Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przybyli z Piekła - ruszył proces pary oskarżonej o brutalne zabicie trzech osób

Elżbieta ZEMSTA [email protected]
22-latka i 31-latek – para oskarżona o zabicie trzech osób wczoraj zasiadła na ławie oskarżonych w Sądzie Okręgowym w Kielcach, gdzie ruszył proces.
22-latka i 31-latek – para oskarżona o zabicie trzech osób wczoraj zasiadła na ławie oskarżonych w Sądzie Okręgowym w Kielcach, gdzie ruszył proces. Dawid Łukasik
On mówił, że wskoczyłby za nią w ogień, ona że się go bała, dlatego robiła wszystko, co kazał. Zdaniem prokuratury z zimną krwią zamordowali trzech mężczyzn tylko, dlatego, że wcześniej każdy z nich próbował zalecać się do niej. W poniedziałek na pierwszej rozprawie rodziny zabitych mówiły o oskarżonych, że to bestie.

Historia, jaką w poniedziałek w akcie oskarżenia zarysował prokurator, mogłaby być kanwą do mrocznego thrillera. Opowieścią dwójki zakochanych w sobie ludzi, w której jedno pociąga na dno to drugie. Na ławie oskarżonych w rozpoczętym w poniedziałek procesie zasiedli: 22-latka, niska, drobna z włosami skromnie splecionymi w warkocz i 31-letni ojciec czwórki dzieci. Wcześniej bardzo w niej zakochany. Miłość była tak silna, że on - zdaniem prokuratury - za jej namową zdolny był trzy razy zabić. Mężczyzna przyznaje się do winy. Policjantom mówił, że żałuje, chciałby cofnąć czas i nie wie, dlaczego zabił. Ona twierdzi, że jest niewinna i przyznaje się jedynie do zabrania dokumentów pierwszej ofierze. Policjantom tłumaczyła, że się bała swego partnera, bo ten ją bił.

"Zaciskałem pas"

Z ustaleń procesowych wynika, że para poznała się w 2010 roku. 31-latek w trakcie śledztwa opowiadał policjantom, że spotkał kobietę, gdy łapała okazję do Włocławka. Coś między nimi zaiskrzyło. Odtąd byli razem. Przemierzali Polskę wzdłuż i wszerz, łapali się dorywczych prac. On miał z wcześniejszego związku czwórkę dzieci. Najstarsze wychowywali rodzice jego ówczesnej partnerki, trójkę pozostałych jego rodzice. Ona do 18 roku życia przebywała w zakładzie wychowawczym. Gdy osiągnęła pełnoletność wyruszyła w Polskę.

Jak jest zapisane w aktach sprawy, na przełomie maja i czerwca 2011 roku oskarżeni wracali z Mazur, gdzie wcześniej pracowali. Zatrzymali samochód, białe audi. Za jego kierownicą siedział 46-letni mieszkaniec Siemiatycz na Podlasiu. 31-latek tak opowiadał w śledztwie o ich spotkaniu:

- Wsiedliśmy do jego samochodu i pojechaliśmy. Pił piwo. Na jednej ze stacji chciał, żebym kupił jeszcze kilka piw. Do mojej partnerki, która siedziała na tylnym siedzeniu odnosił się lekceważąco, mówił do niej: "ty młoda cicho siedź". Był wulgarny. Gdzieś przed Grójcem zatrzymaliśmy się na jednej z bocznych dróg. Kierowca wyciągnął butelkę wódki i chciał, żebyśmy się z nim napili. Tak zrobiłem. Później on usiadł za kierownicą i chyba usnął. Wtedy pojawił się pomysł, aby się go pozbyć i zdobyć auto - mówił policjantom oskarżony 31-latek.

Zdaniem śledczych, kobieta dała 31-latkowi swój pasek od spodni. Oskarżony wsiadł do wozu na miejsce pasażera za kierowcą i owinął pasek wokół szyi 46-latka.

- Nie słyszałem, żeby wydawał z siebie jakieś odgłosy. Nie bronił się, a ja po prostu mocno zaciskałem ten pas - wyjaśniał później policji.

Wyprawa na Pomorze

Po wszystkim, jak ustaliła prokuratura, para przeniosła zwłoki 46-latka do bagażnika auta i wspólnie ruszyła autem na Pomorze, w rodzinne strony 31-latka. Oskarżony tak wyjaśniał później powód wyprawy: - Przypomniałem sobie pewne miejsce, bagniste, które nadawało się do ukrycia zwłok. Jeździliśmy trochę tym autem, po pewnym czasie w środku zaczęło nieprzyjemnie pachnieć. Moja partnerka używała odświeżacza powietrza. Pojechaliśmy do mojej rodziny, a później do miejscowości o nazwie Piekło w powiecie sztumskim. Tam umieściliśmy ciało w bagnie - opowiadał policjantom 31-latek.

W akcie oskarżenia zapisano, że wkrótce po ukryciu ciała oskarżeni postanowili porzucić auto. Zrobili to na leśnej ścieżce. Następnie złapali okazję i znów udali się na poszukiwanie pracy. Wybrali Świętokrzyskie, bo uznali, że jest to region rolniczy i łatwiej będzie o pracę. Znaleźli ogłoszenie, zadzwonili i w tym samym dniu trafili do miejscowości Skrzelczyce w gminie Pierzchnica pod Kielcami. On został zatrudniony do pomocy przy gospodarstwie, ona w drobnych pracach wokół domu. Po kilku dniach, jak ustalili śledczy, gospodarz zatrudnił jeszcze jednego mężczyznę. Cała trójka miała nie raz spożywać wspólnie alkohol. Podczas jednej z takich imprez, mężczyzna miał się "dostawiać" do 22-latki.

"Za dużo widział"

- Obudziła mnie wtedy w nocy - mówił śledczym 31-latek: - Była bardzo zdenerwowana. Mówiła, że ten mężczyzna miał jej składać jakieś seksualne propozycje. Bała się, że ją zgwałci. Zdenerwowałem się, bo przecież dla niej wskoczyłbym w ogień. Na drugi dzień ją przeprosił.

Po kilkunastu dniach pracy pomiędzy oskarżonym a gospodarzem doszło do awantury. 31-latek postanowił odjeść z pracy, podobnie 22-latka i ich nowy kolega. Ustalili, że się napiją. Po drodze zrobili zakupy i z alkoholem poszli w zarośla. 31-latek tak w śledztwie relacjonował przebieg dalszych wydarzeń: - Wypiliśmy po kilka piw i butelkę wódki. W trakcie spożywania alkoholu stwierdziliśmy, że będzie go za mało. Nasz nowy znajomy dał pieniądze i prosił, żebym wspólnie z moją partnerką poszedł po więcej alkoholu. Tak też zrobiliśmy. Przed sklepem spotkaliśmy jakiegoś człowieka. Zaczęliśmy z nim rozmawiać i pić piwo. W pewnej chwili ten mężczyzna zaczął przymilać się do moje kobiety. Położył jej rękę na ramieniu. Ona się wystraszyła. Zaproponowałem, żeby poszedł z nami w miejsce gdzie pijemy. Już we czwórkę zaczęliśmy na nowo pić wódkę.

Później, zdaniem śledczych sprawy przybrały dramatyczny obrót. 31-latek tłumaczył w śledztwie policjantom, że jego partnerka była zdenerwowana tym, że 46-latek wcześniej przed sklepem się do niej zalecał.

- W pewnej chwili oskarżona 22-latka zaczęła bić rękami po głowie 46-latka, tego, który jako ostatni dołączył do grupy. Chwyciła pustą butelkę i uderzyła go w głowę. Z późniejszych wyjaśnień 31-latka wynika, że zaczęła go wzywać, aby pomógł jej obezwładnić 46-latka. 31-latek chwycił kawałek szkła i przeciął tętnicę na szyi 46-latka - czytał w uzasadnieniu aktu oskarżenia prokurator Cezary Kiszka, szef prowadzącej sprawę Prokuratury Rejonowej w Busku-Zdroju.

Potem, jak opowiadał oskarżony, kobieta miała podejść do drugiego z mężczyzn - 56-latka i stwierdzić, że "za dużo widział". Prokurator, tak przedstawiał kolejne wydarzenia: - 22-latka podała 31-latkowi nóż o ostrzu długim na 9 centymetrów, który ten wbił w oko 56-latkowi. Mężczyzna zmarł. Później para wspólnie przeniosła zwłoki bliżej zarośli, aby je ukryć.

Z ustaleń śledczych wynika, że po opisywanych zajściach 31-latek był ranny w rękę. Postanowił wezwać karetkę pogotowia. Ta podjechała niedaleko od miejsca, gdzie w krzakach leżały dwa ciała, jednak jej załoga nie miała możliwości ich zauważyć. 22-latkę i 31-latka policjanci zatrzymali w dwa dni po tragicznych wydarzeniach. Byli w lasku niedaleko Krakowa. Po nocy spędzonej pod chmurką.
- Wyjaśnienia oskarżonego 32-latka są spójne i nie dają podstaw, aby mu nie wierzyć. W ocenie zebranego materiału i przeprowadzonego śledztwa, jasnym jest, że oboje działali w sposób przemyślany, że zbrodni były zaplanowane. 22-latka w naszej ocenie była inspiratorką i prowodyrką zbrodni, ona też pomagała w ukryciu ciała - mówił w sądzie prokurator.

Na sali rozpraw obecne były rodziny i znajomi dwóch zamordowanych mieszkańców gminy Pierzchnica. Bliscy ofiar nie kryli łez słuchając opisu brutalnych mordów. W pewnej chwili od strony rodziny w kierunku oskarżonych padły wyzwiska: - To nie ludzie to bestie" - mówił ktoś.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie