W środę mistrzyni wróciła już do pracy, która jest jej pasją.
(fot. Marzena Kądziela)
Monika to druga, po Pablu, czyli Pawle Sztorku, konecka fryzjerka, która zdobyła tak prestiżowy tytuł. Oboje pracują w salonie Pablo w Końskich. Prywatnie także tworzą parę. - Tym bardziej cieszę się z sukcesu mojej dziewczyny - mówi Paweł, mistrz świata z 2007 roku. - Teraz obok mojego certyfikatu z Berlina wisi dyplom Moniki z Paryża. W jednym salonie taki duet niezwykle rzadko się zdarza.
Monika i Paweł wiosną tego roku wygrali polską edycję konkursu organizowanego przez La Biosthetique - światowego lidera wyznaczającego fryzjerskie trendy. Tym samym stali się reprezentantami Polski, potem zaproszonymi na finał do Paryża. - Pracowałam z modelką Anią Makuch, która już kilkakrotnie przyniosła nam szczęście - opowiada Monika Kisielewicz. - Ania, kielczanka, była także modelką Pawła, gdy wywalczył on w 2007 roku w Berlinie tytuł mistrza świata. I teraz Ania znowu przyniosła nam szczęście. Zrobiony przeze mnie kolor jej włosów najbardziej spodobał się międzynarodowemu jury.
Profesjonalne fotografie z fryzurą Ani trafiły do Paryża. Tam jurorzy z różnych krajów uznali, że różne odcienie miedzi to strzał w dziesiątkę, trend, jaki powinien obowiązywać w najbliższych miesiącach. - Ale o tym, że moja fryzura wygrała w kategorii "kolor", nie wiedziałam - dodaje Monika. - Obydwoje z Pawłem dostaliśmy zaproszenie na finał do Paryża, co już było ogromnym wyróżnieniem. Paweł jest finalistą w kategorii "strzyżenie". Tam spotkaliśmy fryzjerów z całego świata, nawet z tak odległych krajów, jak Australia czy Nowa Zelandia. Gdy w przepięknym klubie w pobliżu Pól Elizejskich czytano nazwiska zwycięzców, byłam bardzo mocno zdenerwowana. Gdy usłyszałam pierwszą sylabę mojego imienia, emocje sięgnęły zenitu. Potem było już tylko szaleństwo radości.
Monika otrzymała piękną statuetkę, certyfikat i zaproszenie na prestiżową sesję. - Następnego dnia w supereleganckim studiu La Biosthetique, w samym centrum Paryża, pracowałam z modelkami, a fotograficy uwieczniali to na zdjęciach - opowiada mistrzyni. - Zdjęcia te będą umieszczone w najbardziej liczących się fryzjerskich czasopismach świata. Jestem dowodem na to, że mieszkając i pracując w małym mieście, też można osiągnąć sukces. Trzeba tylko wierzyć w to, co się robi.
Paweł Sztork także znalazł się w finale światowego konkursu. Tak jak Monika Kisielewicz, otrzymał prestiżowy certyfikat.
(fot. Marzena Kądziela)
Nasza mistrzyni opowiadała nam o swym sukcesie przy pracy. Już w środę trzeba było wrócić do codzienności. - Ale ta codzienność wcale nie jest nudna - przekonuje. - A to dlatego, że praca jest dla mnie pasją. Uwielbiam ją!
Czy od dziecka marzyła o czesaniu, strzyżeniu i farbowaniu włosów? - Nie, chciałam uczyć się w szkole plastycznej - odpowiada Monika. - Nie zrealizowałam tych planów, lecz zaczęłam pracę w salonie fryzjerskim mojej cioci. Szybko jednak zrozumiałam, że zwykłe rzemiosło mnie nie interesuje. Dlatego związałam się z firmą, która pozwala na rozwijanie skrzydeł. Mam, podobnie jak Paweł, uprawnienia instruktorskie. Przekazujemy swe umiejętności fryzjerom w całej Polsce, jeździmy na szkolenia, także za granicę. Jest cudownie!
Monika zdradziła nam także swoje marzenie. - Chciałabym pracować przy realizacji filmów, jako charakteryzatorka - przyznaje. - Dostałam się do Warszawskiej Szkoły Filmowej na Wydział Charakteryzacji Filmowej. Nie wiem jednak, czy w tym roku dam radę, ze względu na mnóstwo obowiązków, podjąć studia.
Monika tuż po usłyszeniu werdyktu jury.
(fot. archiwum prywatne)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?