Tak było
Tak było
Dziewięcioletni chłopczyk uczy się w jednej ze szkół podstawowych w regionie. Ma problemy emocjonalne i po rozmowach z pedagogami szkolnymi matka zawiozła go na obserwację do szpitala przy ulicy Krychnowickiej w Radomiu. Tam miało dojść do gwałtu przez 16-letniego zwyrodnialca.
- Gdy następnego dnia wieczorem zadzwoniłam do niego, synek zaczął płakać do słuchawki, że ktoś mu "zrobił krecika". Przeraziłam się - opowiada matka dziewięciolatka.
Kobieta, że synek bronił się jak umiał przed napastnikiem. Rączkami trzymał z całych sił spodenki od piżamki, ale napastnik był zbyt silny. Zerwał piżamkę.
W kolejnej rozmowie dziecko przyznało matce, że napastnik jeszcze tego samego wieczoru wrócił na salę, gdzie przebywały dzieci i ponownie zaatakował chłopca. Tym razem doszło do znacznie brutalniejszego aktu.
Nie milkną głosy oburzenia na temat gwałtu, do jakiego miało dojść na dziewięcioletnim chłopcu, przebywającym na oddziale dziecięcym Szpitala Psychiatrycznego w Radomiu. Prokuratura sprawdzi czy było niedopełnienie obowiązków przez personel szpitala. O taką kontrolą poprosił też marszałek Mazowsza.
Matka dziewięciolatka potwierdza, że zwróciła się do mediów także dlatego, że nie dostała żadnych satysfakcjonujących wyjaśnień ze strony szpitala.
- Poczułam się zlekceważona, a na żadne pytanie o mego synka nie dostałam normalnej odpowiedzi od pani doktor - mówi kobieta i dodaje, że chodzi też jej o to, by w przyszłości nie doszło do podobnych, tragicznych zdarzeń na terenie szpitala.
KONTROLA MARSZAŁKA
Zwróciliśmy się do marszałka Mazowsza, który jest organem założycielskim szpitala przy ulicy Krychnowickiej, jakie podejmie kroki.
- Obecnie sprawę bada prokuratura. Wystąpiliśmy do dyrektora szpitala o niezwłoczne złożenie wyjaśnień w związku zaistniałą sytuacją - wyjaśnienie takie otrzymaliśmy z biura prasowego marszałka.
Przypomnijmy, że wcześniej o szpitalu powstał raport Rzecznika Praw Pacjenta działającego przy Ministerstwie Zdrowia. W dokumencie, który powstawał podczas kontroli we wrześniu 2011 roku czytamy, że pacjenci mieli utrudniony dostęp do toalet. Ubikacje miały być otwierane tylko w wyznaczonych godzinach. Pacjent, który w wyznaczonych godzinach nie mógł już wytrzymać z potrzebą naturalną, musiał załatwiać się do kosza. Były też ograniczane rozmowy telefoniczne z bliskimi. Kontrolujący odkryli też system kar.
Zapytaliśmy w Urzędzie Marszałkowskim, czy w szpitalu wszystkie zalecenia pokontrolne zostały wprowadzone.
- Po informacji od Rzecznika Praw Pacjenta marszałek zlecił dyrekcji szpitala natychmiastowe usunięcie wszelkich nieprawidłowości, na które wskazał Rzecznik. Dyrekcja zapewniła, że zostało to zrealizowane - czytamy w stanowisku biura prasowego.
CHŁOPIEC POD OPIEKĄ
Matka chłopca zgłosiła się tymczasem o wsparcie do Ośrodka Interwencji Kryzysowej w Radomiu. - Cały czas jesteśmy w kontakcie z matką chłopca. Pomagamy jej - mówi Włodzimierz Wolski, dyrektor Ośrodka i dodaje, że niezrozumiałym jest da niego, jak mogło dojść do napaści na terenie szpitala.
- Na jednym oddziale są dzieci z zaburzeniami emocjonalnymi i jednocześnie osoby dużo starsze, które przebywają w szpitalu w związku z czynami karalnymi. Czy jest to możliwe, że ci mali pacjenci nie mieli opieki personelu? - pyta Wolski.
Dziś mamy rozmawiać z Włodzimierzem Guzowskim, pełniącym obowiązki dyrektora lecznicy. Razem z ekipą TVN będziemy chcieli znaleźć odpowiedzi na wiele pytań. Relacja na bieżąco na echodnia.eu
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?