Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kurą i jajem w złe moce. Tak nabierają nas oszuści

Beata TERCZYŃSKA
80-latka z Mielca dała się przekonać obcej kobiecie, że nad jej domem wisi widmo śmierci, ale zły urok można odczynić. Jak? Potrzebne będą pieniądze, kura i jajo.

Do drzwi mieszkającej samotnie mielczanki zapukała pewnego dnia kobieta. Niewysoka, nie za szczupła, o śniadej cerze i ciemnych, związanych w koński ogon włosach, schludnie ubrana. Mówiła, że skupuje starocie.

Starsza pani wpuściła ją do środka. Wtedy gość napomknął, że posiada szczególny dar wyczuwania nieszczęścia i takowe właśnie widzi nad jej domem i całą rodziną.

- Utwierdziła 80-latkę w przekonaniu, że jej oraz dzieciom grozi śmierć - mówi podkom. Wiesław Kluk, oficer prasowy policji w Mielcu. - Zaznaczyła jednocześnie, że może całkowicie zażegnać nieszczęścia, jeśli właścicielka domu wyciągnie z banku wszystkie oszczędności, które podczas obrzędów odczyniania złych mocy zostaną schowane na trzy dni.

MOCE ODCZYNIONE, ALE KASY BRAK

Wystraszona kobiecina, chcąc za wszelką cenę ochronić rodzinę przed fatum, wsiadła do bordowego auta oszustki i jej wspólniczki. Kazała się zawieść do banku. Tam wybrała 10 tysięcy złotych oszczędności. Kobiety wróciły do domu. Tu staruszka dołożyła jeszcze do kupki 1100 złotych.

Przyszedł czas na przepędzanie "złego". - Trzydziestoparolatka kazała staruszce... zabić kurę i zakopać z jajkiem na posesji. Wówczas wykorzystała chwilę nieuwagi i zabrała wszystkie pieniądze, a pod tapczan podrzuciła pusty, foliowy worek - mówi podkomisarz Kluk.

80-latka zorientowała się, że padła ofiarą oszustki. Zgłosiła się na policję. - Nie ma tygodnia, abyśmy nie mieli zgłoszeń o podobnym oszustwie. Jak nie na wnuczka, bratanka, to teraz znów na jajko - mówi podkomisarz Paweł Międlar, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie.

OSZUŚCI MAJĄ FANTAZJĘ

Gdyby prześledzić kronikę policyjną tylko z ostatnich miesięcy tego roku, włos się na głowie jeży, jak przebiegli potrafią być oszuści. A jak naiwni ludzie?

- Nie nazwałbym tego naiwnością - broni Paweł Międlar. - Oszukani to normalni ludzie. Niejednokrotnie sami wcześniej ostrzegali innych, by nie byli zbyt ufni. I nagle przychodzi taki moment, że zachowują się irracjonalnie. Często ofiarą oszustów padają profesorowie, lekarze, urzędnicy - przyznaje.

Opowiada o oszuście, który zrobił w konia co najmniej kilkunastu pracowników urzędu wojewódzkiego. I to tuż po tym, jak zamknęli się za nim drzwi więzienia na Załężu. Wystarczyło mu kilkadziesiąt minut.
- To był oszust z tak zwanej "górnej półki". Jeden z najlepszych w kraju. Nawet organa ścigania potrafił za nos wodzić - przyznaje rzecznik. - Ttworzył genialne historie, sypał nazwiskami, kontaktami, a potem okazywało się, że wszystko zmyślał.

W urzędzie opowiedział pracownikom, że jest kierowcą ciężarówki, która się zepsuła i stoi pod Rzeszowem. Wiezie świeżutki cukier z cukrowni w Ropczycach i sprzeda go bardzo tanio. Jest jednak problem. Nie można kupić kilograma, ale cały pakunek.

- I proszę sobie wyobrazić, że przebiegł się po urzędzie i pozbierał od ludzi zaliczki. Każdy chciał przecież cukier po okazyjnych cenach. Oczywiście, pieniądze przepadły.
Miało być słodko, a zostały kwaśne miny oszukanych.

TECHNIK WETERYNARII W ROLI ADWOKATA

Oszuści są przekonujący. 24-latek z Dębicy, który zatrudnił się w irlandzkiej firmie budującej autostrady, nabrał wszystkich, że jest adwokatem.

- Pokazał dokumenty świadczące o tym, iż uzyskał uprawnienia. Dostał nawet gratulacje od szefa i podwyżkę w związku z podniesieniem kwalifikacji - opowiada Międlar.

Mężczyzna na służbowym laptopie podrobił zaświadczenie o wpisie na listę adwokatów. Numer adwokacki wymyślił. Wyrobił sobie pieczątki, które miały uwiarygodnić jego profesję.

Kupił też w internecie togę adwokacką z zielonymi wszywkami oraz łańcuch sędziowski z orłem. Okazało się, że "młody adwokat", który szykował się do otwarcia kancelarii w Dębicy i zatrudnienia pracowników, to technik weterynarii. A jedynym szkoleniem, jakie odbył to... kurs BHP.

Upatrują ofiar w starszych ludziach

- Naiwność niestety wiąże się z wiekiem - mówi psycholog Elżbieta Gruca - Bielenda. - Im człowiek starszy, tym większe budzą się w nim nadzieje na działanie różnych sił nadprzyrodzonych, zbiegi okoliczności, czy inne moce. Aby poprawić los, ludzie są skłonni wierzyć w coś, czego nie ogarniają rozumem. Stąd m.in. wiara we wróżby, horoskopy, gusła, czary i szukanie irracjonalnej pomocy.
Wcale nie trzeba się naciąć na wróżkę. 86-latka z Pruchnika bywa pewna, że odwiedził ją pracownik urzędu miasta, który pokazał legitymację. Przekonał ją, że dostanie dofinansowanie unijne 15 tysięcy złotych, ale warunkiem jest wcześniejsza wpłata gotówki i wypełnienie wniosku.

- Kobieta wyjęła 500 złotych oszczędności i kilkaset złotych z emerytury. Wypełniła, przy pomocy urzędnika jakiś wniosek, który mężczyzna zabrał z sobą. Gdy za jakiś czas poszła do urzędu, dowiedziała się, że nikt z urzędników nie był do niej wysyłany - opowiada policjant.

Mieszkanka powiatu kolbuszowskiego z kolei dała się nabrać, że wpuszcza do domu... lekarza.
- Po pobieżnym przebadaniu, zażądał za usługę 50 złotych. Przy okazji dostrzegł, gdzie kobieta przechowuje pieniądze. Wykorzystał jej nieuwagę i ukradł resztę, czyli 600 złotych i odjechał.
Kobieta zorientowała się jednak, że została okradziona. Dzięki blokadom dróg, fałszywy lekarz wpadł.

SPRYTNIE GRAJĄ NA EMOCJACH

Oszuści świetnie wiedza, jak trafić do wrażliwego serca. 83-latka z Jarosławia wpuściła do mieszkania nieznaną kobietę, blondynkę, w wieku około 35-40 lat, która przedstawiła się i powiedziała, że zbiera pieniądze dla biednych dzieci z Somalii.

Twierdziła, że zbiera pieniądze w imieniu kościoła z Łańcuta. Gdy starsza pani dała jej 50 złotych, ta odpowiedziała, że banknot nie ma odpowiedniego symbolu i nie może go przyjąć. Wtedy wyjęła z szafy z portfela 100 złotych. Jednak ten również się nie nadawał.

W tym momencie do drzwi zadzwoniła inna kobieta, która niby pilnie poszukiwała lekarza. Oszustka wykorzystała ten moment i capnęła z szafy portfel z tysiącem złotych.

SYGNETY Z TOMBAKU ZA POMOC

Inny mieszkaniec regionu też przekonał się, że niesienia pomocy nie wyszła mu na dobre. Mężczyzna jadąc przez Kraczkową zauważył stojące w zatoczce autobusowej bmw.

Obok stał mężczyzna usiłujący zatrzymywać przejeżdżające samochody. Z boku stała jeszcze kobieta z dzieckiem. Samochód miał zagraniczne numery rejestracyjne.

Rzecznik Międlar opowiada: - Łamaną polszczyzną mężczyzna dał do zrozumienia kierowcy, że potrzebuje pieniędzy na paliwo. W zastaw daje dwa sygnety, które na pierwszy rzut oka sprawiały wrażenie złotych. Dał jeszcze zatrzymanemu kierowcy wizytówkę mówiąc, że zadzwoni następnego dnia i odda pieniądze po zwrocie sygnetów.

Podczas transakcji mężczyzna zauważył w portfelu kierowcy 15 euro. Zaproponował mu kupno ładnie i solidnie wyglądającego łańcuszka za tą kwotę.

- Kierowca, będąc przekonanym, że pomógł ludziom w potrzebie i ubił przy okazji korzystny interes, udał się do jubilera chcąc się przekonać o rzeczywistej wartości biżuterii kupionej za około 240 złotych. Wtedy wyszło na jaw, ż ma w ręku niewiele warty tombak.

OSZUSTA TAK ŁATWO NIE WYCZUJESZ

- To najczęściej taki człowiek, na którego w życiu byśmy nie zwrócili szczególnej uwagi - mówi podkomisarz. - Szary, typowy, w takim swetrze, czy marynarce, jakie nosi 70 procent społeczeństwa. Niezbyt zadbany, ale też nie zaniedbany.

Policjant rozwiewa złudzenia: - Trzeba zawsze stosować zasadę, że szczęście nie puka do drzwi. Szczęście na pewno nas na ulicy nie spotka - mówi. - Zawsze trzeba sobie zadać pytanie, dlaczego ktoś właśnie nas zaczepia, do nas puka, czy dzwoni. Bądźmy ostrożni.

Paweł Miedlar nieraz widzi ludzi, którzy zostali oszukani, ich przerażone, spłakane twarze. - Ktoś ciułał przez całe życie po to, by np. pomóc dzieciom, wnukom i wszystko w jednym momencie poszło w diabły... Bo rzadko pieniądze udaje się odzyskać. Nawet jeśli złapiemy oszusta, rzadko kiedy jest w stanie wyrównać szkody.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie