Szlak konny otworzyli w powiecie koneckim. Było wiele frajdy i mnóstwo atrakcji (WIDEO, zdjęcia)

[galeria_glowna]

Około 180 kilometrów liczy szlak konny w powiecie koneckim. Rozpoczyna się w gospodarstwie Ogniste Podkowy Marii oraz Krzysztofa Świtoniów w Grzybowie Starym koło Stąporkowa. Otwarcie trasy miało miejsce w minioną sobotę.

Świtoniowie wytyczali szlak w ostatnich miesiącach, znajdują się na nim miejsca postojowe dla konnych jeźdźców. Udostępnili je właściciele gospodarstw. Trasa obejmuje najbardziej malownicze zakątki powiatu koneckiego, miejsca pamięci czy atrakcje turystyczne. Taki szlak jest nowością na tym terenie. W jego otwarciu uczestniczyło w sobotę około sto osób.

Po prostu Dorota

Wielu obecnych zaskoczył widok Marii Świtoń, która kilkanaście minut przed południem krzątała się poruszając o... kuli. - Dziś niestety skręciłam nogę, ale może to na szczęście - mówiła z charakterystycznym dla siebie poczuciem humoru. Z głośników popłynął słynny utwór "Autsajder" zespołu Dżem, gości przybywało. W pewnym momencie Świtoniowie zaczęli witać obecnych. Maria zwróciła się do Doroty Łukomskiej, burmistrz Stąporkowa: - Chodź tu do nas. Dzisiaj niech nikt nie mówi do niej "pani burmistrz". To jest po prostu Dorota. Panna Dorota? O, to wianek jeszcze nie spadł? - dokazywała gospodyni imprezy, a goście zrywali boki ze śmiechu. Łukomska ofiarowała Świtoniom miniaturkę żeliwnego grzejnika. - Nie przekażę wam podkowy, bo tych macie pod dostatkiem. Dziękuję za promocję, jaką robicie dla gminy - mówiła burmistrz. Dostosowała się do zaleceń Marii i założyła koszulę w kratkę, aby nie prezentować się oficjalnie. Gospodarstwo i szlak poświęcił następnie emerytowany ksiądz Julian Olejarz, mieszkający w Sorbinie koło Bliżyna.

Na szlak z Zakopanego!

Krzysztof Świtoń zaprosił na przejażdżkę bryczką duchownego, Łukomską, za nim podążała na koniach grupa młodych jeźdźców, pobierająca nauki właśnie w Ognistych Podkowach. Zwiedzali oni część wytyczonego leśnymi duktami szlaku. Zaproszeni przez Świtoniów mogli tymczasem kosztować smakowitego jadła. Nad bezpieczeństwem uczestników i obsługą imprezy czuwali druhowie z Ochotniczej Straży Pożarnej z Czarnej. Aż z Zakopanego dotarł do Grzybowa 35-letni Zbigniew Matejowski, chory na dziecięce porażenie mózgowe. Leczy on się jeżdżąc konno i chwali sobie tę metodę rehabilitacji. - Do Świtoniów trafiłem w sierpniu tego roku, ale znam region świętokrzyski, mam tu rodzinę. Gdy jeżdżę na koniu, pracują wszystkie partie mięśni, poza tym to wielka przyjemność. Fajnie, że Marysia i Krzysztof otwarli szlak, jest to całkowita nowość - chwalił Zbyszek, na co dzień pracujący w administracji jednego z zakopiańskich hoteli.

Pielęgniarka robiła furorę

Publika miała wielki ubaw oglądając pokaz pierwszej pomocy na wesoło. Jedna z dziewcząt udała, że spadła z konia, zaś strażacy oraz jej koledzy i koleżanki pospieszyli z pomocą, stosując różne metody ratunku. Furorę robiła zwłaszcza Kinga, przebrana za pielęgniarkę. - Zrób jej sztuczne oddychanie - sugerowała przez mikrofon Maria Świtoń. W tym samym czasie swoją kolekcję siodeł z różnych stron świata prezentował pochodzący z gminy Bliżyn Stanisław Paszkiel, kultywujący tradycje polskiej jazdy w kieleckim szwadronie kawalerii.

W Grzybowie gościli przedstawiciele przewodników górskiej turystyki jeździeckiej działających przy Polskim Towarzystwie Turystyczno-Krajoznawczym. Uczestnicy mogli wziąć udział w innych zabawnych konkurencjach - biegu farmera, zmaganiach strongmanów, konnym przejeździe crossowym z przeszkodami. Pomysłodawcy mają nadzieję na to, że szlak już wkrótce zapełni się jeźdźcami. Z Grzybowa można wyruszyć na rumaku we wszystkie cztery strony świata.