Pół roku po nieprawomocnym, skazującym wyroku Sądu Rejonowego w Nisku, oskarżeni o przyjęcie łapówki policjanci (jeden obecnie emeryt, drugi zawieszony w czynnościach), ponownie staną przed sądem. Przestępstwa, z które zostali skazani mieli się dopuścić ponad cztery lata - na początku marca 2008 roku. Cała sprawa zresztą mogłaby sama w sobie posłużyć za scenariusz filmu fabularnego…
Feralnego dla policjantów dnia dwaj koledzy z jednej więziennej celi - Michał J. i Zbigniew R.
zorganizowali prowokację. Jadąc audi w Katach koło Niska zostali zatrzymani przez patrol drogówki ze Stalowej Woli, gdyż przekroczyli dopuszczalną prędkość jazdy o ponad 50 kilometrów na godzinę.
Nie ubolewali bynajmniej z tego powodu, bowiem taki był oczekiwany efekt misternie przygotowanego przez nich planu. Policjanci nie wiedzieli, że wcześniej kierowca audi wspólnie z kolegą w kamizelce zainstalował urządzenie nagrywające dźwięk i obraz.
Za przekroczenie prędkościkodeks drogowy przewidywał 400 złotych mandatu i 10 punktów karnych. Na nagraniu widać i słychać, jak kierowca audi prosi policjantów, by nie karali go za wykroczenie, z które naliczone będą punkty karne. Swoją prośbę kierowca popierał argumentem - zaczął ostentacyjnie machać stuzłotowym banknotem. Funkcjonariusze w tym czasie zastanawiali się, jakie wykroczenie wpisać w blankiet, by nie naliczać punktów karnych. Wszystko to widać i słychać na filmie, jaki nagrał kierowca audi siedząc w radiowozie…
Ostatecznie stuzłotówkę kierowca położył do schowka obok dźwigni ręcznego hamulca, pomiędzy siedzeniami w radiowozie. Po opuszczeniu radiowozu mężczyzna wrócił do samochodu. Kilkanaście minut później jego kolega podjechał pod radiowóz i ku zaskoczeniu policjantów, odtworzył im na laptopie film…
Michał J. i Zbigniew R. zażądali od policjantów 30 tysięcy złotych, w przeciwnym razie grozili wysłaniem nagrania do Biura Spraw Wewnętrznych i dziennikarzy. Jak ustaliła prokuratura funkcjonariusze zaczęli się targować. Zgadzali się zapłacić 5, potem 10 a nawet 15 tysięcy złotych okupu, w zamian za odzyskanie nagrania. Przestępcy byli nieugięci - chcieli 30 tysięcy.
Po przemyśleniu sprawy funkcjonariusze powiadomili swoich przełożonych o szantażu, z samymi szantażystami umówili się na przekazanie pierwszej części okupu. To była zasadzka i szantażyści zostali zatrzymani.
Obaj szantażyści w lipcu 2009 roku zostali skazani na kary po dwa lata więzienia. Wówczas w ich procesie oskarżycielami posiłkowymi byli "pokrzywdzeni" policjanci, którzy robili wiele, by… złagodzić zarzuty szantażystom. Mieli świadomość, że szantażyści będą z kolei świadkami w ich procesie o łapówkarstwo. Proces toczył się tak długo, bo policjanci chorowali. Jeden z nich przeszedł na emeryturę i pracuje w firmie ochroniarskiej. Drugi jest zawieszony w czynnościach. Obaj nie przyznawali się do zarzutów, próbując podważać dowody a te wydają się być oczywiste. Prokuratura ustaliła także, iż obaj policjanci mają na koncie więcej przyjętych łapówek.
Rozprawa apelacyjna trafi na wokandę Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu najprawdopodobniej w lipcu. Sąd może utrzymać wyrok, zmienić go lub uchylić sprawę do ponownego rozpoznania przez sąd rejonowy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?