Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Beata Gosiewska zdradza tajemnice prywatnego życia

Paweł WIĘCEK [email protected]
Od prywatnej strony i bez polityki. Przedstawiamy kolejnego nowego parlamentarzystę - Beatę Gosiewską, świętokrzyską senator Prawa i Sprawiedliwości

Beata Gosiewska

Beata Gosiewska

Ma 40 lat. Wykształcenie wyższe. Absolwentka Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. Ukończyła studia podyplomowe z zakresu audytu, kontroli finansowej i rachunkowości w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie. Zastępca dyrektora Departamentu Programowania i Sprawozdawczości w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Warszawie. Od trzech kadencji radna Prawa i Sprawiedliwości. Członek zarządu Stowarzyszenia Rodzin Katyń 2010 - walczącego o pamięć i prawdę smoleńską. Matka dwójki dzieci: Kingi i Miłosza.

W polityce
Beata Gosiewska od 2001 roku razem z mężem świętej pamięci wicepremierem Przemysławem Gosiewskim budowała struktury Prawa i Sprawiedliwości w województwie świętokrzyskim. Dziś mówi, że mąż wciągnął ją w politykę a ona szybko się z nią zaprzyjaźniła.

Każdą wolną chwilę, a jest ich niewiele, spędza z dziećmi. Zdarza się, że zabiera je ze sobą na oficjalne uroczystości. Kocha kwiaty. Mąż obsypywał ją bukietami, często bez okazji. Po katastrofie smoleńskiej nabrała dystansu do życia. Pustkę po mężu wypełnia aktywnością społeczną.

Beata Gosiewska, wdowa po pośle, wicepremierze i liderze świętokrzyskiego Prawa i Sprawiedliwości - Przemysławie Gosiewskim jest pierwszą w historii regionu kobietą z mandatem senatora. Wszyscy znamy ją z telewizji. Wielu mieszkańców województwa miało okazję zobaczyć ją na żywo i poznać na spotkaniach. Jedni ją kochają, inni nienawidzą. Jaka jest Beata Gosiewska? Opowiedziała nam o tym sama.

DZIECI

Otwarcie przyznaje, że od kilku miesięcy uczy się na nowo organizować życie swojej rodziny. Wcześniej miałam dobrą spokojną pracę, określone godziny pracy. Dziś każdy dzień planuję sobie sama. Sztuka polega na tym aby jak najlepiej wykorzystać każdą chwilę. Przemek - jak zdrobniale nazywa swojego męża - był w tym mistrzem.

- Nauczyliśmy się z Miłoszem i Kingą wykorzystywać każdą sekundę. Często bywamy w Centrum Nauki Kopernik. Mój genialny synek objaśnia mi zasady działania różnych znajdujących się tam mechanizmów. W ciszę wyborczą pojechaliśmy do Muzeum Orła Białego w Skarżysku-Kamiennej. Dzieci do dziś wspominają przejażdżkę pojazdem pancernym z czasów stanu wojennego i samolot, który tam jest - opowiada Beata Gosiewska.

Niekiedy zabiera dzieci ze sobą na różne uroczystości. Ostatnio byli wspólnie w Toruniu na XX rocznicy Radia Maryja. - Same powiedziały, że chcą jechać, więc się zgodziłam. W ten sposób łączymy przyjemne z pożytecznym - śmieje się. Częściej jednak Miłosz i Kinga zostają pod opieką siostry Beaty Gosiewskiej lub jej teściów.

Pani senator zdradza, że wraz z dziećmi od dawna zabiera się do biegania. - Ale do tej pory nam to nie wychodzi. Pamiętam, jak kiedyś umówiliśmy się, że całą rodziną pójdziemy na jogging w niedzielę o 6 rano. Przemek w sobie znany sposób wyłączył komórki. O 6.15 obudził nas Miłosz. Pytał, czy biegamy. I poszliśmy. Trochę to było dziwnie, gdy ludzie szli do kościoła, a my o świcie biegliśmy sobie. To był pierwszy i ostatni raz, kiedy biegaliśmy w niedzielę. Ale do pomysłu muszę wrócić. Zmienię tylko dzień i godzinę naszych biegów - śmieje się Beata Gosiewska.

- Dopiero moje wspaniałe dzieciaki nauczyły mnie jeździć na rolkach, łyżwach i nartach. W wolnych chwilach robimy wspólne wycieczki rowerowe. Jestem chyba jedną z niewielu mam, która gra z synem w "nogę", choć Miłosz twierdzi, że to tata kopał najmocniej i najwyżej. Spore zainteresowanie wzbudza wśród sąsiadów również "senator Gosiewska na rolkach" - dodaje. Za kilka dni wybiera się na łyżwy, a jak spadnie śnieg, jej dzieci chcą zdobywać kielecki Telegraf.

KWIATY

Kocha kwiaty, choć miłość do flory przyszła przypadkiem. Po ukończeniu studiów zdobyła pracę w prywatnej firmie zajmującej się produkcją i dystrybucją kwiatów w całej Polsce. Była zastępcą kierownika. Po trzech dniach szybkiego kursu zarządzania przedsiębiorstwem i pracownikami w praktyce.

- Szefowa zostawiła mnie z całą firmą, asortymentem i zamówieniami do realizacji. Zostałam z kwiatami, których nie znałam. Musiałam wysłać w trasę wszystkie zamówienia, a było tego naprawdę dużo. Musiałam wykazać się umiejętnością kierowania ludźmi i przekonać pracowników, by zostali po godzinach. To była szkoła życia. Stwierdziłam wtedy, że nie ma rzeczy niemożliwych - opowiada senator Gosiewska.

Kwiaty przywołują wspomnienie męża. - Przemek często kupował mi kwiaty, przywoził ich całe naręcza. Należał do grupy panów, którzy wręczają je bez okazji i przy okazji. Lubił takie niespodzianki. Miał swojego kwiaciarza, u którego kupował kwiaty od 10 lat. Gdy coś przeskrobał, zawsze pojawiał się ze storczykami - mówi.

POLITYKA

Polityka pojawiła się w jej życiu razem z Przemkiem. - Była moją największą rywalką. Mówiłam czasami złośliwie, że jest pierwszą miłością mojego męża, z którą trudno konkurować - uśmiecha się senator Gosiewska. Szybko jednak zaprzyjaźniła się z polityką. Tej relacji patronował oczywiście mąż.

- Kiedy byłam na urlopie wychowawczym, poszłam do urzędu coś załatwić. Urzędniczki zachowywały się niemiło. Zdenerwowałam się. Przemek powiedział "chcesz coś z tym zrobić, to kandyduj i zostań radną". I zostałam. Zrobiłam najlepszy wynik z Prawa i Sprawiedliwości w swojej dzielnicy. To było w 2002 roku. Rok wcześniej Przemek został posłem. Odniósł pierwszy sukces w polityce - wspomina. - Lubiliśmy pomagać ludziom. To nam dawało dużą satysfakcję. Chcieliśmy żyć w normalnym kraju, raziło nas nieuczciwe postępowanie urzędników i polityków. To był nasz wspólny pogląd. Dużą satysfakcję i siłę do działalności publicznej dawała nam wdzięczność ludzi - dodaje.

Beata Gosiewska mówi, że po katastrofie smoleńskiej i stracie męża docenia wartość życia. - Zobaczyłam, jak wszystko można szybko stracić. Dziś przyjmuję wszystko z większą rezerwą i spokojem. Uodporniłam się, konsekwentnie realizuję to co uważam za słuszne. Co jest komu przeznaczone, to go spotka niezależnie, czy będzie tego chciał, czy nie - twierdzi.

Zaangażowanie w działalność publiczną jest - jak podkreśla - sposobem za wypełnienie pustki po mężu i realizacją ich wspólnych ideałów. - Nie chciałam, by 10 lat naszych wspólnych wyrzeczeń i trudów poszło na marne. Ta kontynuacja ma głębszy sens - uważa senator Gosiewska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie