Nadzór budowlany twierdzi, że nową decyzję o pozwoleniu na budowę powinno wydać miasto. Miasto jest innego zdania i przekonuje, iż wszystko jest w rękach inspektora nadzoru budowlanego. Tymczasem ludzie wciąż czekają na klucze do lokali, a inwestorowi grozi upadłość.
Przypomnijmy. W grudniu ubiegłego roku Główny Inspektor Nadzoru Budowlanego stwierdził nieważność wydanej przez prezydenta Kielc decyzji o pozwoleniu na budowę nowoczesnego apartamentowca przy ulicy Okrzei. Powodem były między innymi rozbieżności między warunkami zabudowy określonymi dla przedsięwzięcia przez miejskich urzędników a projektem, jaki przedłożył inwestor i w oparciu o który uzyskał zgodę na rozpoczęcie robót.
Po decyzji Głównego Inspektora Nadzoru Budowlanego Kielecka Grupa Inwestycyjna wstrzymała prace. Jednocześnie odwołała się od tej decyzji do sądu i zwróciła się z wnioskiem do prezydenta Kielc o wydanie nowego pozwolenia na budowę. Jednocześnie KGI wezwała miasto do zapłaty odszkodowania w wysokości ponad 3,5 miliona złotych za wydanie decyzji z rażącym naruszeniem prawa.
SPÓR MIĘDZY URZĘDAMI
W kwietniu prezydent uzyskał zgodę Ministerstwa Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej na odstępstwo od przepisów techniczno-budowlanych dla budynku, ale decyzji o pozwoleniu na budowę nie wydał.
- W maju otrzymałem pismo od pana prezydenta z informacją, iż organem właściwym do wydania pozwolenia na kontynuację inwestycji jest Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego. Zwróciliśmy się więc do tej instytucji, ale spotkaliśmy się z odmową - opowiada Zbigniew Kraszewski, prezes KGI.
Dlaczego? - Według Głównego Inspektora Nadzoru Budowlanego pozwolenie powinien wydać organ administracji architektoniczno-budowlanej, czyli prezydent Kielc. Organ nadzoru nie może wydać w tym przypadku pozwolenia, ponieważ nie wstrzymał robót i nie prowadził postępowania naprawczego - wyjaśnia Wiesław Krzyk, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego dla miasta Kielce.
Innego zdania jest Andrzej Kędra, dyrektor Wydziału Architektury i Urbanistyki kieleckiego ratusza. Przywołuje przykład budynku po drugiej stronie ulicy Okrzei, co do którego Najwyższy Sąd Administracyjny, rozstrzygając spór kompetencyjny między miastem a Powiatowym Inspektorem Nadzoru Budowlanego, orzekł, iż organem właściwym do wydania nowego pozwolenia na budowę jest nadzór budowlany.
- Sąd wyszedł z takiej wykładni, iż pozwolenie na budowę wydaje się przed rozpoczęciem prac. Konsekwencją tego rozumowania jest, że w przypadku jeżeli prace są rozpoczęte, to organ administracji architektoniczno-budowalnej jest niewłaściwy do rozpatrzenia sprawy - mówi Kędra.
Podobnie uważa Zbigniew Kraszewski. - Sytuacja prawna tamtej oraz naszej inwestycji, a nawet przyczyny, dla których Generalny Inspektor Nadzoru Budowlanego unieważnił decyzję prezydenta jest identyczna. Dlaczego więc inspektor Krzyk w tamtej uruchamia procedurę, a w naszej waha się? Kto miałby odwagę unieważnić jego decyzję wobec stanu prawnego i wyroków? - pyta prezes Kraszewski.
- To jednostkowa sprawa. Nas nie wiążą roztrzygnięcia sądu administracyjnego w indywidualnych sprawach. Postępujemy według wykładni Generalnego Inspektora Nadzoru Budowlanego. Gdybym wydał decyzję, organ drugiej instancji uchyli ją i sprawa wróci do punktu wyjścia - odpowiada Wiesław Krzyk.
PRZERWAĆ KRĄG NIEMOCY
Zbigniew Kraszewski jest zdruzgotany. - Najwyższy czas skończyć ten koszmarny krąg niemocy wszystkich urzędów i przejąć się losem klientów oraz firmy zagrożonej upadłością przez brak wykonywania obowiązków przez służby, które mają pomagać, a nie tworzyć bariery uniemożliwiające kontynuowanie inwestycji - mówi.
Czy z tej sytuacji jest jakiejś wyjście? - Jeśli pan Krzyk uważa się za niewłaściwego w sprawie, może wystąpić do sądu o rozstrzygnięcie sporu. W naszej ocenie nie popełniamy błędu - mówi Andrzej Kędra.
Zbigniew Kraszewski mówi, że skierowanie sprawy do sądu administracyjnego to najgorszy z możliwych scenariuszy, ponieważ przedłuży o kilka miesięcy możliwość rozpoczęcia robót.
- Żyliśmy nadzieją, że niezwłocznie rozpoczniemy prace. W tym momencie nadzieja zaczyna się zmniejszać. Nie potrafię przy takim stanowisku organów określić daty wejścia na budowę i jej zakończenia. Potrzebujemy cztery miesiące, by zakończyć prace. Cierpliwość ludzi się skończyła, wszyscy mają opiekunów prawnych i mogą wystąpić o rozwiązanie umów z KGI, która wszystkie środki własne i klientów do realizacji tej części inwestycji i nie mamy środków, które zabezpieczają możliwość zwrotu. Grozi nam poddanie spółki upadłości - podkreśla.
Spółka broni się przed tym rękami i nogami. Pod koniec października złożyła do sądu pozew o zapłatę odszkodowania przez miasto Kielce.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?