Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Liroy wydaje autobiografię! Przeczytaj fragmenty książki

Anna BILSKA [email protected]
Fot. Witold Berkan
Liroy wydaje autobiografię. Spisał 24 lata swojego życia w 24 dni. Książka jest szokująca, dowcipna, ale przede wszystkim bardzo szczera. To było dla mnie wyzwanie - mówi muzyk.

Liroy

Liroy

Właściwie Piotr Marzec, urodził się 12 lipca 1971 roku w Busku-Zdroju, wychował się w Kielcach. Znany również jako L, Scyzoryk, Szaka-L, 041, Kingpin, Grand Papa Rapa - polski raper, producent muzyczny i przedsiębiorca. Za sprawą wydanej w 1995 roku płyty Alboom osiągnął największy sukces w historii polskiego hip-hopu sprzedanej w nakładzie przekraczającym 500 tysięcy egzemplarzy.

"AutobiogRAPia" to zamknięcie pewnego rozdziału życia kieleckiego rapera. Piotr Marzec, znany jako Liroy, spisał swoje wspomnienia, by - jak mówi - raz na zawsze uciąć spekulacje na swój temat. W księgarniach od 4 grudnia.

Liroy spisał historie swojej młodości. - Chcę raz na zawsze uciąć spekulacje na mój temat - mówi. Bez ogródek raper opowiada o swoich miłosnych ekscesach, "pałowaniu" przez milicję, czy problemach rodzinnego domu. Kielczanin po latach uzewnętrznił się i spisał swoją historię, która przypomina książkę przygodową. - Jest szokująca, dowcipna, ale przede wszystkim bardzo szczera. Piotr nie owija w bawełnę. Myślę, że po tej książce wiele osób spojrzy na Liroya inaczej niż do tej pory - mówi Rafał Gładysz z wydawnictwa Anakonda.

Warto dodać, że w publikacji są kody QR, które po zeskanowaniu kierują do różnych stron internetowych i utworów muzycznych. To innowacja na polskim rynku wydawniczym.

Przy okazji promocji biografii, Liroy był gościem programów śniadaniowych, udzielał wywiadów ogólnopolskim mediom. Nie zapomniał przy tym o swoich korzeniach. - Najmilej wspominam Kielce, szczególnie ulicę Pocieszki. Tam się wychowałem - mówi muzyk. Opowiedział nam o kulisach powstania swojej biografii.

Anna Bilska: - Dlaczego właśnie teraz zdecydował się Pan na napisanie autobiografii?

Liroy: - Ten pomysł przewijał się już wiele razy przez ostatnie lata, ale wtedy nie do końca widziałem sensu pisania takiej biografii. Dopiero kiedy zacząłem bliższą współpracę z branżą IT i aplikacjami szybko się zorientowałem, że informacje w Internecie na mój temat są nieadekwatne do rzeczywistości. Ktoś, kto szuka jakichkolwiek informacji przedziera się przez gąszcz stron, które nie mają znaczenia, ani sensu. Stwierdziłem, że trzeba posprzątać ten śmietnik. Moja biografia, szczególnie te pierwsze 24 lata mojego życia, to okres zanim ludzie dowiedzieli się o moim istnieniu. Stwierdziłem, że spiszę swoje życie i raz na zawsze utnę spekulacje na mój temat.

Jaka była rola Grzegorza Halamy w powstaniu tej publikacji?

- Moje dzieciństwo było raz wesołe, raz smutne. Nie chciałem żeby te smutne dni przytłoczyły czytelnika. Wolałem te historie opowiedzieć Grześkowi, który miał to wszystko spisać. W momencie kiedy zebraliśmy wszystkie materiały, po ponad miesiącu ich nagrywania i jeżdżenia po Polsce, okazało się, że tę książkę trzeba byłoby pisać z pół roku, albo dłużej. Nie mogłem od Grzegorza wymagać żeby napisał ją w o wiele krótszym czasie. Tak więc siadłem i napisałem ją sam.

* Ile zatem zajęło jej napisanie?

- Równo 24 dni.

* 24 lata spisane w 24 dni?

- Tak się dziwnie złożyło, jak Boga kocham! To nie było zamierzone. Tak wyszło… [śmiech]

* Trudno było pisać o osobistych, intymnych sprawach? Nie wygląda Pan na wylewnego…

- Na wszystkich moich płytach można znaleźć pewne tematy, które przewijają się w książce. Więc to nie był pierwszy raz. Zdarzyło mi się mówić o swoim życiu w latach 90. podczas wystąpienia w Sejmie, gdzie odbywała się dyskusja na temat nowych zapisów w konstytucji odnośnie praw dziecka. Wtedy też opowiedziałem historię swojego życia, w momencie kiedy politycy nie chcieli wprowadzić poprawek, bo twierdzili, że pewne problemy rodzinne, problemy o który wówczas mówiono, to legendy z amerykańskich filmów. Tak więc zdarzyło mi się już mówić o moim życiu. Czy to było trudne? Wiesz, to co było trudne to już chyba przeżyłem. To jest taka kropka nad "i", zamknięcie historii, która gdzieś tam mi doskwierała.

* Pisanie na pewno było łatwiejsze niż opowiadanie o tym własnymi słowami.

- Na pewno. W ogóle pisanie tej książki i skupienie się na tych 24 latach było ciekawym wyzwaniem. Tym bardziej, że nie miałem na to dużo czasu. Jestem w trakcie nagrywania płyty i tak naprawdę miałem tylko dwa miesiące na przygotowanie się do tej książki. Tyle czasu też dałem wydawcy. Powiedziałem, że albo w tym czasie to wydamy, albo nie… No i jakoś udało się.

* Kielce. Domyślam się, że w autobiografii często wspomina Pan miasto, w którym się Pan wychował.

- Ta książka jest bardzo kielecka. Nawet kilku moich znajomych, którzy czytali jej fragmenty stwierdzili, że to taka podróż przez kieleckie lata 70. i 80.

* Które momenty tej podróży wspomina Pan najmilej? Czy są takie, o których wolałby Pan zapomnieć?

- Nie wszystkie momenty mogłem w niej zawrzeć. Opisałem takie historie, które wydawały mi się najbardziej istotne. Było dużo przykrych sytuacji, ale nawet one wpłynęły pozytywnie na mój charakter. Najmilej wspominam Kielce, szczególnie ulicę Pocieszki. Tam się wychowałem. Gdyby nie moje przyjaźnie z tej ulicy i ludzie, z którymi się wychowałem, myślę, że miałbym zupełnie inny charakter. Ulica Pocieszki wpłynęła na mnie mocno pozytywnie i pewnie też negatywnie. Za każdym razem kiedy jestem w Kielcach przyjeżdżam na ulicę Pocieszki, nawet w nocy. Jest to dla mnie magiczne miejsce i na pewno ma duże znaczenie w moim życiu. Dzięki temu, że właśnie tam się wychowałem pozytywnie wspominam swoje dzieciństwo. To jest moje miejsce chyba na zawsze. Tam i z ludźmi z tego miejsca świetnie się czułem i przeżyłem całą masę przygód.

* Nadal utrzymuje Pan z nimi kontakt?

- Cały czas. Niestety nie bywam w Kielcach tak często jakbym chciał, ale jak tylko jestem to widuję się ze znajomymi. Ciągle utrzymuję kontakt z przyjaciółmi z dzieciństwa.

* Ma Pan jakieś inne ulubione miejsca w Kielcach?

- Najchętniej wracam na Pocieszki. Jestem strasznie przywiązany do tego miejsca. Trudno mi to wytłumaczyć. Jest tam rodzaj magnesu, który mnie tam przyciąga i jest to moje magiczne miejsce. Lubię też na Dolinach siedzieć. To są miejsca, w których się wychowywałem.

* Dziękuję za rozmowę.

Fragmety AutobiogRAPii Liroya

ZABIJĘ TATĘ

Piszę tę historię poniżej w momencie, gdy przez media przeleciała kolejna historia o kolejnej matce, która zabiła kolejne dziecko.

W sumie to nic nowego, zawsze tak się działo. Kościół zabrania swoim owieczkom szaleć z antykoncepcją, aborcja to morderstwo... Powinni więc brać odpowiedzialność do końca za swoich wiernych, skoro im tak wszystkiego zabraniają i pomagać tym matkom wychowując ich niechciane dzieci. Ale wracając do historii...
Tym razem młoda laska utopiła dzieciaka w wannie, a wszystko to wydarzyło się parę godzin temu... w moim bloku na Pocieszki.

Piętro niżej, tam gdzie za komuny pewna miła babcia miała metę.

Pomyślałem sobie - co za zbieg okoliczności, że akurat w tym momencie piszę o historii z podobnych klimatów i tego samego bloku. Potwierdza to tylko niestety moje obserwacje - trzydzieści kilka lat minęło, a na wielu dzielnicach tego kraju czas się zatrzymał. Decydenci wolą tego nie widzieć, w sumie to przecież "tylko“ margines.

Niestety pomiędzy tym marginesem wychowują się dzieciaki, które mogłyby mieć normalne życie, no może przynajmniej normalniejsze od tego, jakie mają teraz. Żeby z dzieciństwa pamiętały tylko to, co każde dziecko powinno pamiętać.

"Jest wiele dni z dzieciństwa, które zajebiście dobrze pamiętam. Jednym z tych dni był ten, w którym usłyszałem z ust matki: - Synu, dziś zabiję tatę.

WIELKA UCIECZKA

Pierwszy raz uciekłem z domu w trzeciej klasie podstawówki. Sytuacja w domu była lipna, więc jak tylko Jacek zarzucił temat zrywki długo się nie zastanawiałem, a że był w tym mocno przekonywujący to druga sprawa. Zawinęliśmy, co mieliśmy pod ręką na taką wyprawę. Jacek dobrze wiedział, gdzie starzy trzymają kasę. Barek, oprócz pieniędzy, miał na stanie sporo słodyczy a to było równie ważne jak pieniądze. Wiedzieliśmy, że zerwać się chcemy, mało tego - wiedzieliśmy gdzie. Celem była Szwecja. Z nieznanych mi przyczyn postanowiliśmy tego dokonać przez Zakopane i granicę z Czechosłowacją(…)"

"(…)Szepnąłem do Jacka dokładnie w tym momencie, kiedy do przedziału wbiegła grupa mundurowych i zaczęła okładać nas leżących na tych półkach pałami. Zanim się zorientowałem siedziałem w milicyjnej Nysie, obolały od kopniaków i pałowania. Zabrali nas na komendę i się zaczęło. Podczas przesłuchania zgodnie, w dwóch oddzielnych pokojach, powiedzieliśmy, że jesteśmy braćmi Kulig, sprzedaliśmy im historię, że w drodze do rodziny z Zakopanego zostaliśmy okradzeni i dlatego spaliśmy na bocznicy - bo przecież gdzieś musieliśmy, czekając bez pieniędzy na kolejny pociąg do domu.

Każdej naszej ucieczce towarzyszył zawsze nasz trzeci kompan - list gończy, który rozsyłali za nami po kraju. Tym razem - jak się wkrótce okazało - do Krakowa dotarł również. Cały czas wypytywali mnie o kradzieże na dworcu, nazwiska i inne pierdoły, o których nie miałem zielonego pojęcia. Tłumaczenie, że to mój pierwszy dzień w Krakowie tylko ich wkurwiało(…)"

PASEM W TWARZ

"(…)Dni uciekały. Każdego dnia wzywany byłem na obowiązkową rozmowę z jakimś fagasem, który starał się mi wytłumaczyć, że jestem zgniłym jabłkiem, które oni tu w ośrodku odrobaczą. Zawsze darł ryja, którego miał za każdym razem upoconego jak świnia. Mówił mi wciąż, że do osiemnastki będę cykał jak zegarek, że oni już o mnie tu odpowiednio zadbają. Któregoś dnia wezwał mnie ponownie. Pierdolnął mi wykład o dyscyplinie i oznajmił, że opuszczam ośrodek. Na odchodne dojebał, że to jedynie na moment i że wkrótce się widzimy. Nie pamiętam zupełnie, kto nas odebrał tego dnia. Wiem tylko, że dostałem po powrocie do domu wpierdol stulecia od starego. Wykrzyczałem staremu, że wolę do Nowej Huty niż tu siedzieć i patrzeć na niego. Prędzej Cię tu zabiję! - krzyknął do mnie stary, napierdalając mnie pasem w twarz."

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie