Zamocowana na wysokości około 200 metrów wewnątrz komina platforma spadła wraz z pracującymi na niej mężczyznami w środę. Wszyscy zginęli, przyczyny tragedii ustala policja i prokuratura. Równocześnie strażacy prowadzili prace związane z wydobywaniem ciał oraz usuwaniem resztek zniszczonej konstrukcji. W środę wieczorem zostały one jednak wstrzymane.
- Inspektor Nadzoru Budowlanego uznał, że istnieje zagrożenie - mówiła nam Patrycja Zaborowska, oficer prasowy kozienickiej policji
W czwartej rano strażacy z wyspecjalizowanej w pracy na wysokościach jednostki w Warszawie mieli zdejmować z komina liny, na których była zawieszona platforma. Okazało się, ze zewnątrz drabinka komina nie sięga wierzchołka.
- Nie znając stanu technicznego komina prokurator uznał, ze zagrożenie jest zbyt duże i wstrzymał te działania mówiła nam Agnieszka Duszyk, naczelnik Wydziału Śledczego prokuratury Okręgowej w Radomiu.
Kolejny krokiem było wezwania śmigłowca, z którego strażacy byli spuszczani do wnętrza komina i robili w nim zdjęcia. Dopiero po ich obejrzeniu podjęto decyzję o kolejnych pracach.
- Strażacy mają za zadanie mocowanie lin, na których mogą się opuszczać - informował Krzysztof Zyzek, szef kozienickich strażaków. Jak się dowiedzieliśmy około godziny 15 strażakom udało się wydobyć dwa ciała. Wciąż trwała akcja związana z wydobyciem kolejnych dwóch. Tożsamość ofiar jest znana, ale prokuratura nie podaje ich danych.
- Najpierw ciała muszą zostać rozpoznane przez rodziny - powiedziała nam Agnieszka Duszyk .
Wiadomo, że są to osoby pochodzące z różnych rejonów Polski, które pracowały w dwóch firmach. Wśród zmarłych nie ma osób z regionu radomskiego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?