Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pacjentki skarżą chirurgów. Mocne słowa zdesperowanej kobiety

Iza BEDNARZ [email protected]
sxc.hu
Pacjentka z Kielc twierdzi, że lekarze w Świętokrzyskim Centrum Onkologii niepotrzebnie okaleczyli ją wykonując amputację piersi podczas gdy w jej przypadku możliwa była operacja oszczędzająca. Skarga trafiła do Prokuratora Generalnego, Naczelnej Izby Lekarskiej i rzecznika praw pacjenta.

Dr Stanisław Góźdź:

Dr Stanisław Góźdź:

- Radykalne mastektomie przeprowadzamy u tych pacjentek, u których jest to uzasadnione. Niestety, takich pacjentek mamy więcej niż tych, które kwalifikują się do operacji oszczędzających. Każdy przypadek rozpatrujemy indywidualnie.

Pacjentka z Kielc twierdzi, że lekarze w Świętokrzyskim Centrum Onkologii niepotrzebnie okaleczyli ją wykonując amputację piersi podczas gdy w jej przypadku możliwa była operacja oszczędzająca.
Skarga trafiła do Prokuratora Generalnego, Naczelnej Izby Lekarskiej i rzecznika praw pacjenta.

OPERACJE

W 2009 roku 56 - letnia wówczas pani Jolanta (nazwisko do wiadomości redakcji) zgłosiła się na mammografię korzystając z Populacyjnego Programu Wczesnego Wykrywania Raka Piersi. Badanie wykazało niewielką zmianę w lewej piersi. 1 września 2009 roku usunięto jej w Świętokrzyskim Centrum Onkologii 8 - milimetrowy guz. Protokół badania histopatologicznego wykazał obecność inwazyjnego raka przewodowego oraz przedinwazyjnego raka w marginesie jego wycięcia. - Na moje żądanie wykonano mi rezonans magnetyczny, który ujawnił jeszcze jedną zmianę, którą usunięto mi w całości biopsją mammotomiczną. Okazało się, że była to zmiana przedrakowa DCIS z podejrzeniem inwazji podścieliska, ale ta rzekoma inwazja nigdy nie została zweryfikowana badaniami kontrolnymi. Przez cztery miesiące walczyłam o operację oszczędzającą, a lekarze w Świętokrzyskim Centrum Onkologii wmawiali mi, że zmiana DCIS to rak albo rak łagodny - relacjonuje pacjentka.

13 stycznia 2010 roku przeprowadzono u niej radykalną mastektomię wraz z usunięciem węzłów chłonnych z dołu pachowego. - Nie zrobiono mi biopsji, żeby zweryfikować podejrzaną zmianę. Potem dowiedziałam się, że w badaniu rezonansem magnetycznym blizna może dawać obraz taki jak zmiana rakowa - twierdzi pacjentka.

Badanie wykonane po operacji nie wykazało żadnych zmian w węzłach chłonnych. - Po co mnie tak okaleczono? - pyta pani Jolanta. Podejrzewa, że w czasie zabiegu usunięto jej również mięsień piersiowy, co uniemożliwiło rekonstrukcję piersi metodą klasyczną, refundowaną przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Zdecydowała się na rekonstrukcję z wykorzystaniem komórek macierzystych. Ta nowatorska metoda, której autorem jest profesor Janusz Jaśkiewicz realizowana jest w klinice chirurgii w Gdańsku, niestety, pacjentka ponosi pełną odpłatność - około 20 tysięcy złotych.

SKARGA

Skierowała do prokuratury rejonowej w Kielcach skargę o narażenie jej przez lekarzy Świętokrzyskiego Centrum Onkologii na bezpośrednie niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu poprzez usunięcie jej piersi bez zmian nowotworowych wraz z węzłami chłonnymi oraz nieuzasadnione usunięcie mięśnia piersiowego bez jej wiedzy i zgody. - Cały czas byłam pewna, że idę na operację oszczędzającą. Zgodę na zabieg podpisałam na stole operacyjnym. Byłam już oszołomiona środkami znieczulającymi. Nie wiedziałam, że podpisuję zgodę na radykalną mastektomię - mówi.

Prokuratura rejonowa w Kielcach najpierw umorzyła śledztwo po przesłuchaniu lekarzy i otrzymaniu opinii biegłych, którzy nie dopatrzyli się żadnych uchybień w postępowaniu lekarzy. Pacjentka napisała skargę do Prokuratora Generalnego, który nakazał podjąć śledztwo.
Pani Jolanta przyznaje, że do złożenia skargi zainspirowała ją precedensowa sprawa pacjentki kieleckiego szpitala, która także oskarżyła chirurgów ze Świętokrzyskiego Centrum Onkologii o nieumyślne okaleczenie, gdy w badaniu histopatologicznym wykonanym po mastektomii nie potwierdzono raka. Sprawa zakończyła się uniewinnieniem chirurgów, ponieważ biegli uznali, że działali oni zgodnie z posiadaną wówczas wiedzą lekarską.

Dr Janusz Słuszniak:

Dr Janusz Słuszniak:

- Nie byłoby takich spraw gdyby w Polsce, na wzór krajów zachodnich wprowadzono procedury, które jasno określają wzorzec postępowania w konkretnym przypadku. My do każdej pacjentki podchodzimy indywidualnie.

MÓWIĄ LEKARZE

Doktor Janusz Słuszniak, długoletni kierownik działu chirurgii onkologicznej, obecnie konsultant wojewódzki w dziedzinie chirurgii onkologicznej twierdzi, że w przypadku pani Jolanty operacja oszczędzająca nie była możliwa, ponieważ zmiana nowotworowa w jej piersi była wieloogniskowa. - Taki mieliśmy wynik badania radiologicznego. Gdybyśmy się zdecydowali na operację oszczędzającą, popełnilibyśmy błąd - wyjaśnia. - Żeby usunąć guz o średnicy na przykład 2 centymetrów, trzeba wyciąć z piersi piłeczkę o średnicy 4-5 centymetrów, bo chodzi o margines bezpieczeństwa. A jeśli trzeba wyciąć kilka piłeczek? Co zostanie? Onkologia to nie kosmetyka, ale walka o życie chorego. Zresztą potem można przeprowadzić rekonstrukcję piersi.
Pani Jolanta uważa, że została poddana radykalnej mastektomii, bo takie operacje są w większości przeprowadzane w Świętokrzyskim Centrum Onkologii. - Oni są po prostu niekompetentni - mówi.

W Polsce operacje oszczędzające przeprowadza się średnio u 20 - 30 procent pacjentek, u których wykryto rak sutka. Na przykład w Centrum Onkologii w Warszawie do tego zabiegu kwalifikuje się 30 procent pacjentek. W Świętokrzyskim Centrum Onkologii operacje oszczędzające stanowiły w 2010 roku 14 procent. Dlaczego tak mało? Doktor Janusz Słuszniak twierdzi, że wynika to z odsetka pacjentek, które zgłaszają się we wczesnej postaci raka kiedy komórki nowotworowe jeszcze nie rozprzestrzeniły się poza obrębem guza. Dyrektor Świętokrzyskiego Centrum Onkologii Stanisław Góźdź: - Wiem, że Warszawa robi więcej operacji oszczędzających, ale oni mają większe doświadczenie i, nie oszukujmy się, tam trafiają inne pacjentki. My pracujemy w regionie o niskiej świadomości zdrowotnej. Widać to po odsetku kobiet, które zgłaszają się na mammografię.

W świętokrzyskim w ubiegłym roku tylko nieco ponad 28 procent kobiet poddało się badaniu mammograficznemu w ramach programu populacyjnego. To najniższy wynik w całym kraju.

ZMIANY

Pani Jolanta uważa, że to nie liczba mammografii, ale model postępowania preferowany przez doktora Słuszniaka decyduje o odsetku operacji oszczędzających. - Po moim przypadku zbuntowali się lekarze na oddziale chirurgii, i zagrozili złożeniem wymówień, jeśli dyrektor nie odwoła doktora Słuszniaka - twierdzi.

Istotnie, w ubiegłym roku doktora Słuszniaka zastąpił na stanowisku kierownika jego dotychczasowy zastępca doktor Jacek Haduch. - Ta pani opowiada bzdury - twierdzi dyrektor Góźdź. - Zmiana nie była związana ze sprawami merytorycznymi. Raczej chodziło o trudną współpracę z zespołem.

Pani Jolanta na razie chce dowieść, że chirurdzy w Świętokrzyskim Centrum Onkologii niepotrzebnie ją okaleczyli. Nie wyklucza wystąpienia o odszkodowanie. Skargi do prokuratury złożyły także dwie inne pacjentki uważające, że niepotrzebnie poddano je radykalnej mastektomii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie