Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tego mostu nie będzie? - wielkie zamieszanie wokół nowej przeprawy przez Wisłę

Marcin JAROSZ
Taką koncepcję nowej przeprawy mostowej przez Wisłę przedstawiło konsorcjum Schuessler. Budowa mostu może rozpocząć się już w przyszłym roku.
Taką koncepcję nowej przeprawy mostowej przez Wisłę przedstawiło konsorcjum Schuessler. Budowa mostu może rozpocząć się już w przyszłym roku. Wizualizacja projektanta
Wielki kłopot z nową przeprawą przez Wisłę łączącą województwa podkarpackie i świętokrzyskie. Zamieszanie wokół budowy nowego połączenia drogowego z Kielc do Rzeszowa trwa - w ostatnie dni konliky się zaognił. Nadal nie wiadomo, czy uda się spiąć brzegi Wisły w Połańcu mostem, bo realizacja z powodu protestów stoi pod znakiem zapytania i może okazać się ogromną porażka urzędników.

520 milionów

520 milionów

Inwestycja, która zakłada budowę mostu na Wiśle wraz z rozbudową drogi na odcinku Staszów - Połaniec oraz połączeniem przeprawy po stronie podkarpackiej z drogą wojewódzką Nagnajów - Dębica ma kosztować wedle szacunków blisko 520 milionów złotych. Zadanie realizowane jest przez samorządy województw Podkarpackiego i Świętokrzyskiego. Budowa samego mostu ma kosztować wedle szacunków około 140 milionów złotych.

Dodatkowo wydarzenia ostatnich dni tylko zaogniły konflikt. Po tym jak ludzie głośno zaczęli sprzeciwiać się planowanym rozwiązaniom przy rozbudowie drogi wojewódzkiej na odcinku od Staszowa do Kłody, Ministerstwo Rozwoju Regionalnego zaczęło się poważnie zastanawiać nad tym, czy nie odebrać przyznanej dotacji na ogromne zadanie realizowane przez województwo świętokrzyskie i podkarpackie.

Mowa o budowie tak zwanego korytarza transportowego, który połączyć ma Kielce z Rzeszowem. Elementami tego zadania po świętokrzyskiej tronie są: rozbudowa drogi wojewódzkiej Chmielnik - Staszów i Staszów - Połaniec wraz z budową mostu na Wiśle. Po stronie podkarpackiej do wykonania jest nowa droga łącząca most w Mielcem, obwodnica Mielca oraz rozbudowa drogi wojewódzkiej Mielec - Kolbuszowa z budową obwodnicy.

WIELKIE ZAGROŻENIE

Protest mieszkańców na kilkukilometrowym odcinku Staszów - Kłoda może obrócić w pył całą inwestycję szacowana na ponad pół miliarda złotych! Ludzie protestuję przeciwko przyjętym na tym terenie rozwiązaniom. Nie zgadzają się na przebieg drogi po starym torze. Chcą likwidacji ekranów, które w niektórych przypadkach będą zamontowane kilka metrów od budynków mieszkalnych.

Kilkanaście dni temu marszałek województwa świętokrzyskiego Adam Jarubas przekonywał urzędników Ministerstwa Rozwoju Regionalnego, do tego, aby dali mu jeszcze trochę czasu na rozwiązanie tego problemu. Ministerstwo dało miesiąc. Co w przeciwnym wypadku? "Wykreślenie projektu i zwrot całej przyznanej dotacji" - piszą urzędnicy z ministerstwa. Dotyczy to obu województw, więc straty pójdą w setki milionów złotych.

Urzędnicy zapewniali, że mają plan na wyjście z sytuacji, ale dziś albo unikają rozmów, albo proszą o czas. - Daliśmy sobie miesiąc, czyli o decyzjach poinformujemy za kilkanaście dni. Nie mam zamiaru o niczym mówić. Nie siedzimy z założonymi rękami - mówi Wojciech Płaza, dyrektor Świętokrzyskiego Zarządu Dróg Wojewódzkich Kielcach.
GWAŁTOWNA BURZA

W tej sprawie zamiast uspokojenia nastrojów wywołano ich gwałtowne zaostrzenie. Jest poniedziałek 26 września. Godziny wieczorne. Jedna z mieszkających przy drodze wojewódzkiej osób dzwoni do naszej redakcji z zapytaniem, czy to my organizujemy spotkanie z protestującymi w Połańcu. Skąd ten pomysł? - Bo na ulotce, którą mam w ręce jest napisane, że jest to debata z udziałem mediów - wyjaśnia nasz rozmówca. Sprawdzamy wśród urzędników w Połańcu. Nikt nie ma bladego pojęcia o jakimkolwiek spotkaniu.

Informacja jest rozsyłana bez wiedzy lokalnych włodarzy, ale mimo tego udaje się na sali hotelu Dersław zmieścić blisko sto osób zainteresowanych mostem i budową drogi. Gościem spotkania jest Sławomir Kopyciński, z Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Skąd się pojawił? - Otrzymałem zaproszenie przez swoje biuro. Skoro ktoś chciał za mną o tym porozmawiać na tym spotkaniu, to moim obowiązkiem jest na zaproszenie odpowiedzieć. Nie jest to moja inicjatywa, nie ja organizuję to przedsięwzięcie - odpowiada poseł. - Więc kto? - pytamy Jacka Skórskiego, szefa struktur Sojuszu Lewicy Demokratycznej w powiecie staszowskim. - Z całą odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że nikt z powiatowego zarządu nie jest organizatorem spotkania - odpowiada Skórski.

Nie wiadomo, komu zależało na tym, aby na jednej sali posadzić w naturalnej opozycji do siebie zarówno zwolenników budowy mostu i drogi wojewódzkiej w gminie Połaniec, jak i tych, którzy nie zgadzają się na przebieg tej trasy na odcinku przebiegającym przez gminę Rytwiany i Staszów. Skutek tego był do przewidzenia. Emocje były ogromne, ludzie nie wytrzymywali i często krzyczeli na siebie, nawzajem zarzucając sobie winę.

Spotkanie nie miało moderatora. Poseł Kopyciński siedział na środku i słuchał. Ale nikt z siedzących nie był w stanie odpowiedzieć, czy do Połańca przyjechał, bo jest kampania, czy przyjechał wysłuchać protestujących. Jeśli to drugie, to dlaczego spotkanie było w Połańcu - mieście, gdzie przy planowaniu tej inwestycji władze dopięły bodaj wszystko na ostatni guzik i z możliwie najlepszym skutkiem dla lokalnej społeczności?

Doszło do tak kuriozalnych sytuacji, jak ta w której mieszkańcy Połańca i włodarze tej gminy musieli się niejako wytłumaczyć protestującym z gminy Staszów i Rytwiany, dlaczego wiedzieli więcej o planach inwestora i dlaczego nie ma tutaj protestów!

Ci ostatni kierowali swoje pretensje w próżnię, bo nie było na Sali, poza starostą staszowskim Andrzejem Kruzelem, osoby, która mogłaby w tej materii cokolwiek realnie zdziałać. Tak więc na kilkanaście dni przez końcem ultimatum konflikt zaczyna przybierać formę pretensji jednych mieszkańców do drugich.

PRACE JUŻ RUSZYŁY

Inwestycja ruszyła po obu stronach i po obu stronach trwa praca. Zakładając, że most powstanie warto przyjrzeć się temu, jak samorządy obu województw przygotowują się na nowe komunikacyjne połączenie. Most na Wiśle w Połańcu ma się stać znakomitym, możliwie najkrótszym połączeniem stolic województw Świętokrzyskiego i Podkarpackiego. W tej chwili oba województwa spinają drogowe mosty w Sandomierzu i Nagnajowie. Most w Szczucinie spełnia rolę łącznika częściowo. Znacznie bliżej jest stąd do Tarnowa niż Rzeszowa.

Dziś kierowcy z Rzeszowa do Kielc muszą przejechać blisko 180 kilometrów. Można spróbować innej trasy, przez Mielec, następnie prom na Wiśle, Połaniec i Staszów wtedy zaoszczędzimy nawet 20 kilometrów, ale nie czas.

O tym, że kolejna przeprawa mostowa na Wiśle łącząca oba województwa jest potrzebna nie trzeba specjalnie przekonywać. Zwłaszcza kierowców, którzy odczuli tegoroczne zamknięcie mostu w Nagnajowie po poważnym wypadku tira. Na kilka tygodni niemal cały ruch z popularnej krajowej "dziewiątki" przeniósł się na Sandomierz i Tarnobrzeg.

Ale kolejny most na Wiśle, o ile w ogóle powstanie nie rozwiąże komunikacyjnych problemów. Zapowiadana budowa przeprawy w Połańcu powinna zakończyć się w 2013 roku. Dziś z powodu protestów nie wiadomo, czy w ogóle powstanie.

I trudno uwierzyć, że jeszcze dwa lata temu to Świętokrzyskie utyskiwało na powolne działanie samorządowców Podkarpacia. Dziś role się odwróciły.

Realizowana przez oba województwa ogromna inwestycja z budową przeprawy na Wiśle niesie za sobą i szanse i zagrożenia. Szansą jest z pewnością ożywienie ruchu nie tylko na trasie Kielce - Rzeszów - Dębica, ale również pomiędzy najbliższymi miastami po obu stronach rzeki, a więc Połańcem, Staszowem i Mielcem. W najbliższym czasie te mniejsze miasta mogą na otwarciu mostu zyskać najwięcej. Włodarze po stronie świętokrzyskiej liczą też na to, że otwarcie się na Podkarpacie może dać korzyści gospodarcze. W Mielcu prężnie działa strefa ekonomiczna "Euro Park". O takiej samej szansie na rozwój marzy Połaniec i Staszów.

MOST TO NIE WSZYSTKO. DROGI TEŻ SĄ WAŻNE

Czy poza tym otworzy się przed naszym regionem coś więcej? Trudno to oceniać w momencie, gdy przyszłość mostu stoi pod wielkim znakiem zapytania. Wiadomo jednak, co się stanie, gdy ruch po obu stronach Wisły znacznie urośnie. Sprawdziliśmy, jak oba województwa są przygotowane na drogowe wyzwania.

Integralną częścią tego projektu prócz mostu są drogi. Po stronie świętokrzyskiej jest to rozbudowa drogi numer 764 Kielce - Połaniec na odcinku od Staszowa do Połańca. Natomiast po stronie podkarpackiej budowa nowego odcinka drogi łączącego most na Wiśle z drogą wojewódzką numer 985 Nagnajów - Dębica w okolicach Tuszowa Narodowego. Dokumentacja jest w decydującej fazie przygotowań, do pełni szczęścia brakuje decyzji środowiskowej, która otwiera drogę do przetargów. Dlatego realizacja tych dróg będzie odbywała się w tym samym czasie co budowa mostu.

Ale to tylko element korytarza komunikacyjnego, którym mają być połączone bezpośrednio Kielce i Rzeszów.

Tutaj są już większe różnice w przygotowaniu dobrego połączenia między stolicami obu województw. Mielec ma przygotowane "papiery" i jeśli tylko pojawią się pieniądze może z miejsca ogłaszać przetargi na budowę obwodnicy o długości niemal 16,5 kilometra. - Posiadamy kompletną dokumentację. Obwodnica w pełnym wymiarze pozwoliłaby wyprowadzić cały ruch tranzytowy jadący od strony przyszłego mostu w stronę Rzeszowa i Dębicy oraz w stronę Tarnobrzega i Warszawy - mówi Krzysztof Urbański rzecznik prasowy prezydenta Mielca.

Całość projektu podzielona jest na trzy etapy. Pierwszy z nich ma być wkrótce realizowany. Dotację przyobiecała Iwona Wendel z Ministerstwa Rozwoju Regionalnego, która podczas niedawnej wizyty w Mielcu zapowiedziała, że ministerstwo da pieniądze na budowę pierwszego, 4,5 kilometrowego odcinka obwodnicy po wschodniej stronie miasta, czyli od ulicy Wolności do Trześni. Reszta czeka na pieniądze.

- Biorąc pod uwagę most na Wiśle najbardziej zależy nam na pierwszym i trzecim etapie obwodnicy, czyli od Trześni do Tuszowa Narodowego. To pozwoli ominąć miasto. Jeśli będzie wola dofinansowania wówczas miasto może dołożyć nawet dwa miliony złotych z własnego budżetu - dodaje rzecznik prasowy prezydenta Mielca.

Dużo wcześniej spokój zyskają też mieszkańcy Kolbuszowej, gdzie z ciasnych ulic ciężarówki przeniosą się na budowaną właśnie, tak zwana "małą" obwodnicę miasta. Jest to część przebudowy drogi wojewódzkiej na odcinku od Mielca do Kolbuszowej. Jeśli samorządowcom po Podkarpackiej stronie uda się zdążyć przed otwarciem mostu, wówczas ciężarówki przejadą bez problemów do mostu.

Jak w tym temacie wypada świętokrzyskie? Też buduje, ale przede wszystkim grzęźnie w papierach. Jedyną realizowaną obwodnicą, która będzie miała znaczenie dla przyszłego ruchu na trasie w stronę Kielc jest obwodnica Kurozwęk w ciągu drogi 765 Chmielnik - Osiek. Jest to element przebudowy trasy od Chmielnika do Staszowa w ramach proponowanego korytarza transportowego. Ale kierowcy zanim ominą swobodnie Kurozwęki będą musieli przejechać przez Staszów. Pół biedy, jeśli zdecydują się jechać do Kielc przez Chmielnik, wtedy będą mieli do pokonania jedno skrzyżowanie i nieco ponad kilometr prze miasto. Co się stanie, gdy na wspomnianej trasie dojdzie do poważnego wypadku? Do Kielc najszybciej będzie pojechać przez Raków. Ale wcześniej kierowców spotka niemiłosierna mordęga - jazda przez centrum Staszowa.

Już teraz przez Rynek przejeżdża w ciągu doby grubo ponad 9,5 tysiąca pojazdów. Co się stanie gdy ta liczba wzrośnie na przykład o połowę? Jedno jest pewne - Staszów nie będzie miał prawdziwej obwodnicy w momencie, gdy zostanie uruchomiony szlak komunikacyjny przez most na Wiśle w Połańcu.

W ubiegłym roku podpisano wprawdzie porozumienie pomiędzy starostwem powiatowym, zarządem województwa oraz Świętokrzyskim Zarządem Dróg Wojewódzkich w sprawie przygotowania i realizacji "Budowy układu obwodnicowego Staszowa", ale po roku od tego wydarzenia nie ogłoszono jeszcze przetargu na wykonawcę projektu i koncepcji wspomnianych obwodnic. - Jest już przygotowana specyfikacja do przetargu. Myślę, że za kilka tygodni przetarg zostanie ogłoszony - mówi Dariusz Wróbel wicedyrektor Świętokrzyskiego Zarządu Dróg Wojewódzkich w Kielcach. Ten jest wstrzymywany przez protest związany z drogą Połaniec - Staszów.

- Plan jest taki, aby pełna dokumentacja z pozwoleniami była gotowa do końca 2013 roku - dodaje Andrzej Kruzel, starosta powiatu staszowskiego, które zapłaci za wykonanie projektu. Jednym z warunków realizacji zadania jest wpisanie obwodnic Staszowa na listę priorytetów w województwie na najbliższe lata.

Ale nawet jeśli całość zostanie wykonana "priorytetowo" to i tak ciężarówki z centrum wyjadą najwcześniej w okolicach 2017 roku. Pocieszeniem jest fakt, że gminie Staszów udało się za poprzedniej władzy wykupić brakujące działki pod dokończenie Obwodnicy Południowej.

Nie lepiej ma się sytuacja w Rakowie. Tutaj rysowanie obwodnicy trwa od 2008 roku ! Projekt wykonuje druga z kolei firma, bo pierwsi inżynierowie nie sprostali społecznym protestom. Umowę z winy projektanta rozwiązano we wrześniu ubiegłego roku. Po kilku miesiącach wyłoniono nowego wykonawcę projektu, który obwodnice zaczął rysować od nowa. - Obecnie wszystko jest na etapie uzgodnień z Regionalnym Dyrektorem Ochrony Środowiska w Kielcach. Trwa uzupełnianie dokumentacji. Kiedy będzie decyzja środowiskowa wówczas będziemy mogli działać - dodaje Dariusz Wróbel z Zarządu Dróg Wojewódzkich. Jeśli wiatr pomyślności będzie sprzyjał to realizacja rozpocznie się w przyszłym roku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie