Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sprawa inwestycji przy ulicy Okrzei w Kielcach trafi do sądu

Paweł WIĘCEK [email protected]
Tak ma wyglądać luksusowy apartamentowiec przy ulicy Okrzei w Kielcach. Obiekt jednak nieprędko powstanie…
Tak ma wyglądać luksusowy apartamentowiec przy ulicy Okrzei w Kielcach. Obiekt jednak nieprędko powstanie… archiwum
Od blisko roku stoi budowa apartamentowca przy ulicy Okrzei w Kielcach. Bo urzędnicy się spierają. Inwestor żąda odszkodowania od miasta.

Nadzór budowlany twierdzi, że nową decyzję o pozwoleniu na budowę powinno wydać miasto. Miasto jest innego zdania i przekonuje, iż wszystko jest w rękach inspektora nadzoru budowlanego. Tymczasem ludzie wciąż czekają na klucze do lokali, a inwestorowi grozi upadłość.

Przypomnijmy. W grudniu ubiegłego roku Główny Inspektor Nadzoru Budowlanego stwierdził nieważność wydanej przez prezydenta Kielc decyzji o pozwoleniu na budowę nowoczesnego apartamentowca przy ulicy Okrzei. Powodem były między innymi rozbieżności między warunkami zabudowy określonymi dla przedsięwzięcia przez miejskich urzędników a projektem, jaki przedłożył inwestor i w oparciu o który uzyskał zgodę na rozpoczęcie robót.

Po decyzji Głównego Inspektora Nadzoru Budowlanego Kielecka Grupa Inwestycyjna wstrzymała prace. Jednocześnie odwołała się od tej decyzji do sądu i zwróciła się z wnioskiem do prezydenta Kielc o wydanie nowego pozwolenia na budowę. Jednocześnie KGI wezwała miasto do zapłaty odszkodowania w wysokości ponad 3,5 miliona złotych za wydanie decyzji z rażącym naruszeniem prawa.

SPÓR MIĘDZY URZĘDAMI

W kwietniu prezydent uzyskał zgodę Ministerstwa Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej na odstępstwo od przepisów techniczno-budowlanych dla budynku, ale decyzji o pozwoleniu na budowę nie wydał.

- W maju otrzymałem pismo od pana prezydenta z informacją, iż organem właściwym do wydania pozwolenia na kontynuację inwestycji jest Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego. Zwróciliśmy się więc do tej instytucji, ale spotkaliśmy się z odmową - opowiada Zbigniew Kraszewski, prezes KGI.
Dlaczego? - Według Głównego Inspektora Nadzoru Budowlanego pozwolenie powinien wydać organ administracji architektoniczno-budowlanej, czyli prezydent Kielc. Organ nadzoru nie może wydać w tym przypadku pozwolenia, ponieważ nie wstrzymał robót i nie prowadził postępowania naprawczego - wyjaśnia Wiesław Krzyk, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego dla miasta Kielce.

Innego zdania jest Andrzej Kędra, dyrektor Wydziału Architektury i Urbanistyki kieleckiego ratusza. Przywołuje przykład budynku po drugiej stronie ulicy Okrzei, co do którego Najwyższy Sąd Administracyjny, rozstrzygając spór kompetencyjny między miastem a Powiatowym Inspektorem Nadzoru Budowlanego, orzekł, iż organem właściwym do wydania nowego pozwolenia na budowę jest nadzór budowlany.

- Sąd wyszedł z takiej wykładni, iż pozwolenie na budowę wydaje się przed rozpoczęciem prac. Konsekwencją tego rozumowania jest, że w przypadku jeżeli prace są rozpoczęte, to organ administracji architektoniczno-budowalnej jest niewłaściwy do rozpatrzenia sprawy - mówi Kędra.
Podobnie uważa Zbigniew Kraszewski. - Sytuacja prawna tamtej oraz naszej inwestycji, a nawet przyczyny, dla których Generalny Inspektor Nadzoru Budowlanego unieważnił decyzję prezydenta jest identyczna. Dlaczego więc inspektor Krzyk w tamtej uruchamia procedurę, a w naszej waha się? Kto miałby odwagę unieważnić jego decyzję wobec stanu prawnego i wyroków? - pyta prezes Kraszewski.
- To jednostkowa sprawa. Nas nie wiążą roztrzygnięcia sądu administracyjnego w indywidualnych sprawach. Postępujemy według wykładni Generalnego Inspektora Nadzoru Budowlanego. Gdybym wydał decyzję, organ drugiej instancji uchyli ją i sprawa wróci do punktu wyjścia - odpowiada Wiesław Krzyk.

PRZERWAĆ KRĄG NIEMOCY

Zbigniew Kraszewski jest zdruzgotany. - Najwyższy czas skończyć ten koszmarny krąg niemocy wszystkich urzędów i przejąć się losem klientów oraz firmy zagrożonej upadłością przez brak wykonywania obowiązków przez służby, które mają pomagać, a nie tworzyć bariery uniemożliwiające kontynuowanie inwestycji - mówi.

Czy z tej sytuacji jest jakiejś wyjście? - Jeśli pan Krzyk uważa się za niewłaściwego w sprawie, może wystąpić do sądu o rozstrzygnięcie sporu. W naszej ocenie nie popełniamy błędu - mówi Andrzej Kędra.

Zbigniew Kraszewski mówi, że skierowanie sprawy do sądu administracyjnego to najgorszy z możliwych scenariuszy, ponieważ przedłuży o kilka miesięcy możliwość rozpoczęcia robót.

- Żyliśmy nadzieją, że niezwłocznie rozpoczniemy prace. W tym momencie nadzieja zaczyna się zmniejszać. Nie potrafię przy takim stanowisku organów określić daty wejścia na budowę i jej zakończenia. Potrzebujemy cztery miesiące, by zakończyć prace. Cierpliwość ludzi się skończyła, wszyscy mają opiekunów prawnych i mogą wystąpić o rozwiązanie umów z KGI, która wszystkie środki własne i klientów do realizacji tej części inwestycji i nie mamy środków, które zabezpieczają możliwość zwrotu. Grozi nam poddanie spółki upadłości - podkreśla.

Spółka broni się przed tym rękami i nogami. Pod koniec października złożyła do sądu pozew o zapłatę odszkodowania przez miasto Kielce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie