- Łowiliśmy na spining. Na wobler wykonany przez Tomka Miernika wzięła ogromna ryba. Hol trwał ponad pół godziny. Udało się pokonać suma dzięki odpowiedniemu sprzętowi. Sumowe wędzisko, kołowrotek, gruba plecionka, przy przynęcie najmocniejsze kółka łącznikowe i kotwice. Jeśli choć jeden detal okaże się za słaby, ryba natychmiast go zniszczy - mówi Krzysztof Rózga, który był przewodnikiem i szyprem na łowach. - Hol przy tak dużej sztuce musi być zespołowy, trzeba właściwie operować i wędką i łodzią - dodaje.
Po kilkudziesięciu minutach chwytem za żuchwę ręką uzbrojoną w rękawicę panu Krzysztofowi udało się wciągnąć wąsatego drapieżnika na pokład. Po dopłynięciu do brzegu nastąpiło mierzenie i krótka sesja fotograficzna. Sum miał dokładnie 212 centymetrów długości i ważył około 60 kilogramów! Chwilę później wrócił na wolność. Jakby tego było mało, godzinę później suchedniowianie złowili kolejny medalowy okaz, długości 174 centymetrów!
- W ciągu jednego dnia złowiłem dwie ryby życia. Hole będę długo pamiętał także z powodu zakwasów, jakie miałem po walkach z sumami - opowiada Marcin Kamiński. Zgodnie ze stosowaną przez Krzysztofa Rózgę zasadą "no kill", wszystkie złowione na jego łodzi sumy są uwalniane. W ubiegłym sezonie wraz z załogantami wyciągnęli ze świętokrzyskiego odcinka Wisły około setki dużych "wąsaczy".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
