Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pijani w sztok plażowicze i gołe plażowiczki zmorą ratowników nad Jeziorem Tarnobrzeskim

Klaudia TAJS [email protected]
Mateusz Bajer, instruktor i szef tarnobrzeskich ratowników przy lunecie nad Jeziorem Tarnobrzeskim.
Mateusz Bajer, instruktor i szef tarnobrzeskich ratowników przy lunecie nad Jeziorem Tarnobrzeskim. Klaudia Tajs
Mówią o sobie, że są młodzi, sprawni i lepsi od ratowników z kultowego serialu "Słoneczny Patrol".

Ubrani w czerwone koszuli, dzień w dzień czuwają nad bezpieczeństwem plażowiczów korzystających z uroków Jeziora Tarnobrzeskiego. Za sprawą oryginalnej lunety, widzą najmniejszy ruch plażowiczów i poznają ich zachowania, które często pozostawiają wiele do życzenia.

Tegoroczny sezon nad Jeziorem Tarnobrzeskim dobiega końca. Plaża będzie czynna do końca września. Ratownicy z Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, którzy powoli podsumowują kończący się sezon. - Jesteśmy dla plażowiczów i zawsze na nich czekamy - tłumaczy Mateusz Bajer, instruktor i szef tarnobrzeskich ratowników.

- Najlepszy plażowicz wbrew pozorom to nie taki, który leży i nic nie robi. To aktywny plażowicz, który spaceruje brzegiem i może nam pomóc. Wypatrzyć przewrócony materac, łódź, czy osobę wzywającą pomocy z wody.

OD RANA DO WIECZORA

Na dwóch kąpieliskach nad Jeziorem Tarnobrzeskim, których linia brzegowa wynosi łącznie 1 kilometr 700 metrów pracuje sześcioro ratowników. Kolejne dwie osoby pełnią całodobowe dyżury w bazie Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Ratownicy pracują codziennie, bez względu na pogodę. Czuwają nad bezpieczeństwem, kiedy temperatura powietrza pokazuje 19 stopni i wtedy, gdy z nieba leje się 40-stopniowy żar.

O specyfice pracy opowiada szef ratowników Mateusz Bajer. - Kąpieliska są czynne od godziny 10 do 18 - wyjaśnia. - Ratownicy przychodzą pół godziny wcześniej, sprawdzają dno, rozkładają sprzęt. To czysta rutyna, ale wynikająca z ich obowiązków. Nie jesteśmy zależni od pogody. Czerwoną flagę możemy wywiesić w wyjątkowych sytuacjach, dlatego jesteśmy niemal codziennie.

Mateusz Bajer z dumą podkreśla, że jednostka WOPR dyżurująca nad Jeziorem Tarnobrzeskim, może pochwalić się najnowocześniejszym sprzętem, o jakim mogą pomarzyć inne podkarpackie jednostki. Przy obydwu kąpieliskach zacumowane są łodzie z silnikami motorowymi. Na bazie WOPR stacjonują dwie duże łodzie motorowe i wodny skuter. Ratownicy dysponują sprzętem niezbędnych do udzielania pomocy przedmedycznej.

PIJĄ GDZIE SIĘ DA

Ratowników jest sześcioro, a bywają dni, że plażowiczów tysiące. Nawet 20 tysięcy! I właśnie takie dni, w ich codziennej pracy nad brzegiem jeziora są najtrudniejsze. - My jesteśmy dla plażowiczów, ale oni nie zawsze dla nas - mówi Mateusz i podaje przykłady nagannych zachowań. Zachowań, wywołanych alkoholem.

- Nierzadki jest widok wycieczki o godzinie dziewiątej rano z trzema transporterami piwa na pięć osób i plecakiem alkoholu - wylicza. - To przykre, ale plażowicze piją. I to coraz więcej. Piją nad brzegiem, na materacach na wodzie. Piją w rowerkach i łodziach wiosłowych. Piją wszędzie. Alkohol jest dla ludzi, można się napić, ale trzeba umieć.

Po godzinie 18 plaża jest zamknięta. Tak mówi regulamin kąpieliska. Jednak nie brakuje śmiałków, którzy pod osłoną nocy pragną zanurzyć się w wodach byłego wyrobiska siarki. - Na takich amatorów nocnych kąpieli też mamy sposób - zapewnia ratownik. - Zaprzyjaźnieni policjanci udostępniają nam reflektor, który ściąga keję z odległości 700-metrow. Widzimy wszystko na kamerze, która działa całodobowo. Dlatego jeśli komuś uda się przemknąć koło strażnika, wpada w nasze sidła.

ZGUBIONE DZIECI
GOŁE PLAŻOWICZKI

Mimo stojących przy plaży znaków przypominających o stałej obserwacji bawiących się na plaży dzieci sytuacje, kiedy zapłakany maluch szuka wśród wypoczywających swoich rodziców, zdarzają się coraz częściej. - Zauważyliśmy, że wielu rodziców nie interesuje się swoimi pociechami - ostrzega ratownik. - Małemu dziecku nie można się dziwić, że chce skorzystać z wody i zabawy na brzegu. To rodzice są mało odpowiedzialni. Kiedy dopisuje pogoda, to mamy nawet cztery zgłoszenia o zgubieniu dziecka.
Zmorą ratowników są amatorzy grilowania. Mimo wyznaczonych miejsc, wielu wypoczywających ustawia grila w niedozwolonym miejscu. Mimo sprzeciwu leżących obok plażowiczów, wykłada na ruszt kiełbasę i inne frykasy. - Ci, którym grill przeszkadza skarżą się nam i policji - tłumaczy Mateusz Bajer.- Staramy się rozładować sytuacje grzecznościowo i kulturalnie. Nie mamy zamiaru używać siły.

Dzięki specjalistycznej lunecie, ratownicy stojąc nad brzegiem mogą wypatrzyć sytuacje, o których często woleliby nie mówić. To między innymi rozbierające się kobiety, ale nie tylko. Często stają się świadkami sytuacji żenujących i skrajnie rażących. - To przypadek z ostatnich dni, pani wypłynęła rowerkiem na jezioro, rozebrała się i wysikała do wody - wspomina ratownik. - Czy to normalne zachowanie? Raczej nie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie