Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ostro na linii: rolnicy z Lasocina - myśliwi z koła łowieckiego "Pustułka"

Michał LESZCZYŃSKI [email protected]
Paweł Rędziak (trzeci od lewej), wiceburmistrz Ożarowa oraz Bogusław Włodarczyk, starosta opatowski uciszają rolników i proszą, aby wypowiadali się pojedynczo.
Paweł Rędziak (trzeci od lewej), wiceburmistrz Ożarowa oraz Bogusław Włodarczyk, starosta opatowski uciszają rolników i proszą, aby wypowiadali się pojedynczo. Michał Leszczyński
Chodzi o dziki, które pustoszą uprawy rolników z Lasocina. Plantatorzy domagają się od myśliwych uczciwych zasad rekompensat za straty na polach. W przeciwnym razie zapowiadają składanie pozwów w sądzie.
Wśród rolników spotkanie wzbudziło ogromne zainteresowanie. Do remizy przyszło czterdzieści osób.
Wśród rolników spotkanie wzbudziło ogromne zainteresowanie. Do remizy przyszło czterdzieści osób. Michał Leszczyński

Wśród rolników spotkanie wzbudziło ogromne zainteresowanie. Do remizy przyszło czterdzieści osób.
(fot. Michał Leszczyński)

Do bardzo emocjonującego i głośnego spotkania doszło w środę w remizie w Lasocinie. Spotkali się miejscowi rolnicy z Mirosławem Frączkiem, prezesem koła łowieckiego "Pustułka" oraz władzami gminy Ożarów i powiatu opatowskiego.

RACJE ROLNIKÓW

Grupa rolników pytała prezesa Frączka, dlaczego myśliwi tak późno od chwili zgłoszenia przyjeżdżają szacować straty.

- Zjawili się po dwunastu dniach - mówi jeden z plantatorów. - Uprawa nie może czekać. Jeżeli zaoram, to nie będzie dowodu zniszczenia.

Rolnicy domagali się od władz gminy, aby przy szacowaniu strat był ktoś z urzędu. Jednak gmina umyła ręce. Przedstawiciel komisji rolnictwa powiedział, że w tej sprawie gmina nic nie może. Producenci obawiają się nierzetelnej wyceny strat na polach ze strony myśliwych.

- Przy protokole jestem ja jeden rolnik, myśliwych siedmiu. Piszą w kwitach, co im pasuje - argumentuje kolejny rolnik. - Chodzi o to, aby rolnikowi nie dać grosza - podsumowuje inny.
Zdaniem rolników, nikt z myśliwych nie wyszedł z inicjatywą zakupu urządzeń odstraszających dziki, jak armatki hukowe, czy tak zwane elektryczne pastuchy.

- Najlepiej przyjechać i udowadniać nam, że to nie zwierzyna zniszczyła uprawy tylko źle wysialiśmy, pszenica wymarzła czy buraki nie takie - krzyczał rolnik, którego przeraża też sterta dokumentów niezbędna do wypłaty odszkodowania. - Potrzebny wypis z ewidencji gruntów, nipy, regony, mapki, zaświadczenia, numery kont. A może czegoś braknie i już będzie podstawa, aby nie wypłacić. Wszystko po to, aby rolnika zgnoić.

- Dlaczego myśliwi z koła łowieckiego z Ostrowca Świętokrzyskiego przyjadą na każde zgłoszenie i bez problemu wypłacą? Ciągle jest problem z kołem "Pustułka" - mówili rolnicy.

RACJE MYŚLIWYCH

Głos zabrał proboszcz parafii w Lasocinie, ksiądz Mirosław Frączek, jednocześnie prezes koła łowieckiego Pustułka. Powoływał się na artykuł w branżowym czasopiśmie "Brać łowiecka" z listopada ubiegłego roku, w którym przedstawiono szczegółowe zasady szacowania strat na polach spowodowanych przez zwierzynę leśną.

- Wielokrotnie mówiłem rolnikom, aby zjednoczyli się, wybrali spośród siebie pięć osób i poszli na kurs szacowania strat, który od osoby kosztuje tysiąc złotych. Wtedy będą mogli uczestniczyć w szacowaniu. Minister ochrony środowiska wskazał, że tylko osoba przeszkolona może dokonywać takich czynności - mówił ksiądz do czterdziestu rolników zgromadzonych w remizie.

Ksiądz, powołując się na przepisy wskazał również, że zabezpieczanie pól przed zwierzętami leśnymi jest w gestii właściciela pola.

- Dzierżawcy i zarządcy obwodów łowieckich nie pełnią roli agencji ochrony mienia, a ich działalność nie polega na pilnowaniu - podkreślał duchowny. - Jak w tamtym roku wschodziły buraki, spędziłem trzy tygodnie na waszych polach. Żeby odstraszyć zwierzynę paliłem opony, co ekologom nie spodobałoby się. Byłem na polach u pana Mirka, Stasia, Leszka - wskazywał ksiądz palcem. - W tym roku kupiłem dwa i pół kilometra elektrycznego pastucha i armatki hukowe. Ja nie mogę tego dać, ale mogę wydzierżawić na czas, kiedy dzikom najlepiej smakują buraki.

Prezes koła "Pustułka" odniósł się również do zarzutów zbyt nadmiernej biurokracji przy wypłacie odszkodowań.

- Trzeba podać numer działki, bowiem firma ubezpieczeniowa sprawdza powierzchnię satelitarnie. Rolnicy podają powierzchnię na "oko", a firma ubezpieczeniowa żąda dokładnych areałów. W niektórych przypadkach odmawiano wypłaty, gdyż podana przez rolnika powierzchnia nie zgadzała się ze stanem faktycznym - mówił prezes. Ksiądz podkreślił, że nigdy nie było problemy z wypłatą jakiejkolwiek rekompensaty.

Na sali padły ostre słowa. Każdy z rolników miał coś do powiedzenia.
Na sali padły ostre słowa. Każdy z rolników miał coś do powiedzenia.

Michał Leszczyński

Na sali padły ostre słowa. Każdy z rolników miał coś do powiedzenia.

(fot. Michał Leszczyński)

STAROSTWO POMOŻE

Na zebraniu obecny był Bogusław Włodarczyk, starosta opatowski. Zaapelował do rolników i prezesa koła łowieckiego o kompromis.

- Rolnicy muszą mieć do dyspozycji numery telefonów, aby przyjazd komisji odbywał się sprawnie. Usiądźcie państwo i opracujcie zasady postępowania - zachęcał Włodarczyk. I dodał, że samorząd powiatowy jest skłonny zapłacić za kurs szacowania strat po to, aby rolnicy uczestniczyli w czynnościach przeprowadzanych przez myśliwych i patrzyli im na ręce.

- Jeżeli polubowne metody zawiodą, weźmiemy na swoje barki opłacenie prawników, którzy w sądach z pełnomocnictwa rolników zastąpią ich w drodze po rzetelne odszkodowania od koła łowieckiego - dodał starosta Włodarczyk. - Nie może być tak, że sto procent upraw zniszczą zwierzęta i nikt nie weźmie za to odpowiedzialności, skoro w tym przypadku ma kto. Przyjemność polowania musi kosztować.

DZIKI NA POLU

Wieś Lasocin leży w bliskim sąsiedztwie lasów. Wczesną wiosną dziki wychodzą na pola i jedzą kiełkujące zboża, kukurydzę czy wschodzące buraki. Stado dzików przez kilka dni, wychodząc na nocny żer jest w stanie zniszczyć kilka hektarów upraw. Zgodnie z polskim prawem, dzika zwierzyna jest własnością państwa, ale za szkody przez nią wyrządzone w tym przypadku odpowiadają koła łowieckie, które wypłacają odszkodowania dla rolników. Koło łowieckie "Pustułka", jak mówił ksiądz Mirosław Frączek, rocznie wypłaca 50 tysięcy złotych odszkodowania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie