Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kiedyś zachwycał, dziś popada w ruinę. Zlikwidują budynek dworca PKS w Kielcach?

Paweł WIĘCEK wiecek@echodnia
Marek Wołoch, likwidator PKS Kielce, chce, by władze miasta poluzowały zapisy w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego terenów dworca. Jak mówi, chodzi przede wszystkim o możliwość rozbudowy budynku tak, by mógł jednocześnie pełnić funkcję obiektu handlowego o powierzchni sprzedaży powyżej 2000 metrów.
Marek Wołoch, likwidator PKS Kielce, chce, by władze miasta poluzowały zapisy w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego terenów dworca. Jak mówi, chodzi przede wszystkim o możliwość rozbudowy budynku tak, by mógł jednocześnie pełnić funkcję obiektu handlowego o powierzchni sprzedaży powyżej 2000 metrów. Dawid Łukaisk
Między władzami miasta a likwidatorem PKS Kielce trwa spór o przyszłość budynku dworca. Interesy obu stron są sprzeczne

W latach 80. uchodził na najpiękniejszy tego typu obiekt w kraju, a nawet Europie. Zachwycał kosmiczną architekturą i nowatorstwem rozwiązań komunikacyjnych. Choć popadł w ruinę, wciąż jest wizytówką Kielc. Władze miasta postanowiły go chronić. To przyprawia o ból głowy likwidatora PKS, bo nie może znaleźć chętnego na zakup budynku dworca i gruntów. Bez sprzedaży przewoźnikowi grozi upadłość.

Charakterystyczny obiekt przy ulicy Czarnowskiej w Kielcach, przez niektórych nazywany UFO albo spodkiem, czasy świetności ma już za sobą.

- To ruina. W tunelach zdemontowane wyposażenie, infrastruktura wokół budynku zniszczona - przyznaje ze smutkiem w głosie Marian Kluzek, odpowiedzialny za sprawy eksploatacyjno-administracyjne w spółce PKS Kielce. Z firmą jest związany od 43 lat. Dobrze pamięta czasy, kiedy dworzec budził zachwyt innych przewoźników oraz pasażerów. - Na kopule był podświetlany na jarzeniówkach napis "Dworzec PKS", były lampy, nagłośnienie, kamery. Obiekt należał do najładniejszych w Europie - wspomina.

PAJĄK, NIE SPODEK

Budowę rozpoczęto w 1975 roku. Prace, z przerwami, trwały dziewięć lat. Dworzec oddano do użytku 20 lipca 1984 roku, dwa dni przed obchodami 40. rocznicy powstania PRL. Głównym architektem był Edward Modrzejewski z Miastoprojektu Kielce. Współpracował z nim inżynier Jerzy Radkiewicz oraz inżynier Mieczysław Kubala, który odpowiadał za kwestie komunikacyjne.

- Miałem to szczęście, że właśnie mnie przydzielono ten temat. Długo szukałem odpowiedniej formy, żeby uzyskać bezkolizyjność i zwartość obiektu. W końcu trafiłem na optymalny wariant: dach w kształcie pająka, który potem przechrzczono na spodek - opowiada Edward Modrzejewski.

Projekt w 1976 roku uzyskał patent, a dziesięć lat później jego autorzy zdobyli nagrodę zespołową II stopnia Ministerstwa Budownictwa, Gospodarki Przestrzennej i Komunalnej. - To dzieło mojego życia - podkreśla 85-letni dziś architekt.

W swoim czasie o budynku rozpisywały się gazety i czasopisma w całym kraju. - Dostawaliśmy gratulacje od znajomych z każdego zakątka Polski. Było to szalenie przyjemne - dodaje pani Nina, żona pana Edwarda.

PODWÓJNA OCHRONA

Tak było. Obecnie budynek jest kością niezgody między władzami miasta a likwidatorem PKS Kielce. Obie strony mają inny punkt widzenia odnośnie jego przyszłości.

- Chronimy interes publiczny, dlatego chcemy mieć dworzec, a nie hotel czy galerię - mówi Artur Hajdorowicz, dyrektor Biura Planowania Przestrzennego w kieleckim ratuszu.

Samorząd podwójnie zabezpieczył budowlę przed zakusami inwestorów, którzy myśleliby o zrównaniu jej z ziemią. Po pierwsze obiekt wpisano do tak zwanej gminnej ewidencji zabytków. W tym zbiorze figurują obiekty o znacznej wartości architektonicznej, historycznej lub naukowej. Metryka nie jest głównym kryterium.

Janusz Cedro, wojewódzki konserwator zabytków, mówi, że o objęciu dworca PKS ochroną zdecydowały przede wszystkim jego walory funkcjonalne oraz architektoniczne. Również: potrzeba zapewnienia dla miasta obsługi komunikacyjnej. - To jedyne miejsce w Kielcach pod ten cel. Gdyby zniknęła szansa realizacji tej funkcji, moglibyśmy budować dworzec w Chmielniku czy Chęcinach. Reprezentujemy interesy mieszkańców miasta - podkreśla Janusz Cedro.

Kontynuacją tych działań jest projekt miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego terenu wokół dworca PKS. Dokument dzieli nieruchomości będące własnością przewoźnika na trzy części: obszar dworca, czyli usług komunikacji zbiorowej, obszar wielkopowierzchniowego obiektu handlowego o powierzchni sprzedaży powyżej 2000 metrów kwadratowych oraz obszar parkingu. Obszary oddzielone są od siebie granicami w postaci wewnętrznych dróg.

PLAN BEZ SENSU

Marek Wołoch, likwidator PKS Kielce, nazywa projekt miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego bezsensownym. Dodaje, że zapisy wiążą mu ręce bardziej niż wpis do budynku dworca do gminnej ewidencji zabytków. A jego zadanie, jako likwidatora spółki Skarbu Państwa, jest proste: sprzedać, zainkasować gotówkę i spłacić sięgające 10 milionów złotych zobowiązania.

- Odbieram to tak, że ktoś ma pomysł, by był zabytek, tylko nie myśli krok dalej, że obiekt należy utrzymać. A na to potrzeba pieniędzy. Skąd je wziąć? Z działalności dworca, czyli przewozów i wynajmów pomieszczeń. W tym celu trzeba stworzyć nowe lokale, by zaprosić dzierżawców. Z drugiej strony trzeba dworzec wyremontować i przystosować do nowych wymogów pod względem bezpieczeństwa pasażerów oraz przewoźników, stworzyć nowoczesny system informacji pasażerskiej i zgodnie z ustawą o stworzyć centrum komunikacji zbiorowej. Uniemożliwia to nie budynek, ale plan - twierdzi Marek Wołoch.

Według jego szacunków projekt miejskich urbanistów obniżył wartość nieruchomości o co najmniej 10 milionów złotych. - Jeżeli mogłem sprzedać całość za 20 milionów złotych, a teraz nie mogę za 12, to jest to ewidentne - mówi.

NIKT NIE CHCE KUPIĆ

Przypomnijmy. W marcu 2011 roku POLCOM INVESTMENT III z Warszawy, spółka-córka słowackiego giganta w branży deweloperskiej - HB Reavis Group, nabył budynek dworca oraz sąsiednie grunty za blisko 20 milionów złotych. Inwestor chciał tu stworzyć nowoczesne, zintegrowane centrum komunikacyjne z częścią handlową podobne do tego w Krakowie, Katowicach czy Poznaniu. Jednak, jak informowaliśmy, we wrześniu 2012 roku inwestor wycofał się z transakcji. Powody były dwa - nieuregulowany stan prawny dwóch działek oraz, jak to określono w oficjalnym piśmie, "brak odpowiedniego klimatu i akceptacji dla inwestycji w Kielcach".

Projekt HB Reavis Group w dwóch przedstawionych władzom miasta wersjom zakładał likwidację budynku dworca PKS. - Inwestor zrezygnował, bo zorientował się, że nie można wszystkiego zaorać i budować, co się chce - odpiera zarzuty Artur Hajdorowicz.

W grudniu, po wyprowadzeniu na prostą spraw własnościowych, Marek Wołoch podjął kolejną próbę sprzedaży nieruchomości. Tym razem jednak wraz z działalnością przewozową oraz około 90-osobową załogą. Ale i to podejście zakończyło się fiaskiem. Mimo niskiej ceny wywoławczej: 11,7 milionów złotych, nikt nie stanął do licytacji.

DWA WYJŚCIA I TRZECIE NAJLEPSZE

- Ze względu na tak trudną sytuację mam dwa wyjścia. Po pierwsze jeszcze raz ogłosić przetarg obniżając cenę. Mam jednak świadomość, że bez deklaracji poważnego potraktowania uwag, które wniosłem do projektu planu zagospodarowania przestrzennego samo obniżenie ceny może być nieskuteczne. Drugi wariant to złożenie wniosku o upadłość spółki. Jeżeli przyjdzie syndyk, to zlikwiduje działalność gospodarczą, ale będzie miał ten sam problem ze sprzedażą, chyba że sprzeda po cenie złomu - twierdzi Marek Wołoch.

Jego zdaniem najlepszym rozwiązaniem byłby wniosek o komunalizację, czyli bezpłatne przejęcie spółki od Skarbu Państwa, przez prezydenta Kielc. - Pozostanie kwestia spłaty 10 milionów złotych zobowiązań, w tym 800 tysięcy złotych podatku w stosunku do miasta i prezydent ma czystą spółkę oraz nieruchomości. Wtedy robi, co chce - dodaje Wołoch.

ZA NIŻSZĄ CENĘ

Wojciech Lubawski, prezydent Kielc, twierdzi, że nikt przy zdrowych zmysłach nie kupi nieruchomości wraz z działalnością przewozową oraz załogą za 12 milionów. Jego zdaniem jedynym realnym nabywcą jest samorząd. Z zastrzeżeniem - nie za taką cenę i bez pracowników - tylko dworzec z przyległymi terenami.

- Mnie nie interesuje PKS jako przedsiębiorstwo transportowe. Mogę kupić nieruchomości za nie więcej niż pięć milionów złotych, bo w perspektywie jest remont budynku za około 15-20 milionów. Jak pan Wołoch się zgodzi, możemy rozmawiać - mówi prezydent Lubawski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie