Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zawodnik Oronki Orońsko jest w śpiączce w szpitalu. Wszyscy są mocno wstrząśnięci

/SzS/
> W 18 minucie mecz Zawisza Sienno – Oronka Orońsko został przerwany. Krzysztof Gumulak został zabrany przez karetkę pogotowia.
> W 18 minucie mecz Zawisza Sienno – Oronka Orońsko został przerwany. Krzysztof Gumulak został zabrany przez karetkę pogotowia. zawisza.sienno.com
Obrońca Oronki Orońsko, Krzysztof Gumulak jest w ciężkim stanie po tym, jak w niedzielnym meczu z Zawiszą w Siennie stracił przytomność. W ostatnich latach w regionie radomskim to trzeci przypadek, kiedy życie ludzie na boisku jest zagrożone.

O dramatycznych scenach w meczu piłkarskiej Tymex Ligi Okręgowej pomiędzy Zawiszą Sienno, a Oronką Orońsko pisaliśmy w poniedziałek. W 18 minucie tego pojedynku obrońca gości Krzysztof Gumulak dostał mocno piłką w głowę i padł bezwładnie na murawę. Karetka pogotowia przewiozła go do szpitala na Józefowie w Radomiu.
OROŃSKO JEST WSTRZĄŚNIĘTE
Pierwsze informacje jakie docierały ze szpitala były zatrważające. Mówiło się o tym, że w trakcie uderzenia pękł tętniak w mózgu piłkarza i jego stan jest krytyczny. W poniedziałek poszkodowany został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej i przeszedł dokładne badania.
- Na szczęście nie potwierdziły się te najgorsze doniesienia. Krzysiek ma obrzęk mózgu, będzie wybudzany ze śpiączki i potem dopiero wiadomo będzie, czy wszystko jest w porządku. Mamy jednak nadzieję, że wszystko będzie dobrze - mówi Leszek Boruch, do niedawna bramkarz Oronki, a obecnie działacz tego klubu.
Całe Orońsko jest wstrząśnięte tym co się wydarzyło, gdyż rodzina Gumulaków jest w tej miejscowości lubiana i szanowana. Jakby nieszczęść było mało, żona piłkarza leży w tym samym szpitalu, piętro niżej z zagrożoną ciążą.
W poniedziałkowe popołudnie odbyła się msza święta za zdrowie piłkarza i przyszła do kościoła rzesza mieszkańców. Miejmy nadzieję, że ich modły będą wysłuchane.
TRZECI PRZYPADEK
W ostatniej dekadzie to trzeci przypadek, kiedy to na boiskach w regionie radomskim było zagrożone życie piłkarza. Osiem lat temu w meczu piątej ligi, pomiędzy Drukarzem Warszawa, a Zwolenianką Zwoleń, zasłabł na boisku Sławomir Michalski, zawodnik tej drugiej drużyny. Gdyby nie szybka reakcja kolegów z zespołu i masażysty Drukarza doszłoby do tragedii. Rehabilitacja Michalskiego trwała wiele miesięcy, nigdy już na boisko nie wrócił, ale wciąż jest blisko futbolu, pracując z młodzieżą w Jedle Jedlnia.
Prawie dwa lata temu podczas meczu klasy A, LKS Pniewy - Zamłynie Radom, dwóch zawodników zderzyło się głowami. Patryk Pawlikowski, obrońca radomskiej drużyny stracił przytomność. To były dramatyczne sekundy, bo zawodnik mógł udusić się własnym językiem. Przed przybyciem pomocy lekarskiej życie uratował zawodnikowi Artur Obłękowski, sędzia tego spotkania.
NIKT SIĘ NIE ZGŁOSIŁ
Dramaty na boiskach piłkarskich się zdarzały i zapewne będą się zdarzać. Wiele zależy od szybkiej reakcji ludzi, którzy w danej chwili są najbliżej, bo czasem liczą się sekundy. Radomski Okręgowy Związek Piłki Nożnej w ubiegłym roku ogłosił kurs udzielania pierwszej pomocy przedmedycznej. Nikt się nie zgłosił.
- To co wydarzyło się w Siennie sprawia, że my oraz organizatorzy meczów musimy przykładać największą wagę do bezpieczeństwa zawodników. Będziemy chcieli jeszcze raz zorganizować taki kurs. Nawet jeśli zgłosi się jedna osoba i kiedyś uratuje ona komuś życie, to już będzie warto - dodaje Sławomir Pietrzyk, prezes Radomskiego Okręgowego Związku Piłki Nożnej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie