Byliśmy na terenie biogazowni. Łukasz Bartos, zapewnił, że niebawem w zakładzie zostaną założone filtry.
(fot. Dawid Łukasik )
- Zamykamy okna, drzwi, to nie jest normalny zapach, tylko przeraźliwy smród. Tu nie da się tak żyć - mówią mieszkańcy Piekoszowa. Swoim problemem zainteresowali wszystkie urzędy. Właściciel biogazowni zapewnia, że zmieni filtry.
Problem ze smrodem pojawił się ponad miesiąc temu. - Śmierdzi tak, że bolą nas głowy, zamykamy okna, ale przecież nie będziemy się zamykać bo za ulicą mamy biogazownię - mówią mieszkańcy osiedla Ogrodnik w Piekoszowie. - Jesteśmy przekonani, że coś się popsuło, rozszczelniło. My chcemy po prostu żyć, wyjść przed dom, blok i oddychać powietrzem, a nie gazem. Jeżeli właściciela nie stać na filtry, to niech zamknie zakład - mówią.
PISZĄ GDZIE SIĘ DA
Mieszkańcy napisali pisma wszędzie gdzie jest to możliwe. - Sanepid, ochrona środowiska, chcemy zainteresować lekarza weterynarii i ministerstwo ochrony środowiska. Chcemy wiedzieć, kto dał zgodę na użytkowanie tej inwestycji oraz będziemy oczekiwać kontroli urzędników. Wiemy, że zgodę wydał wójt gminy - mówią.
W piątek mieszkańcy złożyli oficjalną skargę do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. I jeszcze tego samego dnia w biogazowni pojawili się inspektorzy wojewódzcy jak i z Urzędu Gminy Piekoszów.
- To jest początek naszej kontroli. Na pewno są jakieś nieprawidłowości, bo przy normalnym funkcjonowaniu biogazowni nie byłoby aż takiego zapachu i takiej uciążliwości dla otoczenia - mówi Waldemar Wach, dyrektor Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska
Bogusław Krukowski, pełniący funkcję wójta zapowiedział, że na pewno będą dalsze kontrole. - Sprawdzimy, czy właściciel trzyma się procedur technologicznych, uzgodnień z ochroną środowiska. Być może jest nieszczelność, czy po prostu właściciel oszczędza. Byłem w Stanach Zjednoczonych i byłem na terenie biogazowni i nic tam nie było czuć - mówi Krukowski.
WINNE FILTRY?
W piątek odwiedziliśmy biogazownię w Piekoszowie, która należy do Łukasza Bartosa i jego żony. - Zapach, który czują mieszkańcy to jest kiszonka, bo odpady ubojowe są hermetycznie zamknięte - mówi Łukasz Bartos. - Filtry są, ale może nie takie jak trzeba, dlatego zainwestuję w lepsze, dodatkowe filtry biologiczne, żeby wyeliminować uciążliwość i uspokoić mieszkańców. Mamy wszystkie decyzje z urzędów. Potrzebujemy czasu, bo musimy zamówić filtry, które mam nadzieję rozwiążą problem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?