Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Para wybrała się na przejażdżkę. W bagażniku wozili zmasakrowane zwłoki adoratora…

Marcin Radzimowski
sxc.hu
29-letnia dziś Anna K. z Niska jedenaście lat temu "wystawiła" jednego z adoratorów swojemu chłopakowi, a ten z zazdrości z zimną krwią, wspólnie z kolegą zatłukł go kijem bejsbolowym i nożem. W czasie pobytu w niżańskim zakładzie karnym wyszła za mąż, urodziła dziecko. Od kilku tygodni może cieszyć się wolnością.

Anna miała niespełna 18 lat, gdy wzięła współudział w potwornej zbrodni. Morderstwo szokowało opinię publiczną, bo jej powód był bardzo błahy i w znacznym stopniu sprowokowany przez dziewczynę. 29-latka mieszka obecnie w Nisku, ale krwawe wydarzenia miały miejsce w niewielkiej wsi koło Kraśnika (województwo lubelskie).

PLAN ZBRODNI

18-latka od dwóch lat spotykała się ze swoim rówieśnikiem - Rafałem K., zdarzyło się jednak, że latem 2001 roku zaczęła flirtować z Rafałem R. Spotykali się, razem jeździli jego samochodem na przejażdżki, ich związek stawał się coraz bliższy. Rafał K. zaczął być zazdrosny o swoją dziewczynę i ona doskonale o tym wiedziała. Podobało jej się to nawet.

Czara goryczy przelała się na początku września, kiedy Anka powiedziała chłopakowi, że nowy adorator "przystawia się do niej". Udało się jej sprowokować Rafała K. do działania, choć prawdopodobnie nie przewidywała wówczas skutków swojego planu. Jej chłopak wpadł w szał - oznajmił dziewczynie, że pobije amanta. Do pomocy mieli ze sobą wziąć kolegę, 15-letniego Staszka.

Plan był prosty: Anka miała się umówić z Rafałem R. i wyciągnąć go samochodem do lasu, w uzgodnione wcześniej miejsce. Tam będą na nich czekać jej chłopak i kolega. Rafał K. załatwił kij bejsbolowy, miał także nóż, z którym nigdy się nie rozstawał. Plan został opracowany w znamiennej dacie - 11 września 2001 roku, kiedy oczy całego świata zwrócone były na Stany Zjednoczone, gdzie Al-Kaida dokonała zamachów terrorystycznych.

ZATŁUKŁ JAK ZWIERZĘ

Trzy dni później wieczorem Anna spotkała się z Rafałem R. - Chodź, pojedziemy do lasu, pokażę ci świetne miejsce - zaproponowała.

Pojechali. W lesie, gdy tylko otworzył drzwi, doskoczył do niego Rafał K. i uderzył kilka razy pięścią w twarz. Potem chwycił kij bejsbolowy i zaczął uderzać rywala bez opamiętania, bił po głowie kijem i kopał po brzuchu. 18-latek osłaniał się, ale na niewiele się to zdało. W pewnej chwili dobiegł do swojego auta i usiadł za kierownicą chcąc uciekać. Nie dał rady - napastnik z pomocą swojego młodszego kolegi wyciągnęli go siłą z auta.
Anka stała i patrzyła, jak jej chłopak masakruje adoratora. Nie zrobiła nic, żeby zapobiec tragedii. A Rafał K. bił tak mocno, że aż kij bejsbolowy się złamał. Wtedy napastnik sięgnął do kieszeni po nóż z 22-centymetrowym ostrzem i dźgnął nim pokrzywdzonego prosto w serce. Chłopak osunął się bezwładnie na ziemię…

- Włożymy go do bagażnika, pojedziemy w głąb lasu i tam go zakopię - postanowił zabójca.

ODPOKUTOWAŁA

15-letni Staszek musiał już iść do domu, dlatego para postanowiła sama dokończyć dzieła. Po niemałych trudach udało się uruchomić silnik samochodu i ruszyli przed siebie. Wcześniej do bagażnika wpakowali zakrwawione zwłoki. Do domu im się nie spieszyło, więc zanim zakopią ciało postanowili pojeździć sobie samochodem ofiary po okolicznych wsiach. Jeździli kilka godzin, aż w końcu skończyło się paliwo. Porzucili samochód ze zwłokami w bagażniku. Kilka godzi później policja została powiadomiona o odnalezieniu ciała.

Sąd prawomocnym wyrokiem za zabójstwo skazał Rafała K. na karę 25 lat więzienia, Anna za współudział dostała 15 lat więzienia, nieletni Stanisław - 12 lat. Ona trafiła do zakładu karnego dla kobiet w Nisku.
Podczas pobytu w zakładzie karnym, korzystając z przepustek poznała mężczyznę, z którym jakiś czas temu wzięła ślub. Później pojawiło się dziecko - sąd udzielił skazanej kilku przerw w odbywaniu kary (łącznie można do jednego roku). Teraz uznano, że skazana może warunkowo przedterminowo opuścić więzienie. Zamieszkała w Nisku.

- W ocenie sądu ta skazana pozytywnie przebyła proces resocjalizacji i nie powróci na drogę przestępstwa. Otrzymała dobrą opinię z zakładu karnego, z orzeczonego wyroku 15 lat odbyła ponad dziesięć - mówi sędzia Grzegorz Zarzycki, przewodniczący Wydziału Penitencjarnego i Nadzoru nad Wykonywaniem Orzeczeń w Sądzie Okręgowym w Tarnobrzegu.

P.S. Imię kobiety zostało zmienione.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie