Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bomba w samochodzie, granat na posesji... - Wstrząsające zeznania właściciela skarżyskiego Wtórpolu

Paweł WIĘCEK
Dawid Łukasik (archiwum)
- Kiedyś przywiózł do mnie komendanta policji i poprosił o pożyczkę dla niego - tak Leszek Wojteczek opisywał swojego byłego pracownika, który miał stać za atakami na jego firmę. Biznesmen mówił o podpaleniach samochodów, podłożeniu bomby i planach uprowadzenia jego znajomej oraz syna.

Przed Sądem Okręgowym w Kielcach trwa proces 23 osób oskarżonych między innymi o zabójstwo i ataki na skarżyski Wtórpol. Wszyscy, zdaniem prokuratury, to członkowie jednej z najniebezpieczniejszych grup przestępczych działających w ostatnich latach na terenie województwa świętokrzyskiego.

Na ławie oskarżonych zasiada między innymi rolnik spod Szydłowca, któremu prokuratura zarzuca kierowanie grupą przestępczą o charakterze zbrojnym. Obok niego są dwaj mężczyźni oskarżeni o zabójstwo maturzysty z Suchedniowa w maju 2002 roku oraz 50-latek oskarżony o zamordowanie pięciu właścicieli kantorów na południu Polski i trójki obywateli Ukrainy w podkieleckiej Cedzynie na początku lat 90-tych ubiegłego wieku. 18 oskarżonych doprowadzonych jest z aresztu, pięciu odpowiada z wolnej stopy. Prokuratura zarzuciła im łącznie popełnienie 76 przestępstw. Najpoważniejsze to zabójstwo współwłaściciela dyskoteki w Stąporkowie i seria ataków na skarżyską firmę Wtórpol. W akcie oskarżenia są także takie zarzuty jak nielegalne posiadanie broni oraz paserstwo.

We wtorek zeznania składał Leszek Wojteczek, właściciel Wtórpolu, który jest w sprawie świadkiem oraz oskarżycielem posiłkowym. Biznesmen dużo mówił o jednym z oskarżonych -byłym pracowniku jego firmy.

- Miał znajomości w mieście. Był stałym bywalcem Komendy Powiatowej Policji w Skarżysku. Jednego z komendantów przywiózł do mnie i poprosił o pożyczkę dla niego. Znał dyrektorów większych instytucji w mieście. Mieliśmy ogólne pojęcie, że zna osoby ze światka przestępczego. Zatrudniliśmy go, bo jego znajomości mogły być pomocne dla firmy, bo firma będzie w ten sposób chroniona - mówił Wojteczek.

- Na początku nasza współpraca układała się bardzo dobrze. Konflikty zaczęły się w 2004 roku, kiedy dotarły do mnie informacje, że nadużywa alkoholu. Podjeżdżały do niego samochody z przyciemnianymi szybami i podejrzanymi osobnikami. Potem dowiedzieliśmy się, że robi przekręty w firmie. Ale baliśmy się go zwolnić, bo wiedzieliśmy, że może się zemścić - opowiadał biznesmen.

- Po odsunięciu go do pracy w delegacji rozpoczęły się ataki na firmę. Na początku 2006 roku podpalono samochód jednego z kierowników, potem podpalono dwa mercedesy: mój i żony, podpalono garaż innego kierownika, ostrzelano dom i wrzucono granat na posesję kolejnego kierownika. On do tej pory leczy się z żoną psychiatrycznie. Nie mogą się z tego otrząsnąć. Następnie podpalono tiry na bazie transportowej i wiatę magazynową. Pół roku był spokój. Potem doszło do podpalenia mieszkania służbowego z Zakopanem. Na początku 2007 roku pod mój samochód podłożono bombę. Wybuchła, kiedy byłem na basenie - mówił Wojteczek.

Zdaniem biznesmena za tymi zdarzeniami oraz planami uprowadzenia jego znajomej oraz syna stał były pracownik. Kolejna rozprawa w tym procesie odbędzie się po nowym roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie