Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wylali fundamenty i wstrzymano budowę. Przez spór między urzędnikami deweloper stracił mnóstwo czasu i pieniędzy

Paweł WIĘCEK
Tadeusz Gluza, właściciel firmy Stodom, przez prawie rok krążył między Urzędem Miasta Kielce a powiatowym inspektorem nadzoru budowlanego, by uzyskać zgodę na wznowienie robót. Sprawę ostatecznie rozstrzygnął sąd. Przedsiębiorca nie wyklucza walki o odszkodowanie.

Przypadek Tadeusza Gluzy opisaliśmy w listopadzie zeszłego roku. Właściciel firmy deweloperskiej Stodom kupił działkę przy ulicy Cedzyńskiej. Postanowił postawić na niej 10 segmentów w zabudowie szeregowej. Zdążył wylać fundamenty, kiedy w czerwcu, po skardze sąsiada, wojewoda świętokrzyski stwierdził nieważność pozwolenia na budowę z uwagi na błędy w projekcie obiektu i wstrzymuje prace. Inwestor poprawił projekt i złożył wniosek o pozwolenie na kontynuowanie budowy do Urzędu Miasta Kielce, ale Wydział Architektury i Urbanistyki odmówił wszczęcia postępowania, bo uznał, iż organem właściwym w tej sprawie jest powiatowy inspektor nadzoru budowlanego. Ten jednak odmówił wydania decyzji twierdząc, że powinien zrobić to… ratusz. Ratusz argumentował, iż prowadzi postępowanie, kiedy nie doszło do rozpoczęcia budowy, a wszystkie inne przypadki są w kompetencji nadzoru. Jak tłumaczył z kolei PINB, wyeliminowanie decyzji o pozwoleniu na budowę z obrotu prawnego powoduje powrót sprawy do sytuacji sprzed wydania decyzji, a więc to miasto jest organem właściwym do wydania decyzji. Budowa stanęła, a Gluza zaczął liczyć straty, które idą dziś w setki tysięcy złotych.

Na początku tego roku sąd administracyjny rozstrzygnął spór kompetencyjny między urzędami. Uznał, że organem właściwym do wydania decyzji o wznowieniu robót jest powiatowy inspektor nadzoru budowlanego.

- Dlaczego dwóch urzędników nie mogło wcześniej dojść do porozumienia? Przez ten konflikt utraciłem wiarygodność u klientów. Kto po tym wszystkim odpowie za straty, jakie poniosłem? Szkody szacuję na około 700 tysięcy złotych nie mówiąc o utraconych zarobkach. Zgłosiły się do mnie dwie kancelarie, które gotowe są za procent walczyć z Urzędem Miasta oraz PING. Rozważam wystąpienie z pozwem o odszkodowanie - mówi Tadeusz Gluza.

Andrzej Kędra, dyrektor Wydziału Architektury i Urbanistyki kieleckiego ratusza, nie boi się powództwa. Jego zdaniem zamieszania w sprawie narobił główny inspektor nadzoru budowlanego. To przyjętą przez niego interpretacją przepisów kierował się powiatowy inspektor.

- Sąd wykpił głównego inspektora. Pytał obecną na rozprawie panią mecenas: jeśli rozpoczyna pani jedzenie ciastka i dokonuje drugiego kęsa, to pani rozpoczyna jedzenie czy wznawia. Proszę się zastanowić, który organ jest właściwy do wydania decyzji - opowiada Kędra.

Wiesław Krzyk, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego dla miasta Kielce, informuje, że 20 lutego wydał Tadeuszowi Gluzie decyzję o wznowieniu robót. Jak podkreśla, spór zrodził się z powodu luk w prawie. Dodaje, że inwestor mógłby skarżyć jego urząd, jeśli ten pozostawałby w bezczynności. - A tu taka sytuacja nie miała miejsca. Odszkodowanie będzie przysługiwało raczej od miasta w związku z wydaniem wadliwej decyzji o pozwoleniu na budowę - ocenia Krzyk.

- Szczęście moje wielkie, że nikt z nabywców się nie wycofał. Wszyscy mi zawierzyli i są dalej moimi klientami. Dziękuję za ich wiarę we mnie i w moją uczciwość - mówi Tadeusz Gluza. Zamknięcie budowy planuje na koniec roku. Pierwsi lokatorzy wprowadzą się do mieszkań na początku 2014 roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie