Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Motocyklista zginął podczas Rajdu Baja Carpathia! Wyścig przerwany

Gerard STAŃCZYK
Według nieoficjalnych informacji motocyklistą, który poniósł śmierć był zawodnik z Włoch (na pierwszym planie)
Według nieoficjalnych informacji motocyklistą, który poniósł śmierć był zawodnik z Włoch (na pierwszym planie) Gerard Stańczyk
Tragedia zakończyła Rajd Baja Carpathia rozgrywany w okolicach Stalowej Woli. To był trzeci wypadek na tej imprezie.

Andrea Brunod, 41 - letni motocyklista z Włoch zginął w niedzielne przedpołudnie na trasie terenowego Rajdu Baja Carpathia w okolicach Bojanowa w powiecie stalowolskim. Był to trzeci, najtragiczniejszy wypadek podczas trzydniowego rajdu.

Do wypadku doszło na 61. kilometrze odcinka specjalnego, około godziny 10.30.

NA PROSTEJ DRODZE

- Droga była prosta, bez dziur, miała z pięć metrów szerokości. Nie wiem, co się mogło stać. Była tam gruba gałąź, przez którą przypuszczam stracił panowanie nad kierownicą - opowiada kierowca quada, który udzielał Brunodowi pierwszej pomocy.

- Motocykl był nieuszkodzony, natomiast drzewo przy drodze było na dole okorowane. Myślę, że uderzył w nie klatką piersiową. Jak ją uciskałem czułem miękkość. Kask był nieuszkodzony, tylko daszek się złamał. Jak tam dojechałem to już chyba nie żył. To był duży mężczyzna, pamiętam go z zeszłorocznego Baja Carpathia. Miał ze 130 kilogramów i jak taka masa uderzyła w drzewo, to musiało dojść do poważnych obrażeń.

Mężczyzna powiadomił karetkę, pomoc dotarła na miejsce, tu padają różne wersje, po około 15 - 22 minutach. Reanimacja nie powiodła się. Pomocy musiano udzielić żonie Brunoda, przebywającej w bazie rajdu w Centrum Edukacji Zawodowej w Stalowej Woli. Na wieść o tragedii doznała szoku.
Rajd został oczywiście zakończony. W planie był odcinek popołudniowy. Zrezygnowano z uroczystej ceremonii wręczenia nagród, jaka miała się odbyć tego dnia przed Miejskim Domem Kultury w Stalowej Woli. Na miejsce wypadku udał się prokurator i policja.

NIESZCZĘŚCIA OD POCZĄTKU

Tegoroczna, trzecia edycja Rajdu Baja Carpathia była wyjątkowo nieszczęśliwa. W piątek w prologu rozegranym w Stalowej Woli na błoniach nad Sanem dachowała węgierska załoga Erik Korda i Peter Czegledi, jadący nissanem navara. Korda doznał urazu kręgosłupa. Prolog został przerwany. W sobotę zawodnicy rywalizowali w okolicach wsi Krawce i tu doszło do kolejnego wypadku. W płomieniach stanął quad Łukasza Lewego. Wcześniej wspominał on, że ma problemy z paliwem, które wylewało mu się z gaźnika. Doznał poparzeń rąk i nóg. Mimo tego wypadku rajd był kontynuowany.

Kierowcy, z którymi rozmawialiśmy byli pełni uznania dla urozmaiconego terenu w jakim przyszło im jechać ale podkreślali, że rajd był trudny. - W pewnych miejscach droga była tak wąska, że lusterka samochodu ocierały się niemal o gałęzie drzew - mówi Adam Małysz. Natomiast szczecinianka Klaudia Klarycka, może mówić o szczęściu. Wykręciła jej się kierownica (sic!) i uderzyła drzewo, jednak przy niedużej szybkości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie