Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przygoda życia za (nie)jeden obraz

/MJR/
Pamiątkowe zdjęcie z pielgrzymki do Santiago de Compostela. Jan Żukowski tę drogę przeszedł z trójką pielgrzymów z Italii. Z lewej ksiądz Don Antonio, po prawej jego dwie siostrze-nice.
Pamiątkowe zdjęcie z pielgrzymki do Santiago de Compostela. Jan Żukowski tę drogę przeszedł z trójką pielgrzymów z Italii. Z lewej ksiądz Don Antonio, po prawej jego dwie siostrze-nice. Archiwum prywatne
Życie uczy, że wielkie rzeczy często rodzą się bez potrzeby skrupulatnego planu działania. Przekonał się o tym staszowianin Jan Żukowski, który jako jedyny dotąd Polak odbył pielgrzymkę śladami Świętego Jakuba do Santiago de Compostela tak zwaną drogą angielską. A miał "tylko" popływać z przyjaciółmi po wodach Europy.

[galeria_glowna]

Jan Żukowski ze Staszowa jest jak dotąd jedynym polakiem, który przebył klasyczną, angielską drogę świętego Jakuba do Santiago de Compostela, przez morze
Jan Żukowski ze Staszowa jest jak dotąd jedynym polakiem, który przebył klasyczną, angielską drogę świętego Jakuba do Santiago de Compostela, przez morze i ląd. Na zdjęciu z muszlą świętego Jakuba i dowodem odbycia wyjątkowej pielgrzymki. Marcin Jarosz

Jan Żukowski ze Staszowa jest jak dotąd jedynym polakiem, który przebył klasyczną, angielską drogę świętego Jakuba do Santiago de Compostela, przez morze i ląd. Na zdjęciu z muszlą świętego Jakuba i dowodem odbycia wyjątkowej pielgrzymki.
(fot. Marcin Jarosz)

Miał pomóc tylko w odnowie drewnianych wykończeń na jachcie przyjaciela. Ale przyszła propozycja wyprawy życia po wodach europy. Skorzystał, bo takich propozycji się nie odrzuca. Na jachcie był kucharzem, ale nie zapomniał o malarstwie - swojej pasji. Zabrał ołówki, pędzle i farby, tak na wszelki wypadek. Wtedy nie wiedział, że talentem zapłaci za swój pobyt…

OD DROBNEJ PRZYSŁUGI DO PRZYGODY ŻYCIA, CZYLI 90 PORTÓW W CZTERY MIESIĄCE

Wiele obrazów Jana Żukowskiego dokumentujących wyprawę zostało w europejskich portach i innych miejscach na Jakubowym szlaku. Staszowski malarz ze swojego
Wiele obrazów Jana Żukowskiego dokumentujących wyprawę zostało w europejskich portach i innych miejscach na Jakubowym szlaku. Staszowski malarz ze swojego talentu uczynił narzędzie, które pomogło mu w odbyciu wspaniałej przygody. Na zdjęciu podczas zlotu żaglowców w hiszpańskim porcie A Coruña (La Coruna). Archiwum prywatne

Wiele obrazów Jana Żukowskiego dokumentujących wyprawę zostało w europejskich portach i innych miejscach na Jakubowym szlaku. Staszowski malarz ze swojego talentu uczynił narzędzie, które pomogło mu w odbyciu wspaniałej przygody. Na zdjęciu podczas zlotu żaglowców w hiszpańskim porcie A Coruña (La Coruna).
(fot. Archiwum prywatne)

Malarski dokument z wyprawy życia. Wystawa w Staszowie

Jan i Dawid Żukowscy we współpracy ze Starostwem Po-wiatowym, Urzędem Miasta i Gminy w Staszowie oraz Powiatowym Centrum Sportowym organizują wystawę blisko 60 prac, stanowiących niejako malarski dokument z rejsu dookoła Europy oraz z pielgrzymki do Santiago de Compostela. Będzie je można obejrzeć we wtorek 30 kwietnia, w Powiatowym Centrum Sportowym w Staszowie przy ulicy Oględowskiej 6. Początek o godzinie 16. Wstęp wolny.

Ostatecznie został pielgrzymem, gdy w pewnej chwili po-żegnał przyjaciół z pokładu i stanął na malowniczym szlaku świętego Jakuba.
Tym samym dokonał nie lada wyczynu. Jako pierwszy Polak dotarł do Santiago de Compostela tradycyjną drogą angielską przez morze i ląd. - Zrobiłem to z potrzeby serca, dla przyjaciela, który bardzo chciał, ale nie doczekał chwili, aby stanąć na Jakubowym szlaku - mówi Jan Żukowski malarz ze Staszowa.
Ta wielka przygoda rozpoczęła się dla niego od zupełnie normalnej przysługi. - Mój kolega Rysiu Pietkiewicz, pochodzący z Białegostoku, kupił jacht do remontu. Poprosił mnie abym mu w tym remoncie pomógł. Miałem zająć się konserwacją drewna. Po pewnym czasie mówi "pomógłbyś mi go jeszcze przetransportować na Wyspy Kanaryjskie". Pomyślałem, że to podróż marzeń. Popłynąłem - mówi malarz.
Nad remontem jachtu pracowali przez dwa miesiące. Z początkiem maja ubiegłego roku wypłynęli z Elbląga przez Obwód Kaliningradzki do Helu. Stąd o zabraniu kolejnych członków załogi udali się w stronę Christiansø i do Bornholmu. - W planie była wyprawa do Bergen i dalej w stronę Anglii, ale pogoda pokrzyżowała nam szyki - mówi Żukowski.

PIELGRZYMKA DLA PRZYJACIELA

Popłynęli więc z wiatrem wzdłuż wybrzeży Danii, Niemiec, Wysp Fryzyjskich do Holandii i dalej wzdłuż wybrzeży Francji do zatoki Biskajskiej a następnie do Hiszpanii. Tak po kilku miesiącach morskich wojaży, cumując do ponad 90 portów Jan Żukowski dotarł do portu A Coruña (La Coruna). - Chcieliśmy bardzo zdążyć na zlot żaglowców, który odbywał się w sierpniu. Udało się - mówi nasz rozmówca. Wśród wielu narodowości można było spotkać też czołówkę polskich żaglowców: "Zawisza Czarny", "Fryderyk Chopin", "Iskra", "Dar Młodzieży", "Kapi-tan Bednarski", czy "Pogoria".
Tutaj przyszła do niego smutna wiadomość o śmierci przyjaciela, księdza Romana Stępnia, proboszcza parafii w Baćkowicach. - Przypomniałem sobie wtedy jego słowa, że bardzo by chciał przejść do Santiago. Byłem bardzo blisko nieco ponad sto kilometrów. Pomyślałem, że ja to zrobię niejako w jego imieniu. Pojechałem do Santiago pociągiem, żeby sprawdzić kilka szczegółów dotyczących szlaku. Okazało się, że jestem na tak zwanym szlaku angielskim i mam do przejścia nieco ponad sto czterdzieści kilometrów. Wróciłem do portu, pożegnałem się z załogą i pojechałem do Ferrolu - wspomina Żukowski.

CAMINO ODMIENIA

Zaopatrzony we wszystkie atrybuty pielgrzyma wsiadł do autobusu. Tutaj spotkał pielgrzymów z Italii, księdza i jego dwie siostrzenice. Zamiast samotnej wędrówki, poszli we czwórkę. - Po pięciu dniach dotarliśmy na miejsce. Trochę zmęczeni, ale bardzo uduchowieni. Trasa nie należy do najłatwiejszych ale jest przepiękna. Z dala od ruchliwych tras. Czasami mija się małe miasteczka, czasem opustoszałe wioski. Po dotarciu na miejsce poczułem, że zrobiłem coś dobrego nie tylko dla mojego przyjaciela, ale i dla siebie - mówi pan Janek.
Na miejscu okazało się, że jako jedyny dotąd Polak przemierzył klasyczną drogę angielską, która wiedzie przez morze i ląd. - Wpłynięcie do portów jest dokumentowane, na drodze lądowej zbierałem specjalne znaczki do paszportu pielgrzyma. Pokazałem to wszystko i okazało się, że zaliczono mi tę trasę w całości - mówi malarz i z dumą pokazuje dokumenty potwierdzające przebycie trasy.

PASJA, CO PCHA DO PRZODU, JAK WIATR W ŻAGLACH

Po drodze dużo malował i rysował. - Włosi mają sjestę, ja nie lubię być bezczynny więc malowałem - dodaje. Okazało się, że talentem płacił za pobyt w Albergo (dom pielgrzyma) czy za jedzenie. Prace zostały w wielu portach na trasie wyprawy. Z tego malowania wyniknęła kolejna wyjątkowa rzecz. Kilka prac, które staszowski twórca zostawił na pokładzie "Zawiszy Czarnego" obejrzał salezjanin Roman Wcisło pracujący w Santiago de Compostela.
Tutaj dostał wraz z kilkoma innymi malarzami propozycję zrobienia wspólnej wystawy z okazji 30 rocznicy nadania Aktu Europejskiego. Zamiast wracać do portu został w okolicach Santiago i przez niemal dwa miesiące pracował nad wystawą "Camino - Droga życia". Jej owocem było 20 prac dokumentujących Camino, nie tylko pod kątem wyjątkowości szlaku, pięknych krajobrazów, ale też codziennych aspektów pielgrzymowania. Wystawę, z jego udziałem otwarto w seminarium duchownym w sąsiedztwie samej katedry. Wtedy wielu zagranicznych gości usłyszało o Staszowie.
Znajomi i przyjaciele Żukowskiego mogli śledzić przebieg jego podróży na profilu malarza na jednym z portali społecznościowych. W akcję informacyjną włączył się też Dawid Żukowski, syn malarza, który informował na bieżąco o poczynaniach naszego podróżnika.

KONIEC CAMINO, CZYLI POCZĄTEK NOWEJ DROGI

- Tego, co się wydarzyło nie miałem w najśmielszych snach. To była prawdziwa wyprawa życia. Nigdy wcześniej nie pływałem, to był pierwszy raz. Plan, który miałem przed wypłynięciem tak się zmienił, że do dziś zastanawiam się czy to w ogóle mogła być seria przypadków. Miałem w kieszeni trzysta euro i tyle samo przywiozłem z powrotem. Wszystko przez te obrazy - śmieje się, gdy wspomina pielgrzymkę.

Po miesiącach wrócił do Staszowa. Pomógł mu w tym jeden z europosłów. Między innymi dlatego, nasz podróżnik do domu wrócił przez Brukselę, po drodze zostawiając kilka swoich prac w Parlamencie Europejskim.
Od tamtej pory stale maluje, nie chce stracić ani jednego pięknego widoku z pamięci. Samo Camino stało się też inspiracją do stworzenia szerszego projektu. - Mam plan, aby razem z synem stworzyć w Staszowie centrum integracji dla osób niepełnosprawnych. Chcielibyśmy tym osobom pomagać wyrażać siebie przez malarstwo - mówi Jan Żukowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie