Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Potomkowie ofiar i katów w Marszu Życia w Kielcach (zdjęcia)

Lid
Uczestnicy Marszu Życia nie mogli powstrzymać łez słuchając zarówno potomków ofiar jak i katów.
Uczestnicy Marszu Życia nie mogli powstrzymać łez słuchając zarówno potomków ofiar jak i katów. Aleksander Piekarski
Wśród kilkuset osób biorących udział w Marszu życia są potomkowie ofiar: Żydów zamordowanych w czasie II wojny światowej oraz potomkowie morderców. We wtorek pod pomnikiem menory odbyło się spotkanie, na którym wielokrotnie padło słowo: wybaczamy.

[galeria_glowna]

Warto wiedzieć

Warto wiedzieć

Marsz Życia w Polsce jest inicjatywą Jobsta i Charlotte Bittner oraz organizacji TOS Ministries z Tybingi w Niemczech. Podobne marsze odbyły się w ponad 80 miastach w 12 krajach, nie tylko europejskich, ale też w Ameryce Północnej i Łacińskiej. Wzięły w nich udział tysiące uczestników.
Obecny Marsz Życia potrwa 5 dni. Około czterystu osób przejedzie po Polsce łącznie 2200 km. Linia marszu ułoży się w gwiazdę Dawida i obejmie wszystkie sześć obozów zagłady, które znajdowały się na terenie Polski - w Auschwitz, Treblince, Bełżcu, Majdanku, Chełmnie i Sobiborze.

Pomysł Marszu Życia narodził się w Tybindze, w Niemczech, kiedy niewielka grupa Niemców zaczęła badać nazistowską historię swojego miasta. To oni poznając prawdę o przeszłości swych najbliższych zaproponowali zorganizowanie marszy, które zerwą zmowę milczenia. Chcieli by potomkowie wypowiedzieli słowa, których ich ojcowie i dziadkowie nigdy nie powiedzieli oraz słuchać głosu ofiar i ich potomków tam, gdzie miały miejsce śmierć i zniszczenie.

W polskim marszu udział biorą Polacy, Niemcy, Amerykanie i mieszkańcy Izraela. Ponad 50 członków niemieckiej delegacji to potomkowie funkcjonariuszy Wehrmachtu, policji lub SS, którzy w czasie wojny brali czynny udział w zagładzie Żydów. Zgromadzeni pod menorą mogli wysłuchać wstrząsających zwierzeń dwóch Niemek. Krewny jednej z nich był profesorem, wdrażającym teorię o czystości ras, dziadek i pradziadek konstruowali bomby zrzucane na podbijane przez Niemców tereny. Pradziadek drugiej był policjantem, w 1938 zmienił nazwisko Kasperek na bardziej niemieckie. -Policja robiła to samo co SS - wyjaśniała drżącym głosem kobieta.- Na rękach mojej rodziny jest krew pomordowanych. O tym nie mówiło się w moim domu, matka powtarzała tylko: przeszłość to przeszłość. Dlatego tu jestem: by przerwać to milczenie i prosić o przebaczenie Polaków i Żydów, którym tyle złego uczynili moi najbliżsi.

Słowo wybaczamy usłyszały od tych, którzy najbardziej ucierpieli: od Petera Rota, który urodził się w obozie w Sztuthofie a także od Chaima, wnuka Ziuty Hartman, która przeżyła kieleckie getto.
Przebaczenie i pojednanie jest głównym celem spotkań uczestników marszu, którzy chcą odwiedzić wszystkie obozy zagłady. W Kielcach powód ich wizyty był szczególny: 70 lat temu Niemcy wymordowali ponad 20 tysięcy Żydów zgromadzonych w tutejszym gettcie.

- O tej porze, 21 sierpnia o godz. 8.35 w komorach w Treblince już zginęła pierwsza partia, 7 tysięcy osób przywiezionych z Kielc - przypominał Bogdan Białek, prezes Stowarzyszenia im. Jana Karskiego. Opowiedział o kilku okrutnych zbrodniach popełnianych przez Niemców w tamtych, sierpniowych dniach: wymordowaniu ciężarnych kobiet, pacjentów szpitala, dzieci z sierocińca. - Tego nie robiły bestie, jak zwykliśmy mówić - podkreślał. - To byli tacy sami ludzie jak my. Dlatego potrzebne są takie spotkania, byśmy mogli zajrzeć we własne sumienia.

Po wspólnej modlitwie uczestnicy Marszu Życia ruszyli w dalszą drogę. Główna ceremonia planowana jest 23 sierpnia w Warszawie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie