Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zbigniew Łuczyński, były aktor kieleckiego teatru, zdradza kulisy prywatnego życia

Iwona ROJEK [email protected]
Zbigniew Łuczyński wychowuje córkę w Polsce, jego była żona wyjechała z synem Szczepanem do Ameryki.
Zbigniew Łuczyński wychowuje córkę w Polsce, jego była żona wyjechała z synem Szczepanem do Ameryki. Łukasz Zarzycki
Były aktor kieleckiego teatru Zbigniew Łuczyński, gwiazda telewizji zachęca w święta do życzliwości i cieszenia się każdym dniem życia.

Zbigniew Łuczyński, kiedyś popularny aktor w Teatrze imienia Stefana Żeromskiego w Kielcach i prezenter telewizyjny, teraz od sześciu lat prowadzi znany program "Uwaga" w telewizji. Ma wielki sentyment do kielczan, z Kielc pochodzą jego rodzice i dziadkowie, chętnie zgodził się opowiedzieć czytelnikom "Echa Dnia" o swoim życiu.

Okazuje się, że i kielczanie o nim nie zapomnieli. Ze Zbyszkiem rozmawiamy na krakowskim rynku, blisko Sukiennic. Jako gwiazda telewizji TVN, z całą ekipą znanych i popularnych postaci telewizyjnych, aktorami, prezenterami, zachęca mieszkańców i turystów do wsparcia dzieci chorujących na porażenie mózgowe. Kręcony jest finał kolejnej akcji "Nie jesteś sam" Bożeny Walter. A w centrum ciągle pojawiają się kielczanie, ci którzy zamieszkali tu na stałe i tacy, którzy postanowili odwiedzić przystrojony w przedświąteczny weekend krakowski rynek. Błyskawicznie rozpoznają Zbyszka, który długo mieszkał w Kielcach.

KIELCZANIE PAMIĘTAJĄ

- Nie mogę uwierzyć, że pana widzę, śnił mi się pan po nocach - wykrzykuje Katarzyna Bilska, jak się okazuje kielczanka, która teraz jest lekarzem psychiatrą w Krakowie. - Nie opuściłam żadnego przedstawienia w Kielcach z pana udziałem, a i teraz oglądam codziennie "Uwagę". Moja mama Zofia Bilska jest laryngologiem w Kielcach i często ratuje głosy kieleckich aktorów. Do Zbyszka szybko ustawia się kolejka po autografy, chcą sobie też robić zdjęcia z nim. - My także przyjechaliśmy z Kielc, pokazać dzieciom szopki na rynku i od razu pana rozpoznaliśmy, nic, a nic się pan nie zmienił od czasów występów w kieleckim teatrze - chwalą Beata i Marcin Ziętalowie. Nadal jest pan przystojny i młody. Brakuje pana u nas.

A sam Zbyszek mówi, że niedawno odwiedził Kielce i był pod wrażeniem zmian, jakie dostrzegł. - Na ulicy Sienkiewicza i na Rynku bardzo się zmieniło. Miasto ciągle się rozwija - zauważył. - A dyrektorem teatru jest ciągle ten sam Piotr Szczerski, u którego miło wspominam pracę.

Swoją ostatnią rolę zagrał w sztuce Sławomira Mrożka "Pieszo", wcześniej wystąpił w "Panu Jowialskim". To był koniec jego przygody z aktorstwem, potem zaczął nowy etap, związany z telewizją. Obecnie dzieli swoje życie między Krakowem, w którym od 10 lat sam wychowuje córkę Olgę a Warszawę, gdzie ma własne mieszkanie i pracuje.

- Te święta będą dla mnie wyjątkowe i może trochę smutne pod tym względem, że spędzę je bez dzieci - mówi szczerze. - Ale zasiądę do stołu z rodzicami i z tego się cieszę. Moja córka 22-letnia córka Olga, studentka socjologii i kulturoznawstwa w Krakowie i 18-letni syn Szczepan, uczeń szkoły średniej Stanach Zjednoczonych, uzdolniony informatycznie spędzą święta ze swoją mamą, moją byłą żoną, na Florydzie. Tak w tym roku ustaliliśmy. 10 lat temu nasze drogi się rozeszły, żona Beata Zwierzchowska, która też jest z zawodu aktorką wyemigrowała, z 8-letnim wtedy synem do Ameryki, a ja zostałem z córką w Krakowie.

Prowadzący "Uwagę" przyznaje, że chociaż rozwód nie jest rzeczą przyjemną, to jakoś potrafili przez niego przejść w zgodzie. - A podzielenie się dziećmi też wyszło wszystkim na korzyść. W ich sytuacji było to bardzo dobre rozwiązanie. Żona ponownie wyszła za mąż, realizuje się w pracy zawodowej, jest fotografem, robi zdjęcia do kolorowych magazynów, wychowuje naszego syna, wszyscy regularnie się odwiedzamy i przyjaźnimy. Stworzyliśmy większą, łączoną rodzinę - mówi Zbyszek.

Jak opowiada córka lata do mamy do Stanów regularnie, syn przylatuje do Polski, on też odwiedza byłą żonę razem z córką Olgą w Ameryce. Syn Szczepan pokochał już Stany Zjednoczone, czuje się Amerykaninem, biegle zna angielski, odnalazł się w tamtejszej rzeczywiści, natomiast córka Olga przepada za Polską i tatą. Za sukces życiowy uważa to, że są wszyscy wobec siebie szczerzy i rozmawiają o każdej trudnej sprawie.

ZACHOWAĆ PRZYJAŹŃ I POKORĘ

U byłego aktora, prowadzącego znany program pojawia się nagle świąteczna refleksja. - Ja spędzę te święta z rodzicami, ale wiem, że mnóstwo osób w czasie Wigilii może czuć się samotnie, bo zabrakło ich bliskich, dzieci, małżonków, dlatego trzeba postarać się i znaleźć choć jedną osobę, z którą będziemy mogli w świąteczny czas razem posiedzieć i porozmawiać, po prostu spędzić choć kilka miłych chwil - radzi. - Po drugie, dopóki żyjemy trzeba dbać o to, aby mieć ze wszystkimi w miarę dobre stosunki, zgodnie z maksymą księdza Twardowskiego "Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą".

Takiego podejścia do życia i w pewnym sensie dużej pokory nauczył go program "Uwaga". - W naszych reportażach pokazujemy często jak nienawiść między małżonkami, kłótnie między bliskimi są niszczące i jak druzgocąco wpływają na dzieci - podkreśla. - Szczególnie po rozwodzie trzeba dbać o jak najlepsze relacje z byłym partnerem dla dobra wspólnych pociech. Z drugiej strony przedstawiane losy ludzkie pokazują, że są one bardzo zmienne, nie wiadomo co przydarzy się w każdym dniu, więc trzeba mieć w sobie dużo pokory.

- Jakiś czas temu dowiedziałem się, że jestem bardzo chory, zapowiadano, że zostało mi kilka miesięcy życia - wspomina Zbyszek. - Wtedy bardzo pomogła mi była żona, nigdy jej tego nie zapomnę. Udało mi się pokonać chorobę. Ale to przeżycie nauczyło mnie też tego, że niezależnie od tego jak bardzo mi się wiedzie, na jaki szczyt udało mi się wejść, to nagle wszystko może się zmienić. Staram się więc cieszyć każdym dniem i zawsze pozostaję sobą, jestem skromny i życzliwy.

Łuczyński opowiada, że na co dzień wszędzie jest rozpoznawalny, ludzie proszą go o autografy, rozmowy, rady. Bardzo go to cieszy, uważa, że osiągnął zawodowy sukces. A praca w popularnym programie, którą zaproponowano mu, gdy po wyjeździe z Kielc pracował w krakowskiej telewizji, choć bywa stresująca, sprawia mu naprawdę wiele zadowolenia. Prezentowane tematy są warte przemyślenia, jak żyć, żeby nie krzywdzić innych.

DZIECI NAJWAŻNIEJSZE

- W wykonywaniu obecnej profesji na pewno pomogło mi aktorskie wykształcenie, to, że mam dobrą dykcję, nie boję się kamer, jestem oswojony ze światłami, umiem radzić sobie z tremą - wylicza. - Nie żałuję, że pozostawiłem za sobą zawód aktora, pokochałem media. W pracy muszę zjawić się w godzinach popołudniowych, tak, żeby każdego dnia zdążyć obejrzeć reportaże, które mają być emitowane, przejrzeć makiety, napisać wstęp, aby jak najlepiej, z empatią przestawić poruszane w nich problemy, oddać emocje uczestniczących w nich ludzi. Obecnie pracuję też nad nowym projektem, już od stycznia ruszy program, "Uwaga po Uwadze", gdzie będzie można szerzej porozmawiać z bohaterami materiałów i zaproszonymi gośćmi. Na szczęście nie muszę zajmować się strojami, o mój image dba Dorota Wiliams, sam nie przepadam za modą i kupowaniem ubrań. Weekendy mam wolne i spędzam je z córką w Krakowie. Jest wtedy czas na odpoczynek, bardzo lubię uprawiać sport, ćwiczyć, biegać. Dbam o zdrowie i o wygląd. Chociaż nieźle mi się obecnie powodzi, mam dobry samochód, ładne mieszkanie, to rzeczy materialne nie są dla mnie najważniejsze. Bo w ilu łóżkach można spać, iloma samochodami jeździć - pyta. - Do szczęśliwego życia, w zgodzie ze sobą potrzeba niewiele.

Zbyszek Łuczyński na koniec rozmowy podkreśla, że najważniejsze dla niego są dzieci. - Istotna jest praca, miłość, samorealizacja, przyjaźń, ale dzieci stawiam na pierwszym miejscu - mówi zdecydowanie. - A moje są mądre, tolerancyjne, myślące, zdrowe. Mogę im powiedzieć o wszystkim i zawsze jesteśmy dla siebie wsparciem. Święta są dla mnie momentem zatrzymania się, czy dobrze żyję i co chciałbym w swoim życiu zmienić, aby relacje z bliskimi były jeszcze lepsze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie