Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Padło kilkanaście strzałów. Trzy osoby nie żyją. Wstrząsające ustalenia śledczych po nocnym dramacie

Sylwia BŁAWAT
sxc.hu
Problem z alkoholem i problemy rodzinne - to ujmując najbardziej ogólnie przyczyny tragedii w Opatowie, gdzie w piątkowy wieczór 33-letni policjant zastrzelił swoich teściów, postrzelił żonę, a potem odebrał sobie życie. Nie wykluczone, że zrobił to na oczach swoich synków.

Sławomir Mielniczuk, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Kielcach:

Sławomir Mielniczuk, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Kielcach:

- Fakty są takie: policjant zastrzelił najpierw swoich teściów, a potem odebrał sobie życie. Trwa ustalanie okoliczności zdarzenia i odtwarzanie przebiegu godzin poprzedzających zbrodnię.

33-letni policjant z pionu prewencji opatowskiej policji w piątek służbę miał rozpocząć o godzinie 21. Wcześniej pobrał służbową broń - pistolet Walther P-99.

NIKT NIC NIEPOKOJĄCEGO NIE ZAUWAŻYŁ

- Rozmawiał z dyżurnym, rozmawiał też ze swoim przełożonym, który bacznie go obserwował, bo były z nim wcześniej kłopoty, został ukarany naganą za to, że bez uprzedzania nie stawił się na służbę - mówią śledczy. - Żaden z policjantów, nie zauważył, by coś było nie w porządku. 33-latek zachowywał się normalnie. Nie czuć było też od niego alkoholu.

Ustalono, że potem poszedł do znajomego, wypił trochę alkoholu. - Z naszych informacji wynika, że tu wyciągnął pistolet po to, żeby pokazać go kolegom. W czasie "zabawy" broń wystrzeliła, na szczęście nikomu nic się nie stało, pocisk utkwił w telewizorze - opowiadają ludzie pracujący przy sprawie.

DRAMAT

Około godziny 20 funkcjonariusz dotarł na posesję, gdzie jeszcze kilka miesięcy temu mieszkał z rodziną, wyprowadził się prawdopodobnie pod koniec ubiegłego roku. Później żona z jego synami - pięcio- i ośmioletnim przenieśli się do jego teściów do domu na tej samej posesji.

- Gdy przyszedł do domu, zastał teściową, teścia, żonę i obu synów - mówi prokurator Sławomir Mielniczuk, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Kielcach.

W domu padło kilkanaście strzałów. Pierwsze już w przedpokoju, tu życie straciła 56-letnia teściowa policjanta. Następnie mężczyzna w pokoju zastrzelił 59-letniego teścia. Prawdopodobnie rykoszetem dostała także jego 35-letnia żona - kula utkwiła w udzie. Śledczy ustalili, że między nim i żoną doszło do szarpaniny, kobieta upadła. Jakimś cudem udało jej się uciec. Z mieszkania wybiegły też dzieci. Nie wykluczone, że były świadkami tego dramatu.

Czy policjant strzelał też do małżonki, to śledczy ustalają. Pojawiła się hipoteza, że próbował zabić i ją, ale skończyły mu się naboje, musiał przeładować broń, wtedy ona zdążyła wybiec.

Zgłoszenie o tragedii w tym domu Komenda Powiatowa Policji dostała o godzinie 20.43. Nim radiowozy dojechały na miejsce, a dotarły tu bardzo szybko, policjant już nie żył. Zginął od strzału w głowę. Na łóżku, obok jego ciała, leżała jego służbowa broń - pistolet Walter P-99…

PYTANIA BEZ ODPOWIEDZI

Pytanie o przyczynę tragedii, jeśli w ogóle można ją jakoś jednoznacznie nazwać, na razie pozostaje bez odpowiedzi. Najogólniej rzecz ujmując mowa jest przede wszystkim o problemach rodzinnych. Wiadomo, że policjant miał problemy z alkoholem.

- Co najmniej dwukrotnie był na leczeniu odwykowym - dodaje prokurator Sławomir Mielniczuk. - Badamy okoliczności tragedii, ale przyczynę tego, co się stało, zna tylko jedna osoba, a ona już nic nie powie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie