Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Emilka walczy z niespotykaną chorobą. Bardzo chce żyć

Iwona ROJEK
Emilia Pawlak jeszcze rok temu była całkiem zdrowa, pasjonowała się podatkami, lubiła piec ciasta,  jeździła na nartach, ale nie poddaje się, bo bardzo pragnie wyzdrowieć.
Emilia Pawlak jeszcze rok temu była całkiem zdrowa, pasjonowała się podatkami, lubiła piec ciasta, jeździła na nartach, ale nie poddaje się, bo bardzo pragnie wyzdrowieć. Łukasz Zarzycki
Młodą mieszkankę Tokarni złośliwy nowotwór zaatakował nagle. To niezwykle rzadki w Polsce przypadek. Walczy o to aby go pokonać.

Agata Wojda, rzecznik prasowy wojewody świętokrzyskiego:

Agata Wojda, rzecznik prasowy wojewody świętokrzyskiego:

- Trwa akcja "1 % dla świętokrzyskiego" pod patronatem wojewody i marszałka, zachęcająca do odpisywania 1 procenta podatku na rzecz konkretnych fundacji, organizacji pozarządowych działających na terenie województwa świętokrzyskiego. W województwie świętokrzyskim istnieje 135 organizacji, jest wiele potrzebujących osób, wystarczy tak niewiele, aby im pomóc.

- Tak jak każda młoda kobieta marzyłam o tym, żeby moje życie było szczęśliwie, abym mogła zrealizować się jako żona, matka, spełnić się w pracy zawodowej - mówi 28-letnia Emilia Pawlak. - Wiadomość, że mam nowotwór była dla mnie szokiem.

Bardzo sympatyczna absolwentka prawa opowiada, że pochodzi z podkieleckiej Tokarni. Tam uczęszczała do szkoły podstawowej, tam mieszkają jej rodzice i siostra Agnieszka.

- Do szkoły średniej, VI Liceum imienia Juliusza Słowackiego chodziłam do Kielc, to był piękny czas - wspomina. - Nawiązałam wspaniałe przyjaźnie, poznałam wiele ciekawych zakątków Kielc, byłam pełna pasji i planów na przyszłość. Człowiekowi w szkole średniej najczęściej wydaje się, że może zdobyć cały świat. Na miejsce studiów mój wewnętrzny drogowskaz wskazał mi Wrocław, tam skończyłam prawo. Kolejno udawało mi realizować się wszystkie wyznaczone cele. Tak się szczęśliwie złożyło, że w czasie wrocławskich studiów poznałam swoją miłość, cztery lata temu wyszłam za mąż i razem z mężem Jakubem zamieszkaliśmy w Krakowie. Ale w Kielcach i Tokarni bywam bardzo często. Tęsknię za bliskimi i za miastem, bo Kielce pięknieją. Zanim zachorowałam zastanawiałam się, gdzie osiedlić się na dłużej. Cały czas rozważaliśmy Kielce jako potencjalne miejsce do zamieszkania na stałe, ponieważ bardzo się w ostatnich latach zmieniły na korzyść. Nowotwór pojawił się w momencie, gdy nie podjęliśmy jeszcze ostatecznej decyzji co dalej. Wcześniej wszystko układało się zgodnie z planem, choć przyznaję, że bez głębszej refleksji nad tym, że za chwilę mogłabym to utracić. Nie przyszło mi to do głowy. Wiedliśmy zwyczajne życie, praca, dom, w weekendy narty, rower, spotkania z rodziną i przyjaciółmi. Myślałam, że tak będzie już zawsze. Ale jak się okazało życie potrafi bardzo zaskoczyć, nie ma w nim nic pewnego.

Można pomóc

Można pomóc

Wszyscy, którzy chcieliby wesprzeć Emilię proszeni są o odpisywanie 1 procent podatku na numer KRS: 0000347949, a jako cel szczególny należy wpisać " Na leczenie i rehabilitację "P/1 Emilia Pawlak". Jeśli ktoś chciałby przekazać pieniądze w postaci darowizny, podajemy dane do przelewu: Fundacja" Wspólnym Krokiem" 54-206 Wrocław ulica Legnicka 65 "Darowizna na leczenie i rehabilitację Emilii Pawlak P/1". Wszelkie informacje na temat Emilii można znaleźć na stronie www.emi.kdfms.pl

NIKT NIE SPODZIEWAŁ SIĘ RAKA

Emilia na co dzień pracuje w spółce informatycznej, gdzie prowadzi obsługę podatkową firm w Polsce i za granicą. - Uwielbiam swoją pracę i wykonywałam ją z pasją - podkreśla. - Zdążyłam uzyskać pozytywny wynik państwowego egzaminu na doradcę podatkowego. Od wpisu na krajową listę doradców podatkowych dzieliło mnie jedynie kilka miesięcy stażu.

Mówi szczerze, że choroba bardzo ją zaskoczyła i zmusiła do zawieszenia dotychczasowych planów. Zaczęła się zwykłym bólem. Jak wspomina, pewnego dnia rano poczuła delikatny ból pod lewym kolanem i pojawiła się opuchlizna. - Z niczym złym tego bólu nie kojarzyłam - przyznaje. - Nie upadłam, nie uderzyłam się, więc pomyślałam sobie, że najpewniej to nadwyrężenie po fitness. Ale ponieważ ból był coraz bardziej dokuczliwy i cały czas się utrzymywał postanowiłam skonsultowałać się ze specjalistą. Ostatecznie to ortopeda wszczął alarm i rozpoczęła się gonitwa po specjalistach i kolekcjonowanie badań. Też czas był wyjątkowo trudny, przepełniony strachem i oczekiwaniem na wyniki. Wstępne wyniki rezonansu magnetycznego, USG i RTG potwierdziły, że zmiana ma charakter nowotworowy. Biopsja wykonana w grudniu rozwiała już wszelkie wątpliwości: osteosarcoma, czyli nowotwór złośliwy kości strzałkowej.

Dowiedziałam się, że to stosunkowo rzadki przypadek raka, w Polsce występujący z częstotliwością około 300 zachorowań rocznie. Nawet trudno wyrazić co człowiek czuje w takim momencie, kiedy w ciągu kilku chwil wali mu się cały świat. Ale kocham życie, bliskich, wiedziałam, że nie mogę się załamać.

Po pierwszym szoku wzięłam zimny prysznic i podjęłam decyzję: zbieram siły i zaczynam walkę. Rozpoczęłam ją przez przebrnięcie przez pozycje naukowe dotyczące leczenia pierwotnych nowotworów kości, zarówno polskie jak i zagraniczne. Skonsultowałam swoje leczenie z kilkoma ośrodkami zagranicznymi. Dzięki temu uzyskałam wewnętrzny spokój i pewność, że proponowana terapia jest dla mnie najlepsza z obecnie dostępnych. Uświadomiłam sobie, że muszę się liczyć również tym, że leczenie nie zakończy się po pół roku. Czekają mnie częste, początkowo nawet co 2, 3 miesiące wizyty i badania kontrolne. Przyznam, że to wszystko wywróciło moje życie do góry nogami, wiele spraw zeszło na dalszy plan, ale teraz zdrowie stało się najważniejsze.

Koszty badań PET, rezonansu magnetycznego czy tomografii komputerowej są duże a jeśli chciałoby się korzystać z refundacji Narodowego Funduszu Zdrowia trzeba bardzo długo czekać. Niestety nie mogę pozwolić sobie na czekanie. Nowotwory nie znają pojęcia "poczekam". Bardzo ważne jest to, żeby nie doszło do przerzutów. Przeczytałam wiele książek, artykułów o metodach walki z nowotworem, również tych mniej konwencjonalnych. Rozpoczęłam pisanie bloga internetowego, to pozwala zachować mi silniejszą psychikę. W tej całej walce bardzo mnie wspiera mnie moja cała rodzina, przyjaciele, znajomi, a nawet obcy ludzie, którzy służą ciepłym słowem czy poradą. Doświadczyłam na sobie, że w takich ciężkich chwilach szalenie ważne jest wsparcie innych ludzi. Gdy osoba chora czuje, że drugim na niej zależy, znajduje dodatkowe siły do walki. Ważne są te przykłady innych osób, które pokonały chorobę.

OPERACJA W MARCU

Teraz Emilka jest po pierwszej dawce chemii, którą dość ciężko znosi. Musiała wróci do szpitala. Przed nią dwie kolejne. - Biopsję wykonano mi w Oddziale Leczenia Nowotworów Kostnych i Patologii Kostno - Stawowej Szpitala Chirurgii Urazowej w Piekarach Śląskich - opowiada. - Chemioterapię ze względu na fakt, iż jest ona wyjątkowo ciężka, przechodzę w krakowskim Instytucie Onkologii, natomiast operacja, która czeka mnie po trzech seriach chemioterapii, ma zostać przeprowadzona w Centrum Onkologii w Warszawie. Wierzę, iż chemioterapia przyniesie znaczące rezultaty, dzięki czemu zabieg będzie jak najbardziej oszczędzający. Leczenie mają zamknąć trzy dodatkowe serie chemioterapii. Tak bardzo chciałabym wrócić do zdrowia i do normalności, mam jeszcze tyle rzeczy do zrobienia.

Młoda bardzo atrakcyjna kobieta mówi, że wszystko się u niej zmieniło w momencie gdy usłyszała diagnozę, nie tylko nastawienie do całego życia, ale również nawyki żywieniowe.

- Teraz jadam możliwie jak najwięcej warzyw, piję bardzo dużo zielonej herbaty bogatej w antyoksydanty, a także używam oleju lnianego, który stanowi bogate źródło kwasów omega-3 - wymienia. - Często rozmyślam nad przyczynami mojego niespodziewanego zachorowania, na początku nie da się od tego uciec, ale aktualna wiedza medyczna nie jest w stanie określić jednoznacznie przyczyny choroby. Wszystko jest bardzo zagadkowe. Niekiedy ten rodzaj nowotworu występuje po urazach, ale mnie nic takiego się nie przydarzyło. Często znaczenie ma genetyka, jednakże w naszej rodzinie również nie było przypadków nowotworów kości. Dlatego już nie rozpamiętuję, tylko koncentruję się na działaniu. Mam nadzieję, że jeśli człowiek uprze się, żeby żyć, to medycyna staje się bezsilna.

PROSI O POMOC

Emilia Pawlak dopowiada, że cały czas trwają konsultacje dotyczące operacji i jej zakresu. - Decyzja w tej sprawie uzależniona jest od efektów samej chemioterapii przedoperacyjnej - wyjaśnia. - Na pewno nie chciałabym, żeby amputowano mi nogę. Ponadto brany jest też pod uwagę plan B, czyli leczenie za granicą, terapia protonowa w Monachium, gdyby leczenie w Polsce nie przyniosło efektów. Niestety koszty są ogromne, więc bez pomocy z zewnątrz są bardzo małe szanse na jej odbycie i powodzenie.

Obecnie, Emilia zbiera siły do dalszej walki, do czekającej ją operacji. - Już niedługo będzie wiosna, wszystko się zazieleni, będzie pięknie, a ja tak bardzo chciałabym żyć - przyznaje szczerze. - Chciałabym bardzo poradzić sobie z chorobą. Będę wdzięczna czytelnikom za każdą, najmniejszą nawet pomoc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie