Piotr Kowalski, dyrektor Radomskiej Stacji Pogotowia Ratunkowego:
- Często uczestnikom czy świadkom wypadku dłuży się czas oczekiwania i w ich przekonaniu następuje ona późno. Tymczasem informacje te łatwo jest nam zweryfikować, bowiem każda karetka jest cały czas monitowana.
W szpitalu zmarł pasażer seata, jedna z ofiar wtorkowego wypadku w Pionkach. Czy interwencja służb medycznych w jego przypadku i dwóch rannych nie była opóźniona?
Tego dnia o godzinie 12.05 w Pionkach na skrzyżowaniu ulic Augustowskiej i Partyzantów zderzyły się mercedes z seatem. Mercedes dachował, seat rozbił się jeszcze na słupie ogrodzeniowym. Pierwsze informacje i zdjęcia z miejsca zdarzenia TUTAJ
PIERWSI BYLI STRAŻACY
Pierwsi na miejscu zdarzenia pojawili się strażacy, oni też udzielili poszkodowanym pierwszej pomocy. Dopiero później pojawiła się karetka pogotowia z Jedlni-Letniska, która zabrała pasażera seata. Dwaj pozostali ranni musieli czekać na mrozie na przyjazd kolejnych karetek. W tym czasie opiekowali się nimi strażacy. Druga karetka przyjechała z Pionek, kolejna z Radomia. Według świadków czas oczekiwania na nie był bardzo długi.
Niestety, pasażer seata zmarł w szpitalu w Radomiu, dokąd trafił po przewiezeniu ze szpitala w Pionkach.
- To, że pasażera seata musiała zabrać karetka z Jedlni z ratownikiem medycznym zamiast lekarza, a nie karetka z Pionek to efekt reorganizacji pracy pogotowia, jaką przeprowadzono w lipcu 2011 roku w powiecie radomskim. Z dwóch pionkowskich karetek pozostał wówczas tylko jedna - oburzał się w rozmowie z nami jeden ze świadków akcji ratunkowej.
JAKIEŚ FATUM?
Według Piotra Kowalskiego, dyrektora Radomskiej Stacji Pogotowia Ratunkowego karetka z Pionek nie mogła przyjechać jako pierwsza na miejsce wypadku, bowiem w tym czasie realizowała inne zlecenie.
- Można mówić chyba o jakimś fatum, bo średnia wyjazdów karetki w Pionkach to pięć na dzień. Ale nawet gdyby ta karetka przyjechała szybciej i jako pierwsza, nie miałoby to wpływu na uratowanie najbardziej poszkodowanej osoby, bo z tego co wiem znajdowała się ona w krytycznym stanie - stwierdził dyrektor.
DŁUGI DOJAZD
Piotr Kowalski na naszą prośbę sprawdził zapisy dotyczące czasu interwencji w Pionkach. Jak twierdzi pierwsza karetka była na miejscu po 14 minutach od otrzymania zgłoszenia, następna - pionkowska - po 24 minutach. Przyjazd karetki z Radomia zajął jej 42 minuty. - Ten ostatni czas to wynik dosyć długiej trasy dojazdu tłumaczył dyrektor.
JAK JECHAŁY KARETKI DO WYPADKU W PIONKACH?
Godzina 12.08 - dyspozytor radomskiego pogotowia przyjmuje zgłoszenie o wypadku w Pionkach.
Godzina 12.22 - na miejscu pojawia się karetka z Jedlni-Letniska.
Godzina 12.34 - pasażer z seata trafia na izbę przyjęć pionkowskiego szpitala. Potem zostaje przetransportowany do szpitala w Radomiu.
Godzina 12.32 - na miejsce wypadku przyjeżdża karetka z Pionek, zabierając drugą ranną osobę.
Godzina 12.50 - przyjazd karetki z Radomia i zabranie trzeciego rannego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?