Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Najsztub w Kielcach, czyli mówić, pytać czy rozmawiać (zdjęcia)

Ewa Banasik
Najsztub nie zadawał pytań, tym razem to my mogliśmy poznać jego historie
Najsztub nie zadawał pytań, tym razem to my mogliśmy poznać jego historie Ewa Banasik
Na co dzień występuje w roli pytającego. Docieka, nakłania do rozmów, poszukuje, obnaża prawdę, prowokuje. Tym razem to on stanął po stronie opowiadającego. We wtorek (10.01.2012r) w UJK przy ul. Leśnej Piotr Najsztub wygłosił wykład nt. "Mówić, pytać czy rozmawiać - warsztat pracy dziennikarza".

[galeria_glowna]
Dziesięć minut przed programowo ustaloną godziną 14 na aulę zaczęli wchodzić pierwsi słuchacze. Doświadczenie nauczyło mnie, by w takich sytuacjach uzbroić się w cierpliwość, to też z góry byłam przygotowana na lekkie opóźnienie, mieszczące się w granicach standardu. Ku zdziwieniu - mojemu i innych zebranych - punktualnie o godzinie 14 w Sali pojawił się oczekiwany przez wszystkich gość. Oto właśnie Piotr Najsztub siadł naprzeciw nas i wyraził gotowość do rozpoczęcia wykładu. Mikrofon pewnie nie będzie działał - zażartował kolega siedzący obok i… w rzeczy samej, niewiele się pomylił. Po krótkich próbach technicznych urządzenie jednak zdecydowało się podjąć współpracę i program został rozpoczęty.

Przez pierwsze 20 minut w Sali panował lekki chaos. Widocznie nie tylko ja byłam przygotowana na obsunięcie w czasie. Przez drzwi auli co chwilę napływały armie studentów. Pomimo zamętu, wprawny mówca kontynuował swój wywód, jakby zmieniające się otoczenie było poza zasięgiem jego uwagi. Jeśli ktoś dawał wyraz swemu zniecierpliwieniu, to tylko słuchacze, którzy z powodu zamieszania, nie mogli wystarczająco skupić się na słowach dziennikarza.

Najsztub, niewątpliwie postrzegany jest jako osobowość nieprzeciętna, dlatego zapewne nikt z zebranych nie spodziewał się wykładu czytanego z kartek, wg przestudiowanego wcześniej konspektu. W istocie, w wypowiedzi dziennikarza odczuwało się pewną spontaniczność, niepozbawioną jednak refleksji i wartości merytorycznych. Sam zresztą podkreślił kilkukrotnie, że do swoich wywiadów, nigdy nie przygotowuje sobie pytań w notesie. Twierdzi, że bardzo łatwo wtedy zgubić naturalny charakter rozmowy, gdyż zadawanie pytań to nie wszystko. Prawdziwą sztuką jest słuchanie. Gdy zabraknie tego elementu, całość okaże się niespójna i sztuczna.

Tego rodzaju wskazówek dostaliśmy całą teczkę. Jaki powinien być dziennikarz? Jak rozmawiać, żeby dowiedzieć się więcej, niż chcą nam powiedzieć? Jak później taką informację przekazać światu? Czy czasem trzeba być bezczelnym? Dlaczego trzeba być bezczelnym?... Nie sposób byłoby przytoczyć wszystkich zagadnień, jakie zostały poruszone. Mimo wszystko, co jakiś czas, Gość podkreślał, że wszystko, co mówi, odnosi się bezpośrednio do niego. Od uniwersalnych złotych rad stronił szerokim łukiem. Zresztą, już w pierwszych swoich słowach zabił nadzieję wielu studentów. Stwierdził, że dziennikarstwa zwyczajnie nie da się nauczyć, a absolwenci tego kierunku, przegrywają w redakcji z ludźmi o wykształceniu technicznym. Myślę, że dla nikogo z nas nie było to zaskoczeniem na miarę odkrycia życia na Jowiszu, jednak wypowiedź autorytetu na pewno daje do myślenia.

Oprócz niekonwencjonalnych porad, jakie popłynęły w naszą stronę, mogliśmy poznać ciekawe wątki z życia Najsztuba. Barwne opowieści nie zostały jednak zawieszone w powietrzu bezzasadnie, gdyż cały wykład miał charakter spójny i konsekwentnie budował obraz życia dziennikarza. Każda anegdota, która, bądź nas przerażała, bądź bawiła, naświetlała dokładnie specyfikę zawodu. Z rozbrajającą szczerością została nam przedstawiona praktyczna strona świata mediów.

Przeczytałam kiedyś wywiad, w którym to Najsztub był bohaterem. Stwierdził w nim, że chyba nie ma takiego pytania, które byłoby w stanie go zaskoczyć. Obserwując tego człowieka podczas rozmowy, przypomniałam sobie te słowa. Odnoszę wrażenie, że nie było w nich grama przesady. Niezależnie od wątku, jaki został poruszony, zupełnie bez emocji na twarzy, płynnie kontynuował tok rozmowy.

Na pytanie kolegi, czy nie przeszkadza mu wizerunek megalomana, z kamienną twarzą i nieskrępowaną pewnością odpowiada: Nie. Po czym zaczyna tłumaczyć zebranym, że w rzeczywistości nim jest. Potrafi jednak to wykorzystać w pracy, którą wykonuje, w pewien sposób odnosząc się do megalomanii rozmówcy. Nie ukrywa, że to właśnie świadomość swojej osobowości i umiejętność jej wykorzystania jest jego prywatnym sposobem na zawodowe sukcesy.

Słuchałam i podziwiałam, przyswajałam rady i całkiem nieźle się bawiłam. Jednak z takich spotkań nie wypada wracać do domu bez wniosków. Konkluzje są dość paradoksalne. Z wypowiedzi wynika, że jedyna złota rada, to nie przyjmować od nikogo złotych rad. Taką właśnie tezą wykład został zaczęty, by pod koniec zamknąć rozważania dokładnie w tym samym punkcie.
I wszystko bez notatek, drodzy studenci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie