Bogdan Wenta: Czegoś takiego jeszcze nie przeżyłem. Do dziś

Polacy do przerwy przegrywali ze Szwedami 9:20, ale ich heroiczna pogoń w drugiej połowie przyniosła efekt - spotkanie skończyło się remisem 29:29.

- Nie wiem, czy mam się cieszyć z tego remisu, czy nie. Muszę się zastanowić, bo czegoś takiego jeszcze nie przeżyłem. Do dziś. Zabieramy ze sobą pozytywny efekt końcowy, ale wewnętrznie wszyscy jesteśmy na siebie wściekli. W pierwszej połowie Szwedzi się chyba nawet nie zmęczyli, nic nie musieli robić, tylko biegać sobie do kontry. Przy zejściu na przerwę w korytarzu posyłali nam jakieś ironiczne spojrzenia, ale trudno mieć o to do nich pretensje. Zastanawia mnie, że nasi zawodnicy mają tyle siły. Każdy mógłby się jeszcze poszarpać na boisku - mówił Wenta.

- Dzisiaj z dobrej strony pokazali się zmiennicy. Znalazł się Bartek Jaszka (najskuteczniejszy w naszym zespole - 8 bramek - przyp. PK), który dzisiaj harował i harował. A jak zaczynamy walczyć, to od razu wszystko zaczyna funkcjonować. Szkoda, że "Zarek" (Mateusz Zaremba - przyp. PK), który też się napracował i w końcówce oddychał już "łokciami", w końcówce nie zauważył Mariusza Jurkiewicza, ale ze zmęczenia już go chyba nie widział. A ja już przestałem rozumieć ten świat po meczu z Danią, w tej chwili nie wiem, jak to wytłumaczyć. To się nie zdarzyło na takiej imprezie, na tym poziomie - mówił Wenta.

- Ten mecz miał dwie twarze. W pierwszej połowie graliśmy bardzo dobrze i nie pozwoliliśmy Polakom na wiele. Niestety w drugiej nasze błędy pozwoliły im wrócić do gry - mówił szkoleniowiec Szwecji, Staffan Olsson.

Po pierwszej kolejce rundy zasadniczej Polska ma na koncie 3 punkty (2 ma zaliczone z pierwszej rundy). Kolejny mecz nasza reprezentacja rozegra w poniedziałek, a jej rywalem będzie Macedonia.