Wyniki zawodów
Wyniki zawodów
1. Jarosław Równicki (Jędrzejów) - 2075 pkt.
2. Paweł Kalista (Brody) - 1370 pkt.
3. Krzysztof Rózga (Suchedniów) - 1365 pkt.
4. Marcin Nowak (Brody) - 1210 pkt.
5. Piotr Niedzielski (Suchedniów) - 1135 pkt.
6. Grzegorz Kowalski (Kielce) - 975 pkt.
7. Mirosław Czajor (Jędrzejów) - 845 pkt.
8. Stanisław Stanisławski (Skarżysko PKP) - 820 pkt.
9. Dariusz Komorniczak (kl. Perkoz) - 655 pkt.
10. Łukasz Cieśla (Jędrzejów) - 640 pkt.
W niedzielę na zbiorniku Mostki w gminie Suchedniów odbyły się okręgowe zawody w wędkarstwie podlodowym. Wzięło w nich udział blisko 60 zawodników z całego województwa. Lód miało koło 20 centymetrów grubości więc był bezpieczny, mimo to każdy wędkarz musiał być zaopatrzony w specjalną linkę z rzutką i kolce. Nie brakowało takich, którzy mieli na sobie ochronne, pływające kombinezony. Łowiono przez cztery godziny. Wędkowanie podlodowe różni się od zwyczajnego. Świdrami wierci się przeręble, potem łowi za pomocą króciutkich wędeczek z supercienką żyłką. Specjaliści dysponowali zawodniczymi podlodówkami rosyjskiej produkcji, tak zwanymi "bałałajkami".
Lin się obudził
Zdaniem uczestników ryby brały słabo. Na haczyki trafiały głównie niewielkie płotki, rzadziej okonie. Trafiło się kilka niezłych sztuk. Między innymi 36 - centymetrowy okoń i nieco większy od niego lin. Ten ostatni wzbudził małą sensację, bo powszechnie uważa się, że zimą liny śpią zagrzebane w mule. - Ryb trzeba było szukać dalej od brzegu, w pobliżu koryta rzeki. W poprzednich dniach na Mostkach łowiło się znacznie większe sztuki. Tym razem brały małe płotki, takie po 10 centymetrów. Każda większa ryba od razu windowała wynik - ocenia Krzysztof Rózga z Suchedniowa, najlepszy spośród reprezentantów powiatu skarżyskiego. Oprócz drobnych rybek złowił dwa blisko 30 - centymetrowe okonie, co ostatecznie dało mu trzecią lokatę. Zwyciężył Jarosław Równicki z Jędrzejowa przed Pawłem Kalistą z koła w Brodach.
Po co zabijać?
Podczas zawodów doszło do awantury. Niektórzy wędkarze po zawodach chcieli złowione ryby wypuścić. Interweniowali sędziowie, wyjaśniając, że zgodnie z przepisami zawody odbywają się na "martwej rybie". Doszło do ostrej wymiany zdań. - Musiałem wylać wodę z wiaderka, w której pływały ryby. Inaczej zostałbym zdyskwalifikowany. To bezsens - denerwuje się Krzysztof Rózga. Jego zdanie podziela Tadeusz Przygoda, kapitan sportowy koła Polskiego Związku Wędkarskiego w Suchedniowie. - To paranoja. Po co było zabijać kilkaset maleńkich ryb? Mogły przecież wrócić do wody. Moim zdaniem wszystkie zawody powinny być prowadzone "na żywej rybie". W ten weekend będziemy mieć swoje, podlodowe i taka będzie zasada - deklaruje Tadeusz Przygoda.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?