Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To była przygoda życia! Zwycięzcy show Świętokrzyskie Gwiazdy Tańczą o emocjach i przyjaźni jaka ich połączyła

Dorota Klusek
- Oboje mamy poczucie humoru i dystans do siebie – zgodnie przyznają.
- Oboje mamy poczucie humoru i dystans do siebie – zgodnie przyznają. Dawid Łukasik
Rozmowa z Magdaleną Derszniak i Waldemarem Matwiejewem - zwycięzcami drugiej edycji show Świętokrzyskie Gwiazdy Tańczą
Magdalena Derszniak, Miss Polonia Ziemi Świętokrzyskiej 2007, obecnie przedstawiciel medyczny w firmie Solinea oraz Waldemar Matwiejew, menadżer Hotelu
Magdalena Derszniak, Miss Polonia Ziemi Świętokrzyskiej 2007, obecnie przedstawiciel medyczny w firmie Solinea oraz Waldemar Matwiejew, menadżer Hotelu Uroczysko w Cedzynie, instruktor w Szkole Narciarskiej Sky Ski – to oni wygrali drugą edycję show Świętokrzyskie Gwiazdy Tańczą.
Dawid Łukasik

Magdalena Derszniak, Miss Polonia Ziemi Świętokrzyskiej 2007, obecnie przedstawiciel medyczny w firmie Solinea oraz Waldemar Matwiejew, menadżer Hotelu Uroczysko w Cedzynie, instruktor w Szkole Narciarskiej Sky Ski - to oni wygrali drugą edycję show Świętokrzyskie Gwiazdy Tańczą.

(fot. Dawid Łukasik)

Dorota Klusek: - Jeśli zadzwoni do państwa ktoś z "Echa Dnia" i zaproponuje udział w tanecznym show, nie odmawiajcie - tak Waldku radziłeś na zakończenie odcinka finałowego. Pamiętacie telefon z zaproszeniem?

Waldemar Matwiejew: - Do mnie zadzwonił redaktor naczelny Echa Dnia i powiedział, że ma dla mnie dziewczynę (śmiech). Dowiedziałem się, że jest taki program i zostałem zapytany czy chcę w nim wziąć udział. Musiałem się zastanowić. Zapytałem o zgodę mojego prezesa, Andrzeja Pochecia, bo bałem się, jak będzie z organizacją czasu. Zaskoczył mnie. Powiedział: nawet się nie zastanawiaj, bo to będzie przygoda twojego życia. Potem myślałem jeszcze o tym, wróciłem wspomnieniami do czasów, kiedy w szóstej klasie podstawówki tańczyłem u państwa Kwapiszów. Moim kolegą był wtedy Grzesiek Kaleta, który teraz, po latach okazał się bardzo dobrym duchem naszej pary, pożyczył mi nawet swój frak.
Magda Derszniak: - Zresztą ten frak przyniósł szczęście.

Magda, a Ty jak zareagowałaś na zaproszenie?

M.D.: - Pierwsza moja myśl... tak jak Waldek, bałam się o czas, który będę musiała poświęcić na próby. O tym telefonie powiedziałam mamie, a moja mama od razu: dziecko, ale przecież ty nie umiesz tańczyć (śmiech). Dało mi to do myślenia, ale przekonała mnie moja przyjaciółka Gosia. Potem tylko martwiłam się, z kim będę tańczyć (śmiech).

ZOBACZ TAKŻE: Finałowy odcinek show Świętokrzyskie Gwiazdy Tańczą za nami. Zobacz występy wszystkich par

Przygoda z show trwała prawie 2,5 miesiąca. Co wspominacie najmilej?

M.D.: - Przed każdym odcinkiem najfajniejsze było spotykanie na backstage'u w Galerii Korona. Każdy wchodził obładowany ubraniami na zmianę, a potem szedł się czesać i malować. Panowała taka niepowtarzalna atmosfera.

Ale to znaczy, że nie denerwowaliście się przed występem?

M.D.: - Denerwowaliśmy się, ale właśnie wtedy, kiedy się spotykaliśmy, okazywało się, że nie tylko my się boimy, ale takie same przeżycia mają wszyscy. Zaczynaliśmy rozmawiać, z czym mamy problemy i dzięki temu cześć tego stresu z nas spadała. A potem przebieraliśmy się i przed pierwszym wyjściem na scenę nerwy sięgały zenitu!
W.M.: - Takie fajne chwile zdarzały się też na każdej naszej próbie. No może za wyjątkiem pierwszej, kiedy dopiero się poznawaliśmy.

Było fajnie, ale wiem także, że nie brakowało tych trudniejszych momentów. Kiedy one się u Was pojawiły?

W.M.: - Były takie trudne chwile i często były związane z brakiem czasu. Każdy z nas ma życie prywatne, zawodowe i nagle okazywało się, że nie było kiedy trenować, bo nie mogliśmy się zgrać z terminem zajęć. Zdarzało się, że w takich sytuacjach trenowaliśmy we dwoje. Wynajmowaliśmy na przykład salę konferencyjną u mnie, w hotelu Uroczysko i ćwiczyliśmy na ile byliśmy w stanie. Takim tańcem, którym najbardziej się denerwowaliśmy była rumba. Założyliśmy, że ma nam wyjść super i każdy, kto będzie ją oglądał, ma mieć ciarki na plecach. Tymczasem jest sobota, godzina 22, w niedzielę występ, a my jesteśmy załamani tym, co prezentujemy. Gubiliśmy rytm. Ten impas w pewnym momencie się przełamał. Umówiliśmy się na konkretne słowa, że jak one padają musimy wykonywać określony ruch i udało się. Rumba nam wyszła znakomicie.

Taką trudną chwila była chyba też ta po wypadku Magdy. Wiedziałaś, że nie możesz tańczyć. Musieliście podjąć decyzję, co robić: odpuścić sobie ten odcinek czy skorzystać z zastępstwa.

W.M.: - Żeby było ciekawie, wypadek był w sobotę, a my w niedzielę jeszcze normalnie trenowaliśmy. Nie wiedzieliśmy, że stan Magdy był aż tak poważny.
M.D.: - Trenowałam, bo jak mi to potem wyjaśnił lekarz, byłam w szoku powypadkowym. Adrenalina jeszcze mnie trzymała. Ale zaraz po treningu w niedzielę pojechałam do szpitala i od razu dostałam skierowanie do ortopedy, neurologa, miałam założony kołnierz. Ortopeda stwierdził skręcenie odcinka szyjnego kręgosłupa. Bardzo chciałam tańczyć, i gdyby nie to, że odczuwałam silny ból, to wbrew radom lekarzy tańczyłabym.

Jednak nie mogłaś zatańczyć. Pojawił się kłopot.

W.M.: - I to ogromny kłopot. Uznałem, że w takim razie odpuszczamy ten taniec. Wtedy Magda bardzo mnie namawiała, żeby odcinka nie oddawać walkowerem.
M.D.: - Nie chciałam żeby rezygnował, bo do walca wiedeńskiego, który mieliśmy zatańczyć, przygotowywaliśmy się już od tygodnia. Nie chciałam, żeby z mojego powodu Waldek zaprzepaścił ten wysiłek. Byłam dumna, kiedy postanowił, że jednak zatańczy. Ale tak prawdę mówiąc, kiedy oglądałam jego taniec z widowni, to denerwowałam się chyba bardziej, niż jak bym sama tańczyła.

Taneczna zabawa przerodziła się w przyjaźń.

Taneczna zabawa przerodziła się w przyjaźń.
Dawid Łukasik

Taneczna zabawa przerodziła się w przyjaźń.

(fot. Dawid Łukasik )

* Co dał Wam udział w show?

W.M.: - Gdyby nie show, to na pewno byśmy się nie spotkali. Przez ten czas poznaliśmy się tak dobrze, jakbyśmy ze sobą spędzili z dziesięć lat, ponieważ widzieliśmy się w różnych chwilach: i tych dobrych, i tych stresujących, i tych trudnych.
M.D.: - Zaprzyjaźniliśmy się i jako przyjaciele możemy na sobie polegać. Ale rzeczywiście tyle czasu ze sobą spędziliśmy, że dobrze się poznaliśmy. Potwierdziło się też, zresztą po raz kolejny, że mam super przyjaciół. Moje dziewczyny są niezastąpione. Były przy mnie zawsze, wiedziały, czego mi potrzeba, pilnowały SMS-ów, pomagały na próbach. Mało tego, nasze grono przyjaciół poszerzyło się o kolejne osoby, poznane podczas show. Poza tym taniec to świetna sprawa. Kiedyś myślałam, że najfajniejszą formą aktywności jest bieganie. Ale z tańcem nie ma porównania. Tańcząc można się nauczyć świadomości własnego ciała.

CZYTAJ TAKŻE: Magdalena Derszniak i Waldemar Matwiejew zwycięzcami drugiej edycji show Świętokrzyskie Gwiazdy Tańczą (video, zdjęcia)

Magda, Twoja mama po ogłoszeniu wyników porównała towarzyszące jej wzruszenie do tego, jakie odczuwała podczas finału Miss Polonia Ziemi Świętokrzyskiej 2007, kiedy wygrałaś. A jak wy czuliście się, kiedy usłyszeliście werdykt?

M.D.: - Popłakałam się, odebrało mi głos. Chciałam tyle powiedzieć i nie mogłam. Ale teraz, tak jak sześć lat temu bardzo się ucieszyłam z wyróżnienia od publiczności.
W.M.: - Przede wszystkim byliśmy ogromnie zaskoczeni! Wiedzieliśmy, że jesteśmy w czołówce, ale w niedzielę w SMS-ach wyprzedziła nas inna para. Jeśli chcieliśmy walczyć o dobre miejsce, musieliśmy dać z siebie 200 procent.

Czyli jednak celowaliście w podium?

W.M.: - U każdej pary w pewnym momencie pojawiła się nutka rywalizacji.
M.D.: - To były swoiste zawody sportowe. Była więc rywalizacja, ale nie taka chora, tylko mobilizująca do tego, żeby się bardziej postarać. Każdemu zależało, żeby dostać od jurorów wysokie noty. W finale, z matematycznego punktu widzenia wiedzieliśmy, że jesteśmy wysoko, liczyliśmy, że będziemy w pierwszej trójce. Ale pierwsze miejsce było totalnym zaskoczeniem.
W.M.: - My nad innymi parami mieliśmy tę przewagę, że połączyła nas przyjaźń.
M.D.: - Spędzaliśmy ze sobą czas także po treningach. Nasze dzieci się polubiły. Nam było łatwiej przełamać pewne bariery, ponieważ oboje nie mamy parterów życiowych, więc też nie musieliśmy się martwić, jak oni odbiorą tę naszą bliskość na tanecznym parkiecie.

Waldek, Twój szef powiedział, że to będzie Twoja przygoda życiowa - była?
W.M.: - Była.
M.D.: - Dla mnie również to była fajna przygoda. Mój szef, którego serdecznie pozdrawiam, też był dla mnie wyrozumiały, za co mu serdecznie dziękuję.
W.M.: - Chcieliśmy podziękować naszym rodzinom, które opiekowały się naszymi dziećmi, naszym przyjaciołom, Karolinie Bilskiej, za to, że stworzyła nam takie układy, które oczarowały publiczność, trenerom: Marcie Kręcikij i Mateuszowi Jagusiowi oraz wszystkim znajomym i publiczności, która nam tak wspaniale kibicowała.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie