Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Kanar" nie jest taki zły, jak go niektórzy opisują

Marcin RADZIMOWSKI
- Na 300 wezwań do zapłaty nałożonych na pasażerów, wniesiono tylko dwie zasadne skargi - podkreśla Dariusz Mirosławski, właściciel firmy DMWA Kielce, która od kilku tygodni prowadzi kontrole w tarnobrzeskich "emkaesach". Szef rewizorów ma za złe niektórym osobom, że nieobiektywnie oceniają jego pracowników. Także na łamach gazet.

O zarzutach dotyczących prowadzonych kontroli w autobusach MKS Tarnobrzeg, pisaliśmy kilka dni temu. Przypomnijmy, że skargi na działania rewizorów trafiły do naczelnika wydziału komunikacji Urzędu Miasta Tarnobrzega i samego prezydenta. Sprawę nagłośnił na ostatniej sesji rady miasta Janusz Barwiński, przewodniczący rolniczego osiedla Wielowieś. - Dzieci były karane przez kontrolerów mandatem za brak legitymacji, choć wiadomo, że jadą do szkoły - mówił Barwiński. - Jedno dziecko zostało wywiezione dwa przystanki dalej. Szczytem bezkarności kontrolerów było to, że jedno z dzieci, które było niepełnosprawne wywieziono za miasto, aż na teren osiedla Ocice. Matka go szukała.

Zachowanie niedopuszczalne

Dwóch przypadków wywiezienia dzieci na dalsze przystanki, niż chciały jechać, Dariusz Mirosławski nie usprawiedliwia.

- Bez dwóch zdań takie zachowanie rewizorki było niedopuszczalne i ta kobieta już u nas nie pracuje - mówi. - Dziecka do 13 roku życia kontroler nie może wypuścić z autobusu na innym, dalszym przystanku. Musi albo skontaktować się z jego rodzicem, powiadomić policję lub sam zaopiekować się dzieckiem do czasu dotarcia opiekunów.

Dariusz Mirosławski dodaje jednak, że kontroler w jednym z przypadków nie wiedział, iż ma do czynienia z dzieckiem niepełnosprawnym, bo właśnie dziecko to nie okazało stwierdzającego to dokumentu. A niepełnosprawność nie była widoczna.

Radni uchwalili

- To nie ja i nie przewoźnik lecz radni uchwalili, że dane grupy pasażerów uprawnione są do ulg. I to nie ja lecz także radni ustalili, że jeśli ktoś jest uprawniony, musi okazać potwierdzający to dokument, czyli w przypadku uczniów legitymację - podkreśla szef DMWA. - Przecież rewizor nie może "na oko" oceniać, czy dany pasażer wygląda na ucznia, czy nie.

Dariusz Mirosławski dodaje, że w Tarnobrzegu wśród uczniów nie ma wyrobionego nawyku noszenia legitymacji szkolnych. Przynajmniej widać to w autobusach.

- Aż 60 procent wystawionych wezwań do zapłaty dotyczy nie braku biletu, lecz braku legitymacji potwierdzającej prawo do ulgi - mówi. - Jedna z matek podziękowała mi nawet za kontrolę jej syna, który nie miał w zwyczaju wozić legitymacji. Zdziwiłem się, ale ona opowiedziała mi przykrą historię z życia jej dalszej rodziny. Dziecko będąc w podróży uległo ciężkiemu wypadkowi. Nie miało przy sobie dokumentów i nie wiadomo było, jak się nazywa. Dopiero po trzech dniach zdołano się skontaktować z rodzicami. Dziecko zmarło, zanim rodzice zdążyli się z nim pożegnać. Nie zdążyli, bo nie miało legitymacji.

Wezwanie do zapłaty

Właściciel firmy DWAW dodaje też, że rewizorzy nie wystawiają mandatów, jak powszechnie się uważa, lecz "wezwania do zapłaty". To spora różnica, gdyż w przypadku otrzymania mandatu (np. od policjanta), nie można go anulować. W przypadku otrzymania wezwania do zapłaty, można zgłosić się do siedziby rewizorów i przedstawić dokument, którego pasażer w chwili kontroli nie miał. Nałożony "mandat" zostanie anulowany, pasażer poniesie jednak koszt opłaty manipulacyjnej wynoszącej dziesięć procent.

- Rewizorzy nie są tacy źli, jak to niektórzy opisują. Pamiętajmy o tym, że gdyby każdy pasażer kupował bilet, ich ceny byłyby niższe dla wszystkich. Teraz niestety zwykli pasażerowie muszą płacić także za gapowiczów - dodaje Dariusz Mirosławski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie