Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Rudni życie zamiera. Wędkarze pytają po co?

Konrad SINICA [email protected]
Tak wyglądało koryto Rudni koło młyna po spuszczeniu wody.
Tak wyglądało koryto Rudni koło młyna po spuszczeniu wody. Konrad Sinica
Przez kilka dni na początku listopada tak zwany zalew koło młyna w Rudniku nad Sanem wyglądał jak ogromne bagno. Woda została niemal całkowicie spuszczona, środkiem płynęła jedynie niewielka struga. Razem z wodą popłynęły prawdopodobnie ryby, które zostały tam wpuszczone.

Sytuacja mocno zaniepokoiła miejscowych wędkarzy, dla których decyzja o podniesieniu śluzy na Rudni była zupełnie niezrozumiała. Wędkarze są oburzeni, ponieważ kilka dni przed spuszczeniem wody wpuścili tam partię ryb.

WSZYSTKO OBUMIERA

- Zależy mi na stworzeniu lepszych warunków do wędkowania w Rudniku, dlatego w porozumieniu z rzeszowskim okręgiem Polskiego Związku Wędkarskiego ustalałem zarybianie tego zbiornika - mówi Jerzy Czaja, radny i prezes koła nr 9 PZW w Rudniku nad Sanem. - Niestety, to co zostało tutaj zarybione teraz znajduje się najprawdopodobniej w Sanie.

Prezes rudnickiego koła wędkarskiego twierdzi, że zbiornik stanowił alternatywne rozwiązanie dla dużej ilości okolicznych wędkarzy. Tym bardziej, że do liczącego prawie 200 osób koła należy jedynie niewielki "Staw we Dworze". Dlatego wielu wędkarzy chętnie korzystało z możliwości wędkowania w wodach stawu koło młyna. Teraz nie wiadomo czy będą mieli co łowić.

- Takie spuszczanie wody z tego zbiornika powoduje, że niemal całkowicie zamiera tam życie - twierdzi Jerzy Czaja. - Oprócz ryb były tam raki, żaby, małże szczeżuje. To wszystko obumiera, łącznie z roślinnością. Takie decyzje są zupełnie niezrozumiałe.

- Podobna sytuacja miała miejsce na przełomie maja i czerwca, gdy w ramach obchodów Dnia Dziecka zaplanowaliśmy między innymi spływ kajakowy po Rudni. Niestety, w przeddzień spływu woda została spuszczona - dodaje prezes koła.

Zdaniem Jerzego Czai, jedynym pozytywnym efektem gwałtownego obniżania poziomu wody w Rudni koło młyna była możliwość posprzątania terenów przybrzeżnych. Kiedy śluza została podniesiona, wędkarze wynieśli znad rzeki kilkanaście worków puszek i butelek, które odsłoniła opadająca woda. Łącznie uzbierało się około 200 kilogramów śmieci.

AWARIE I ZAGROŻENIA

O sprawę zapytaliśmy w niżańskim inspektoracie Podkarpackiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych. Jego kierownik Tadeusz Świeca przyznał, że decyzja o spuszczeniu wody została podjęta z dwóch powodów. Jednym z nich miało być przeprowadzenie zabudowy wyrwy w brzegu rzeki koło Caritasu w Rudniku nad Sanem.

Drugi powód był taki, że właściciel stawu położonego nieco w górę rzeki miał zamiar spuszczać wodę ze swojego zbiornika. Dlatego konieczne było obniżenie poziomu wody w Rudni. Kierownik inspektoratu zaznaczył, że działania były prowadzone zgodnie z pozwoleniem wodnoprawnym.

Tak niski poziom wody w zalewie koło młyna występował w tym roku już kilkakrotnie. - Wodę spuszczamy również w przypadku zagrożenia powodziowego, awarii czy prowadzenia prac konserwacyjnych - dodaje Tadeusz Świeca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie