Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Doktor Gajda zapowiedział, że nie odejdzie ze skarżyskiej lecznicy

Redakcja
Jan Gajda zapowiedział, że nie odejdzie ze skarżyskiego szpitala.
Jan Gajda zapowiedział, że nie odejdzie ze skarżyskiego szpitala. Piotr Stańczak
Jan Gajda, radny powiatu skarżyskiego i lekarz ortopeda z tutejszego szpitala zwołał w poniedziałek konferencję prasową, podczas której odniósł się jeszcze raz do sprawy rzekomego fałszowania protokołów operacyjnych przez zastępcę dyrektora do spraw medycznych Zbigniewa Kotwicę.

Temat w ostatnim tygodniu przypomina popularną "puszkę Pandory". Przypomnijmy, po tym jak Gajda zarzucił Kotwicy fałszowanie dokumentacji, zawieszony w obowiązkach służbowych wicedyrektor szpitala zwołał konferencję prasową i odniósł się do zarzutów ortopedy i radnego. Stwierdził m.in. że wiedza Gajdy jest mierna, że nie radził on sobie na stanowisku ordynatora ortopedii i był przeciwny wykonywaniu zabiegów neurochirurgicznych w tym oddziale. Radny dementował to podczas poniedziałkowego spotkania z dziennikarzami w biurze samorządu powiatowego. Na wstępie cytował pismo, jakie do dyrektora szpitala Andrzeja Jarzębowskiego wystosowała jedna z pacjentek ze Śląska, lecząca się w Skarżysku. Kobieta chwaliła sobie opiekę tutaj, słowa podziękowania prosiła skierować właśnie na ręce Gajdy.

- W styczniu, po odejściu doktora Andrzeja Kozłowskiego ze skarżyskiego szpitala stanąłem przed dylematem. Pozostać, czy odejść, bo miałem dwie interesujące propozycje. Postanowiłem kontynuować pracę w tutejszym szpitalu, choć warunki były trudne. Praktycznie codziennie w oddziale pracowało tylko dwóch-trzech lekarzy. Dla porównania w sąsiednich Starachowicach czy Końskich jest ich 9-10. Nawet w soboty wykonywaliśmy zabiegi endoprotezoplastyki, aby oddział nie tracił kontraktu. Moja praca została doceniona przez dyrektora Jarzębowskiego, uczynił on to podczas sesji Rady Powiatu w czerwcu tego roku - oświadczył Gajda.

Stwierdził, że nie wie, na jakiej podstawie Kotwica uznaje go za miernego specjalistę, skoro nigdy z nim nie operował, nie był też jego pacjentem.

- Wykonuję różne operacje, nie jest prawdą, że byłem przeciwnikiem zabiegów neurochirurgicznych w oddziale. Funkcjonuje on sprawnie, pacjenci chcą się tu leczyć. Ja też nie zamierzam odchodzić z tego szpitala - dodał.

Gajda powiedział, że zrezygnował z funkcji ordynatora nie dlatego, że sobie nie radził, co insynuował Kotwica.

- Decyzje o funkcjonowaniu oddziału zaczęły zapadać bez uzgodnienia ze mną, nie zamierzałem być figurantem - tłumaczył.

Więcej o samej sprawie z rzekomym fałszowaniem protokołów nie chciał mówić. Na pytanie, dlaczego o wszystkim zdecydował się powiedzieć dopiero publicznie na sesji, pomijając drogę służbową (dyrektor Jarzębowski, ewentualnie starosta skarżyski Michał Jędrys), odparł.

- 13 listopada do dyrekcji szpitala wypłynęła skarga od innego lekarza na Kotwicę. Informowałem o tym również starostę. Nic w tej sprawie nie zrobiono, dlatego temat protokołów poruszyłem w trakcie sesji - opowiadał radny.

O sprawie szpitala więcej napiszemy w piątkowym "Echu Skarżyskim".
Piotr STAŃCZAK

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie