnej firmie, dając też w perspektywie szansę na tworzenie miejsc pracy dla innych - mówi Anna Piszczek, prowadząca projekt.
Liczył się ciekawy pomysł na działalność gospodarczą, na innowacyjność - to kryteria, które w pierwszej kolejności były brane pod uwagę. Dzięki jednorazowemu dofinansowaniu - po 40 000 złotych oraz trwającemu przez okres 12 miesięcy dodatkowemu wsparciu pomostowemu, był to atrakcyjny program.
- Okazało się, że przeszłam pomyślnie rekrutację o dostałam się do programu - cieszy się pani Justyna.
Trzeba było jednak solidnie przygotować się z podstaw przedsiębiorczości, rachunkowości, zasad tworzenia biznesplanu.
ORYGINALNE ZDJĘCIA
Justyna Łaski uruchomiła swoją firmę fotograficzną w Szydłowcu. Wzbogaciła ja o sprzęt, który pozwala także na robienie fotografii pod wodą. Na razie jeszcze nie było takich zleceń.
- Za przyznaną dotację kupiłam sprzęt, w tym dwa aparaty fotograficzne, kamerę i właśnie mikrokopter, czyli urządzenie do robienia zdjęć z lotu ptaka - mówi.
Sprzęt przyszedł prosto z Niemiec. Po rozpakowaniu okazało się, że nie tak łatwo obsługiwać mikroporter. Maszyna nie jest duża, zasilana akumulatorem, z kilkoma śmigłami. Potrafi unieść zawieszony na nim aparat, lub kamerę.
- Razem z mężem przez dwa miesiące wgryzaliśmy się w instrukcję obsługi i powoli uczyliśmy się, jak kierować mikrokopterem. Nie było łatwo i nigdzie nie można było podpatrzeć, jak uruchamia się taką maszynę i jak bezpiecznie się nią manewruje - uśmiecha się pani fotograf.
Maszyna potrafi wznieść się na bardzo dużą wysokość, według instrukcji - nawet na 1200 metrów.
- Ja jednak wznosiłam mikrokopter na mniej więcej 100 metrów w górę. Na razie tyle mi wystarczyło - opowiada szydlowianka.
Zdjęcia robione z góry okazały się fantastyczne. Dzięki ustawieniu aparatu, może on robić zdjęcia co 5 lub co 10 sekund. Można też filmować, przelatywać w najbardziej niedostępne miejsca, lub zawieszać mikrokopter w miejscu tak, jak robi to helikopter. Fotograf kieruje sprzętem zdanie, z ziemi, dzięki temu można ustawić mikrokopter tak, by zrobić najlepsze ujęcie.
MIASTO Z GÓRY
Mikropkopter pozwala na zrobienie zdjęć znad dachów miasta, przelecieć się nad polami, zajrzeć do okienek strychu, czy wznieść się nad zalew, czy tłum ludzi.
- Nawet wesela można robić z lotu ptaka. Takie zdjęcia są naprawdę ciekawe - mówi pani Justyna.
Pani fotograf już mam jedno takie zlecenie. Władze jednego z miast na Mazowszu zaproponowały zrobienie zdjęć z góry, by potem zamieścić je w folderze. Okazało się przy tym, że gdyby miasto wynajęło samolot, czy nawet lotnię, byłoby to i tak drożej, niż fotografia zrobiona dzięki wykorzystaniu mikrokoptera.
- Zamierzam fotografować miejsca, gdzie dotarcie ze zwykłym aparatem fotograficznym czy kamerą technicznie trudne - dodaje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?